*Martina*
*Niedziela*
-Dzień dobry,jak się czujesz?-zapytał Jorge.
-Znakomicie.-powiedziałam przeciągają się.
-To dobrze,ubieraj się jedziemy.-powiedział pośpiechem
-Ale gdzie?-zapytałam ciekawa
-Zobaczysz jak dojedziemy, a teraz ubieraj się-za żądał.
Wstałam ubrałam się i wykonałam resztę porannych czynności.Gotowa zaszłam na dół o 9:30. Ja jadłam śniadanie, a Jorge przygotowywał samochód i...No właśnie nie wiem co . Do samochodu poszłam o 10:30.
-Dobrze, że jesteś, wsiadaj.
-Dobrze.-powiedziałam po czym wsiadłam do auta.
Podróż, była spokojna i przyjemna, a na dodatek była bardzo dobra pogoda. Na miejscu byliśmy o 12:50. Gdy dotarliśmy na miejsce zamarłam, bo okazało się, że byliśmy w... Moim starym domu.
-Co my tu robimy?-zapytałam nie dowierzając, że my tutaj jesteśmy.
-Zobaczysz, a teraz chodź.
Weszłam do tego domu i zamarłam. W środku byli moi najlepsi przyjaciele. Jorge poszedł do innego pomieszczenia i wrócił z TORTEM. Wszyscy po chwili zaczęli śpiewać STO LAT.
-Co wy robicie?-zapytałam ciekawa.
-Masz dziś urodziny, zapomniałaś?-zapytał Jorge
-Co URODZINY?-zapytałam nie dowierzając.
-Tak!-krzyknęli wszyscy razem.
-Dziękuję za pamięć. Chociaż wy pamiętaliście. Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Dobra, kroimy tort.-powiedziałam
Bawiliśmy się do 16:30. Potem, przenieśliśmy się do klubu, w którym poznałam Jorge. Bawiłam się, gdy nagle w drzwiach dostrzegłam osoby, której się w ogóle nie spodziewałam był to... DIEGO.
-Wszystkiego Najlepszego Skarbie-krzyknął były chłopak.
-Wyjdź stąd. Nie byłeś zaproszony!-krzyknęłam na niego.
-To jak mnie pamięć nie myli to masz teraz 19 lat, tak??
-Nie twoja sprawa, ty chamie, Wyłaź z tond, nie chce cię widzieć.
-Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Podejdź bliżej.
Podeszłam ciekawa co chce, a on to wykorzystał i... Pocałował mnie, a ja go walnęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Jorge.
-Kochanie to nie tak jak myślisz.
-Ja wiem co widziałem.
-Ale daj mi to wytłumaczyć.-prosiłam błagalnym głosem.
-Na razie.-powiedział Jorge
-Poczekaj!-krzyknęłam płacząc.
-Zostaw go niech sobie to przemyśli.-powiedziała Mercedes
-Ale ja naprawdę...
Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu, ponieważ nie było w nim okien. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi był to...Diego a kto inny.
-Wypuść mnie!-krzyczałam
-Nie. Nie chciałaś być ze mną z własnej woli to będziesz przymusowo.
-To jest szantaż!
-Nie, to nie jest szantaż.
-Wypuścisz mnie czy nie?
-NIE!-krzyknął i wyszedł. Usłyszałam tylko zamykanie drzwi na klucz.
Podeszłam do torebki, by wezwać pomoc. Niestety okazało się, że były chłopak nie był taki głupi i... Zabrał mi telefon.
*Mercedes*
Idę właśnie do domu Jorge.
-Hej, jest Martina-zapytałam gdy tylko otworzył Jorge.
-Nie, nie ma, bo wczoraj widziałem jak całuje się z Diego na imprezie, potem się pokłóciliśmy i do teraz nie wiem, gdzie jest, ale pewnie gdzieś z Diego, więc...mało mnie to obchodzi.-oznajmił niby obojętnie, ale w jego głosie słychać było ból
-Jorge, ale jej mogło się coś stać!-krzyknęłam
-Mercedes wybacz, ale ja już dzwoniłem i nie odbiera.-Oznajmił zrezygnowany
-Poczekaj ja zadzwonię- oznajmiłam. Odeszła kawałem na bok i wybrałam numer przyjaciółki. Jeden sygnał... drugi sygnał...trzeci sygnał...czwarty sygnał i pikanie.
-Jorge, jej coś się stało ode mnie odbierała nawet jak byłyśmy skłócone.- Zaczęłam szlochać.
-Mercedes mi też jest ciężko, ale między mną, a Martiną nic już nie ma.
-Jorge, ja też widziałam tą akcję z pocałunkiem, Diego kazał Tince podejść, a gdy to zrobiła on wykorzystał to i pocałował ją, ona nie oddała pocałunku i spoliczkowała go.
-Mercedes jaki ja jestem głupi, zerwałem z najlepszą dziewczyną tylko przez jakiś pocałunek, którego nawet nie chciała-powiedział i schował twarz w dłoniach.
-Ty ją kochasz, ona ciebie też i nie powinniście się rozstawać, a zwłaszcza przez chłopaka, który ją bił nawet do nie przytomności...
-Wiem, ale czasu nie cofnę, gdybym tylko mógł sprawić, żeby wróciła...
-To chodź jej szukać, nie wiem choć na policję, gdziekolwiek.
-Mercedes, ja mam wrażenie, że ją straciłem i, że on nie wróci, albo jak wróci to nie wróci do mnie.-spuścił głowę.-Wiem, napiszę do niej sms-a -oświeciło go, czytałam co pisał:
Do: Tinka<3
Tini wróć, proszę ja i Mercedes odchodzimy od zmysłów, proszę, a jeśli nie chcesz to chociaż zadzwoń. Proszę...
Gdy przez kolejne 20 minut nie otrzymał odpowiedzi, ponownie spuścił głowę.
-Jorge...-powiedziałam i usiadłam obok niego
-Słucham?
-Poszukajmy jej, bo jak jej nie uratujesz to na pewno do ciebie nie wróci, ale jak ją uratujesz to może...
-Idziemy-zarządził
*Kilka godzin później*
*Martina*
Siedzę w tym pomieszczeniu już kilka lub kilkanaście godzin i coraz bardziej tęsknię za Jorge. Nie wierzę, że zerwaliśmy, teraz gdy najbardziej go potrzebuję. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Podniosłam głowę, która była spuszczona i spojrzałam na kogoś kto wszedł do pokoju był to Diego...no tak, bo kto inny? Podszedł do mnie i popatrzał.
-Co?-Zapytałam lekko zachrypniętym głosem
-Nic... tylko...zobacz to pokazał mi ekran mojego telefonu 40 nie odebranych połączeń od Jorge <3 i 2 od Mercedes, oraz 1 wiadomość. Niepewnie na nią kliknęłam
Od: Jorge <3
Tini wróć, proszę ja i Mercedes odchodzimy od zmysłów, proszę, a jeśli nie chcesz to chociaż zadzwoń. Proszę...
Urocze, czyli już mi wybaczył? Super, a ja nie mogę nawet zadzwonić, przytulić, pocałować... OCZYWIŚCIE JORGE. Spojrzałam na Diego zaszklonymi oczami.
-Diego mogę do nich zadzwonić?-Zapytałam powstrzymując się od płaczu
-Nie-odpowiedział uradowany
-Diego, proszę, ja za nimi tęsknię.
-Ok, ale nie mów gdzie jesteś i udawaj szczęśliwą, jasne?
-Jasne.-Odpowiedziałam, a on podał, nie rzucił mi telefon. Szybko wybrałam numer do Jorge i drżącymi rękoma wcisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał już po pierwszym sygnale.
____________________ROZMOWA TELEFONICZNA______________
-Halo?-Zapytał drżącym głosem Jorge, on płakał?
-Jorge, ty płakałeś?-Zapytałam spokojnie, ale też miałam chcę płakać słysząc jego głos.
-Tak Tini, ja tęsknię, proszę wróć...
-Nie mogę...
-Dlaczego?
-Wiesz...
-Diego?
-Tak
-Co ci zrobił?-zapytał dość spokojnie
-Porwał mnie-powiedziałam i rozpłakałam się, bo Diego uderzył mnie w głowę i zabrał telefon, rozłączył się.
________________________KONIEC ROZMOWY_________________
I wyszedł z telefonem z pokoju. Rozpłakałam się na dobre, głos Jorge jeszcze bardziej mnie rozkruszył...chciałabym teraz wtulić się w jego umięśniony tors i zasnąć... Moje przemyślenia przerwał Morfeusz, który zabrał mnie do swojej krainy.
*Jorge*
Jestem zszokowany tym co usłyszałem. Diego porwał Tinkę, a on jest nie obliczalny, może ją pobić i nie wiadomo jeszcze co zrobić, boję się o nią. Moje przemyślenia przewała Mercedes, która się odezwała.
-I co to Tini?-Zapytała szybko, ciekawa
-Tak, ale mam bardzo złą wiadomość...
-Jaką?
-Diego ją porwał i jak to mówiła to płakała, a później chyba została uderzona, bo zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-O matko...-Zaczęła płakać
-Mechi idź lepiej do domu, odpocznij, a jutro, pomyślimy.
-Ok, ale jakby Tini się odezwała to dzwoń od razu.
-Ok, pa
-Pa
Pożegnaliśmy się, a dziewczyna od razu poszła do domu, ja wykonałem wieczorne czynności i także położyłem się do łóżka, bez Martiny, było dziwnie, a świadomość, że on może śpi gdzieś w jakiejś ruinie nie dawała mi spokoju. W końcu udało mi się zasnąć, ale była to godzina 4.55.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 15 trochę dramatyczna, ale jest. Mamy nadzieję, że się podoba!!!!!!!!!!!!!!!!
Buziaki☻
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz