*Martina*
-Tak, masz szczęście.-powiedziałam
-To co teraz robimy?-zapytał.
-Jedziemy na zakupy! Zaprosiliśmy Mercedes i Ruggero na kolację, a jest godz. 12:20-powiedziałam spoglądając na zegarek.
-Oczywiście, no to idziemy.-powiedział.
Zeszliśmy na dół. Zamknęliśmy dom na klucz i wsiedliśmy do auta. Po 20 min. byliśmy w sklepie. Zakupy zajęły nam 20 min., bo były długie kolejki. Ruszyliśmy w drogę do domu.
-Domek w lesie, spokój, cisza ale...-powiedziałam.
-Ale co?-zapytał.
-Jak będziemy robić takie zakupy, skoro droga do sklepu zajmuje 20 min.?-zapytałam
-Poradzimy sobie.-odpowiedział.
-A tak a pro po to co z naszymi domami w BA?
-Zawsze możemy je sprzedać lub wynająć.-oznajmił.
-Ale zanieczyszczamy powietrze, nie dało by się jakoś inaczej dojechać do miasta?
-Jeżeli chcesz to możemy wracać do BA i tam nadal mieszkać.
-Nie spieszmy się ze sprzedażą domów. Nie wiadomo co się stanie. Rozumiesz?-zapytałam
-Tak rozumiem-powiedział.
-To świetnie.-odpowiedziałam.
Reszta drogi minęła spokojnie. Gdy dojechaliśmy do domu poukładaliśmy produkty w kuchni. Spojrzałam na duży zegar, który wisiał na ścianie w tym pomieszczeniu. Godzina była 13:30.
-Kochanie musimy zacząć robić obiad, a potem kolację.
-Ok. Co moja ukochana chce na obiad?-zapytał.
-Sama nie wiem, może...spaghetti?-zaproponowałam.
-Spoko, ty idź obejrzyj jeszcze raz spokojnie cały dom a ja się zajmę obiadem.
-OK?
Zrobiłam tak jak powiedział Jorge. Poszłam ,,zwiedzać'' piękny, duży domek, naprawdę jest cudowny. Najpierw weszłam do salono jadalni, która znajdowała się zaraz koło kuchni. A była ona taka:
Następnie ,,zwiedziłam,,łazienkę, która była na dole i wyglądała tak:
Na 2 piętro poprowadziły mnie piękne schody.
Pierwszym pomieszczeniem, które obejrzałam na 2 piętrze, była nasza sypialnia. Rozejrzałam się po tym pokoju. Położyłam się na nasze łóżko, jest bardzo wygodne. Spędziłam tam chyba 10 min.
Opuściłam pomieszczenie i wybrałam się do (pierwszego)średniego pokoju,było to miejsce puste. Pomyślałam, że gdy już pojawi się nasze pierwsze dziecko, to będzie to jego pokój.Następne pomieszczenie było takie same, tyle, że była to łazienka nr 2. Przepięknie wyglądała.
Kolejny pokój wyglądał następująco:
*Pewnie Jorge zostawił jedno pomieszczenie dla gości, którzy mieliby zastać na noc*pomyślałam.
Ku mojemu zdziwieniu został jeszcze jeden pokój. Weszłam tam. Okazało się, że on również jest pusty.
Ale po co mu jeszcze jeden wolny pokój? Czy on chce mieć dwójkę dzieci? W głowie miałam mnóstwo myśli. Zerknęłam na zegarek była 14:25. Postanowiłam zejść do kuchni. Wyglądała ona tak:
-O. Jesteś. Obiad będzie za 5 min.-powiedział Jorge widząc mnie.
-Dobrze.- powiedziałam i podeszłam bliżej. Chłopak przytulił mnie. A ja po chwili poszłam do ,,domowej biblioteki,, , a wyglądała ona tak:
Bardzo podoba mi się cały układ domu. Wyciągnęłam byle jaką książkę. Otworzyłam na przypadkowej stronie. Nie zdążyłam przeczytać do końca pierwszego zdania, bo usłyszałam głos Jorge.
-Kochanie obiad.-powiedział.
-Już idę!-krzyknęłam do niego, by usłyszał. Wyszłam z tego małego, lecz magicznego miejsca.
-Jak ładnie pachnie.-powiedziałam wchodząc do salono jadalni.
-Siadaj i zjadaj.-odpowiedział Jorge lekko się śmiejąc.
-Mam taki zamiar.-powiedziałam równie zabawnie.
Zasiedliśmy do stołu. Posiłek minął w spokoju. Po 30 min. wzięłam talerze i zaniosłam je do kuchni.
-Skarbie, gdzie jest płyn do mycia naczyń?-zapytałam.
-A po co ci on?
-Chciałam pozmywać po obiedzie, żeby nie było bałaganu. Jorge przyszedł do kuchni. Chwycił za jedną z szafek.
-TA DAM.-powiedział.
-Ojej, zmywarka!-pisnęłam z radości, gdyż ja nie potrzebowałam zmywarki w domu w BA.
-To co robimy przez te 4 godziny?-zapytał przybliżając się do mnie.
-Nie wiem. Może... pooglądamy jakiś film?-zaproponowałam.
-Dobry pomysł. To jaki tytuł?
-Wybór należy do ciebie.-powiedziałam.
Jorge wybrał film i przez 2 godziny byliśmy zajęci oglądaniem. Po dwóch godzinach poszliśmy do kuchni, aby przygotować kolację. Wyjęliśmy potrzebne produkty. Przygotowywanie dania było bardzo zabawne. O godzinie 18:40 kolacja była prawie gotowa. Ja poszłam się przebrać a Jorge przypilnował ryby, którą zaczął smażyć. Potem zamieniliśmy się ja pilnowałam ryby, a chłopak poszedł się przebrać. O 19:05 usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Przepraszamy za spóźnienie, ale zabrakło paliwa i musieliśmy tankować, a potem wpadliśmy w korek.-tłumaczyła się Mercedes.
-Nic się nie stało.-powiedziałam i zamknęłam drzwi za gośćmi.
-Ładna szafa.-powiedział Ruggero.
-Przestań. Wiem, że byliście przy zakupie domu i go już widzieliście.-odpowiedziałam spokojnie.
-Czyli wszystko wiesz.-przyjaciółka spuściła głowę.
-Nie gniewam się. Wyjaśniłam sobie wszystko z Jorge. No nie stójcie tak, podajcie kurtki powieszę je w szafie.
-Podoba mi się ta szafa.-powiedział Ruggero.
-Mi też.-rzekłam. A wygląda ona własnie tak:
Jak weszłam do jadalnio salonu stół był już nakryty. Zasiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Tę piękną atmosferę zepsuł dzwoniący telefon Jorge.
-Przepraszam, dzwoni obcy numer.-powiedział i odszedł kawałek dalej.
Jorge
-Słucham?-zapytałem.
-Czy rozmawiam z panem Jorge Blanco?-usłyszałem nie znajomy głos.
-Tak, coś się stało?
-Owszem. Pana ojciec leży w szpitalu. jest w ciężkim stanie.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jak skończy się ciężki stan ojca Jorge? Może to nic groźnego. Jak to wszystko się skończy dowiecie się w poście...
poniedziałek, 30 marca 2015
środa, 18 marca 2015
20.Piątek 13
*Martina*
Na trasie zobaczyłam pięknie nakryty stół ze śniadaniem. Zerknęłam na zegar była 10:30. Nagle usłyszałam telefon.
_______________ROZMOWA TELEFONICZNA_________________
-Dzień dobry. Jak się czujesz?-zapytała dyrektorka przedszkola.
-Dzień dobry. Już lepiej godzinę temu wyszłam ze szpitala.
-To dobrze. Mam wiadomość dla ciebie.
-Słucham.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Masz wolne do końca miesiąca.
-Dziękuję pani bardzo.-powiedziałam wesoło.
-Nie ma za co. Odpoczywaj. Oczywiście możesz przyjść, jeśli chcesz.
-Na pewno przyjdę.
-Trzymaj się i odpoczywaj.
-Dziękuję.
-Do widzenia.-powiedziała dyrektorka.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia.
___________________________KONIEC____________________
Pożegnałam się i odłożyłam telefon.
-Kto dzwonił?-zapytał ciekawy Jorge.
-Dyrektorka z przedszkola. Powiedziała, że mam do końca miesiąca wolne.
-To chyba super co?
-Tak, ale odwiedzę dzieciaki.
-Spoko, a teraz jedz to śniadanie.-powiedział
-Oczywiście.-odpowiedziałam i zabrałam się do jedzenia śniadania.
Po 30 min. powiedziałam.
-Pyszne, dziękuję.
-Nie ma za co-odpowiedział
-Mam pytanie...
-Jakie
-Co my tu robimy?-Zapytałam
-Chodź obejrzeć dom.
-Ale potem powiesz mi co ty wyprawiasz, ok?
-Dobrze, a teraz chodź.
Jorge chwycił mnie za rękę i weszliśmy do środka. Zwiedzanie zajęło nam 30 min. Zatrzymaliśmy się na balkonie na 2 piętrze.
-Piękny, szkoda, że nie nasz.-powiedziałam smutna.
-Głowa do góry skarbie. Ten piękny aczkolwiek nie za duży dom jest NASZ.-powiedział a mnie zamurowało.
-C c o o ty mówisz?-zapytałam jąkając się.-Kiedy ty go kupiłeś?
-Jak ty leżałaś w szpitalu.
-Ej! Ja leżałam w tym miejscu a ty kupowałeś DOM!-krzyknęłam lekko zła.
-Nie złość się, chciałem zrobić ci tylko niespodziankę. Hallo skarbie żyjesz?-zapytał Jorge
-Nie słucham cię-powiedziałam i odwróciłam się do nie go plecami.
-Kochanie nie gniewaj się-powiedział błagalnym głosem mój ukochany i przytulił się do mnie.
-No dobrze-powiedziałam, odwróciłam się do niego i pocałowaliśmy się.
Spojrzałam na zegarek i była 11:05.
-Umówiłam się z Mercedes, Ruggero, na kolację. Powiedziałam, że ty też zapraszasz.
-To dobrze, wreszcie spotkamy się w czwórkę.
-Ale...
-Tak?
-Musimy wracać.
-Dlaczego?-zapytał ciekawy.
-Bo trzeba przygotować dom, jedzenie...
-Nie możemy tego zrobić tego tutaj?-zapytał
-Ale jak im powiesz gdzie mieszkamy skoro tutaj jest pełno drzew??
-Ruggero był ze mną przy zakupie domu.
-No pięknie.
-Co?
-Czy Mercedes też wiedziała o tym domu?-zapytałam
-Yyy...nie-wybrnął
-Coś kręcisz-zauważyłam
-Nie kochanie, nic nie kręcę.-próbował się wymykać.
-Jorge, wiem, że nie mówisz prawdy. Powiedź mi o co chodzi.-zażądałam.
-No dobrze.-odparł-przyznaję się wszyscy nasi przyjaciele o tym wiedzieli.
-Czyli ty, Mercedes i Ruggero, tak?-zapytałam
-Tak-odpowiedział cicho.-Wiem, że jesteś zła ale zrozum to miała być dla ciebie niespodzianka.
-Tak wiem, rozumiem, ale ważne decyzje mieliśmy podejmować razem, pamiętasz jak obiecałeś?-zapytałam spokojnie.
-Pamiętam, przepraszam.-powiedział skruszony.
-Wiem, chciałeś dobrze, dlatego wybaczam ci.-powiedziałam przytulając się do niego.
-Mam szczęście, że trafiłem właśnie na ciebie.-powiedział i pocałowaliśmy się.
Na trasie zobaczyłam pięknie nakryty stół ze śniadaniem. Zerknęłam na zegar była 10:30. Nagle usłyszałam telefon.
_______________ROZMOWA TELEFONICZNA_________________
-Dzień dobry. Jak się czujesz?-zapytała dyrektorka przedszkola.
-Dzień dobry. Już lepiej godzinę temu wyszłam ze szpitala.
-To dobrze. Mam wiadomość dla ciebie.
-Słucham.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Masz wolne do końca miesiąca.
-Dziękuję pani bardzo.-powiedziałam wesoło.
-Nie ma za co. Odpoczywaj. Oczywiście możesz przyjść, jeśli chcesz.
-Na pewno przyjdę.
-Trzymaj się i odpoczywaj.
-Dziękuję.
-Do widzenia.-powiedziała dyrektorka.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia.
___________________________KONIEC____________________
Pożegnałam się i odłożyłam telefon.
-Kto dzwonił?-zapytał ciekawy Jorge.
-Dyrektorka z przedszkola. Powiedziała, że mam do końca miesiąca wolne.
-To chyba super co?
-Tak, ale odwiedzę dzieciaki.
-Spoko, a teraz jedz to śniadanie.-powiedział
-Oczywiście.-odpowiedziałam i zabrałam się do jedzenia śniadania.
Po 30 min. powiedziałam.
-Pyszne, dziękuję.
-Nie ma za co-odpowiedział
-Mam pytanie...
-Jakie
-Co my tu robimy?-Zapytałam
-Chodź obejrzeć dom.
-Ale potem powiesz mi co ty wyprawiasz, ok?
-Dobrze, a teraz chodź.
Jorge chwycił mnie za rękę i weszliśmy do środka. Zwiedzanie zajęło nam 30 min. Zatrzymaliśmy się na balkonie na 2 piętrze.
-Piękny, szkoda, że nie nasz.-powiedziałam smutna.
-Głowa do góry skarbie. Ten piękny aczkolwiek nie za duży dom jest NASZ.-powiedział a mnie zamurowało.
-C c o o ty mówisz?-zapytałam jąkając się.-Kiedy ty go kupiłeś?
-Jak ty leżałaś w szpitalu.
-Ej! Ja leżałam w tym miejscu a ty kupowałeś DOM!-krzyknęłam lekko zła.
-Nie złość się, chciałem zrobić ci tylko niespodziankę. Hallo skarbie żyjesz?-zapytał Jorge
-Nie słucham cię-powiedziałam i odwróciłam się do nie go plecami.
-Kochanie nie gniewaj się-powiedział błagalnym głosem mój ukochany i przytulił się do mnie.
-No dobrze-powiedziałam, odwróciłam się do niego i pocałowaliśmy się.
Spojrzałam na zegarek i była 11:05.
-Umówiłam się z Mercedes, Ruggero, na kolację. Powiedziałam, że ty też zapraszasz.
-To dobrze, wreszcie spotkamy się w czwórkę.
-Ale...
-Tak?
-Musimy wracać.
-Dlaczego?-zapytał ciekawy.
-Bo trzeba przygotować dom, jedzenie...
-Nie możemy tego zrobić tego tutaj?-zapytał
-Ale jak im powiesz gdzie mieszkamy skoro tutaj jest pełno drzew??
-Ruggero był ze mną przy zakupie domu.
-No pięknie.
-Co?
-Czy Mercedes też wiedziała o tym domu?-zapytałam
-Yyy...nie-wybrnął
-Coś kręcisz-zauważyłam
-Nie kochanie, nic nie kręcę.-próbował się wymykać.
-Jorge, wiem, że nie mówisz prawdy. Powiedź mi o co chodzi.-zażądałam.
-No dobrze.-odparł-przyznaję się wszyscy nasi przyjaciele o tym wiedzieli.
-Czyli ty, Mercedes i Ruggero, tak?-zapytałam
-Tak-odpowiedział cicho.-Wiem, że jesteś zła ale zrozum to miała być dla ciebie niespodzianka.
-Tak wiem, rozumiem, ale ważne decyzje mieliśmy podejmować razem, pamiętasz jak obiecałeś?-zapytałam spokojnie.
-Pamiętam, przepraszam.-powiedział skruszony.
-Wiem, chciałeś dobrze, dlatego wybaczam ci.-powiedziałam przytulając się do niego.
-Mam szczęście, że trafiłem właśnie na ciebie.-powiedział i pocałowaliśmy się.
19.Jorge co ty robisz!
*Następny dnień*
*Martina*
Jest godz.8:30. Jorge dzwonił i powiedział, że będzie o 9:10 w szpitalu. Ja czuję się znakomicie.
_______________ROZMOWA TELEFONICZNA______________________
-Hej Martina, jak się czujesz?-zapytała jak zwykle troskliwa Mercedes.
-Znakomicie, dziś o 9:30 wychodzę ze szpitala.-pochwaliłam się.
-Dopiero teraz mi o tym mówisz?! Świetnie!
-Ja też się cieszę! Wpadnij do mnie o 19:20 na kolację, oczywiście, że możesz przyjść z Ruggero, zapraszamy was.
-Dzięki za zaproszenie, postaramy się być.
-Ok to będziemy czekać. Na razie.
-Na razie.
_______________________KONIEC ROZMOWY_______________________
Zakończyłam rozmowę z Mercedes i wtedy przyszedł lekarz.
-Witam. Jak się pani czuje?-zapytał.
-Świetnie.-odpowiedziałam.
-Dobrze, o której pani wychodzi ze szpitala?
-O 9:30.
-To ja pójdę przygotować wypis.
-Dobrze.-powiedziałam.
Lekarz coś tam jeszcze sprawdzał i wyszedł. Ja zostałam sama. Położyłam się na łóżku. Spojrzałam na zegarek, jest godzina 9:05. Ucieszyłam się, że Jorge zaraz będzie. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie wchodził. Odłączyłam kroplówkę, by wyjść z sali. Gdy znalazłam się na korytarzu poczułam czyjeś ręce na moich oczach.
-Jorge?-zapytałam nie pewnie.
-Tak, a kogo się spodziewałaś?-zapytał lekko rozbawiony Jorge.
-Ciebie.-powiedziałam, odwróciłam się i pocałowałam go w policzek.
-Tęskniłem-powiedział i przytulił się do mnie. Tę piękną chwilkę przerwał lekarz.
-Co pani tutaj robi, pani Martino?-zapytał doktor.-proszę wracać do salę.
-Oczywiście.-powiedziałam.
Chwyciłam Jorge za rękę i skierowałam się w stronę drzwi do sali. Usiadłam na łóżku, a mój chłopak obok mnie. Spojrzałam na zegarek, była 9:20.
-Zaraz wracam-powiedział mój ukochany i wyszedł. Zrobiło mi się troszkę smutno. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Szybko spojrzałam na to miejsce. Okazało się, że to tylko pielęgniarka, która chciała zobaczyć jak się czuję, ale także po chwili wyszła. Zastanawiałam się gdzie poszedł Jorge. Lecz po chwili mój ukochany wszedł do sali z bukietem czerwonych róż. Podał mi je.
-Dziękuję-wyznałam
-Nie ma za co -Odpowiedział-A ja mam coś jeszcze-powiedział uradowany i pomachał mi kartką przed oczami.
-Co to?-Zapytałam
-Wypis...twój wypis-wytłumaczył
-Na reszcie będę mogła usnąć w twoich ramionach-odpowiedziałam.
-Też się cieszę.-powiedział i pocałował mnie. Po chwili przyszedł lekarz.
-Widzę, że ma już pani wypis.-powiedział.
-Tak, Jorge mi przyniósł.
-Skoro ma pani wypis, to nie będę pani zatrzymywać.
Sprawdziłam, czy wszystko zabrałam i wyszłam z tej sali. Lekarz odprowadził mnie do recepcji.
-Do wiedzenia-powiedział lekarz.
-Mam nadzieję, że nie będę musiała tutaj wracać.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dziękuję za opiekę nad Martiną.-powiedział już lekko zdenerwowany Jorge.
-Nie ma za co.-odpowiedział lekarz.
-Do widzenia.-Jorge chwycił mnie za rękę i lekko szarpnął.
-Do widzenia, i dziękuję za wszystko.-zdążyłam powiedzieć, zanim wyszliśmy ze szpitala.
-Kochanie co ty robisz?!-krzyknęłam na niego przed szpitalem.
-Nie widzisz, że on próbował cię podrywać?-spokojnie powiedział.
-Ja kocham tylko ciebie i żaden lekarz tego nie z mieni.-odpowiedziałam.
-Tylko lekarz?-zapytał nie pewnie Jorge.
-NIKT NIE Z MIENI TEGO CO CZUJĘ DO CIEBIE.-podkreśliłam to zdanie głosem.
-Wieżę ci.-powiedział Jorge i pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię.-powiedziałam
-Ja ciebie też.-odpowiedział i poszliśmy do samochodu.
Podróż do domu minęła spokojnie. Minęliśmy dom Jorge. Zorientowałam się, że jedziemy do mojego domu. Po 10 minutach byliśmy koło domu. Odpięłam pasy.
-Skarbie co ty robisz?-zapytał.
-Wysiadam, przecież jedziemy do mnie.
-Nie, jedziemy gdzieś indziej.
-Gdzie?-zapytałam błagalnym głosem.
-Nic z tego, dowiesz się w swoim czasie.-powiedział i zapadła grobowa cisza.
Jechaliśmy jeszcze 30 min. Zatrzymaliśmy się przed małym jednorodzinnym domku, który był w lesie.
-Kochanie co my tutaj robimy?-zapytałam.
-Nie pytaj tylko chodź.
Postąpiłam tak jak kazał Jorge. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Jorge chwycił za klamkę.
-Jorge co ty robisz?-zapytałam nie dowierzając.
-Chodź.
-Nie, tak nie można!-krzyknęłam na niego.
-Idziesz czy nie?-zapytał.
-N n oo dobra ale wiedz, że to twoja wina.
-Biorę za to pełną odpowiedzialność.
Weszliśmy do tego obcego domu. Czułam, że serce bije mi coraz mocniej. Nagle weszliśmy na taras gdzie...
-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Co Martina zobaczyła na tarasie dowiedzie się w poście 20. Buziaki☻
*Martina*
Jest godz.8:30. Jorge dzwonił i powiedział, że będzie o 9:10 w szpitalu. Ja czuję się znakomicie.
_______________ROZMOWA TELEFONICZNA______________________
-Hej Martina, jak się czujesz?-zapytała jak zwykle troskliwa Mercedes.
-Znakomicie, dziś o 9:30 wychodzę ze szpitala.-pochwaliłam się.
-Dopiero teraz mi o tym mówisz?! Świetnie!
-Ja też się cieszę! Wpadnij do mnie o 19:20 na kolację, oczywiście, że możesz przyjść z Ruggero, zapraszamy was.
-Dzięki za zaproszenie, postaramy się być.
-Ok to będziemy czekać. Na razie.
-Na razie.
_______________________KONIEC ROZMOWY_______________________
Zakończyłam rozmowę z Mercedes i wtedy przyszedł lekarz.
-Witam. Jak się pani czuje?-zapytał.
-Świetnie.-odpowiedziałam.
-Dobrze, o której pani wychodzi ze szpitala?
-O 9:30.
-To ja pójdę przygotować wypis.
-Dobrze.-powiedziałam.
Lekarz coś tam jeszcze sprawdzał i wyszedł. Ja zostałam sama. Położyłam się na łóżku. Spojrzałam na zegarek, jest godzina 9:05. Ucieszyłam się, że Jorge zaraz będzie. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie wchodził. Odłączyłam kroplówkę, by wyjść z sali. Gdy znalazłam się na korytarzu poczułam czyjeś ręce na moich oczach.
-Jorge?-zapytałam nie pewnie.
-Tak, a kogo się spodziewałaś?-zapytał lekko rozbawiony Jorge.
-Ciebie.-powiedziałam, odwróciłam się i pocałowałam go w policzek.
-Tęskniłem-powiedział i przytulił się do mnie. Tę piękną chwilkę przerwał lekarz.
-Co pani tutaj robi, pani Martino?-zapytał doktor.-proszę wracać do salę.
-Oczywiście.-powiedziałam.
Chwyciłam Jorge za rękę i skierowałam się w stronę drzwi do sali. Usiadłam na łóżku, a mój chłopak obok mnie. Spojrzałam na zegarek, była 9:20.
-Zaraz wracam-powiedział mój ukochany i wyszedł. Zrobiło mi się troszkę smutno. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Szybko spojrzałam na to miejsce. Okazało się, że to tylko pielęgniarka, która chciała zobaczyć jak się czuję, ale także po chwili wyszła. Zastanawiałam się gdzie poszedł Jorge. Lecz po chwili mój ukochany wszedł do sali z bukietem czerwonych róż. Podał mi je.
-Dziękuję-wyznałam
-Nie ma za co -Odpowiedział-A ja mam coś jeszcze-powiedział uradowany i pomachał mi kartką przed oczami.
-Co to?-Zapytałam
-Wypis...twój wypis-wytłumaczył
-Na reszcie będę mogła usnąć w twoich ramionach-odpowiedziałam.
-Też się cieszę.-powiedział i pocałował mnie. Po chwili przyszedł lekarz.
-Widzę, że ma już pani wypis.-powiedział.
-Tak, Jorge mi przyniósł.
-Skoro ma pani wypis, to nie będę pani zatrzymywać.
Sprawdziłam, czy wszystko zabrałam i wyszłam z tej sali. Lekarz odprowadził mnie do recepcji.
-Do wiedzenia-powiedział lekarz.
-Mam nadzieję, że nie będę musiała tutaj wracać.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dziękuję za opiekę nad Martiną.-powiedział już lekko zdenerwowany Jorge.
-Nie ma za co.-odpowiedział lekarz.
-Do widzenia.-Jorge chwycił mnie za rękę i lekko szarpnął.
-Do widzenia, i dziękuję za wszystko.-zdążyłam powiedzieć, zanim wyszliśmy ze szpitala.
-Kochanie co ty robisz?!-krzyknęłam na niego przed szpitalem.
-Nie widzisz, że on próbował cię podrywać?-spokojnie powiedział.
-Ja kocham tylko ciebie i żaden lekarz tego nie z mieni.-odpowiedziałam.
-Tylko lekarz?-zapytał nie pewnie Jorge.
-NIKT NIE Z MIENI TEGO CO CZUJĘ DO CIEBIE.-podkreśliłam to zdanie głosem.
-Wieżę ci.-powiedział Jorge i pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię.-powiedziałam
-Ja ciebie też.-odpowiedział i poszliśmy do samochodu.
Podróż do domu minęła spokojnie. Minęliśmy dom Jorge. Zorientowałam się, że jedziemy do mojego domu. Po 10 minutach byliśmy koło domu. Odpięłam pasy.
-Skarbie co ty robisz?-zapytał.
-Wysiadam, przecież jedziemy do mnie.
-Nie, jedziemy gdzieś indziej.
-Gdzie?-zapytałam błagalnym głosem.
-Nic z tego, dowiesz się w swoim czasie.-powiedział i zapadła grobowa cisza.
Jechaliśmy jeszcze 30 min. Zatrzymaliśmy się przed małym jednorodzinnym domku, który był w lesie.
-Kochanie co my tutaj robimy?-zapytałam.
-Nie pytaj tylko chodź.
Postąpiłam tak jak kazał Jorge. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami. Jorge chwycił za klamkę.
-Jorge co ty robisz?-zapytałam nie dowierzając.
-Chodź.
-Nie, tak nie można!-krzyknęłam na niego.
-Idziesz czy nie?-zapytał.
-N n oo dobra ale wiedz, że to twoja wina.
-Biorę za to pełną odpowiedzialność.
Weszliśmy do tego obcego domu. Czułam, że serce bije mi coraz mocniej. Nagle weszliśmy na taras gdzie...
-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Co Martina zobaczyła na tarasie dowiedzie się w poście 20. Buziaki☻
wtorek, 10 marca 2015
18.Nie mogę się doczekać
*Martina (szpital)*
Wstałam o 7:20. 9:50 przyszła do mnie Mercedes.
-Jak się czujesz?
-Lepiej. Nie wiesz może co się stało z Jorge, mówił, że będzie szybko. Stęskniłam się za nim.
-Nie, nie wiem.-powiedziała zmartwiona.
Wtedy wszedł do sali Jorge z pięknym bukiet kwiatów i dużym misiem.
-O hej-przywitałam się z nim
-Hej-przywitała się z nim również Mercedes
-Hej dziewczyny-powiedział wręczając mi prezent.
-Dobrze, że jesteś, tęskniłam.-powiedziałam przytulając się do niego.
-Ja też.-powiedział i pocałowaliśmy się.
-To ja nie będę wam przeszkadzać.-powiedziała uśmiechnięta Mercedes.
-Nie przeszkadzasz.-powiedziałam delikatnie odpychając od siebie Jorge.
-I tak jestem umówiona z Ruggero, lecę, bo nie chcę się spóźnić.
-To nie będę cię zatrzymywać.-odpowiedziałam.
-Na razie, trzymaj się.
-No pa pa.-powiedziałam, a ona wyszła. Znów się pocałowaliśmy. Tym razem przeszkodził am lekarz.
-Dzień dobrzy. Jak się pani czuje?-zapytał doktor.
-Lepiej.-odpowiedziałam.
-Pani stan zdrowia się poprawił. Zatrzymamy panią jeszcze kilka dni.
-Dobrze.-odpowiedziałam.
Po 5 min. przyszła...
-Witaj Martino, jak się czujesz?-zapytała dyrektorka przedszkola, w którym mam staż.
-Lepiej.-odpowiedziałam i zaśmiałam się.
-Co cię tak rozbawiło?-zapytała ciekawa.
-Nic, po prostu mówię to słowo już trzeci raz.
-Aha, no tak to zaprawdę bardzo śmieszne.-powiedziała dyrektorka.
Rozmawialiśmy w trójkę około 2 godz. Mówiła, jak to dzieciaki tęsknią za mną. Ja za nimi też. Pani Dyrektor wyszła o 15:20. Jorge został ze mną do 21:50.
-Będę się zbierał, nie pozwolą mi tutaj spać. Pójdę do domu położę się, i jutro przyjdę najwcześniej jak się da nawet o 4:30 ok?-powiedział i się zaśmiał.
-4:30? Nie za wcześnie?-zapytałam ciekawa co odpowie.
-To, o której mam być?
-Od 9:00 będę czekać a ciebie.
-To będę o 8:55.-powiedział, pocałował mnie i poszedł. Ja zaśmiałam się i postanowiłam się położyć spać.
*Martina*(następny dzień)
Obudził mnie pocałunek w policzek.
-Dzień dobry kochanie. Jak się czujesz?-zapytał Jorge.
-Znakomicie.-odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
-To dobrze.-odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
-Witam. Otrzymałem pani wyniki, są w porządku.-powiedział lekarz.
-Kiedy będę mogła wyjść?-zapytałam
-Myślę, że jutro może pani opuścić szpital. Jak nic niepokojącego nie wystąpi to jutro pani może wyjść ze szpitala.
-Dziękuję panu.-odpowiedziałam, a lekarz wyszedł zostawiając mnie i Jorge samych.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jutro będę mogła wrócić do domu i zasnąć wtulona w ciebie.-Powiedziałam uśmiechając się do Jorge
-Ja też się cieszę, bez ciebie w domu jest pusto i cicho...za cicho-wyznał i musnął moje usta.
-Jorge, a jak mnie nie było, to ty serio płakałeś?-Zapytałam, a na wspomnienie tej ruiny gdzie byłam przetrzymywana zachciało mi się płakać.
-Aż wstyd się przyznać, ale tak. Tęskniłem, nie mogłem spać i nic nie jadłem-wyznał i spuścił głowę.
-Jorge to nie jest wstyd tylko udowodniłeś mi, że za mną tęskniłeś, i że mnie kochasz-wyznałam i pocałowałam go
-Kocham cię-wyznałam
-Ja ciebie też-odpowiedział
Porozmawialiśmy jeszcze kilka godzin i Jorge poszedł do domu. Nie mogę się doczekać wyjścia z tego miejsca.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest! Krótki, ale jest! Nie no serio jest krótki, ale jedynym plusem tej sytuacji jest to, że ROZDZIAŁ SIĘ POJAWIŁ. Mamy nadzieję, że się podoba.
Buziaki☻
Wstałam o 7:20. 9:50 przyszła do mnie Mercedes.
-Jak się czujesz?
-Lepiej. Nie wiesz może co się stało z Jorge, mówił, że będzie szybko. Stęskniłam się za nim.
-Nie, nie wiem.-powiedziała zmartwiona.
Wtedy wszedł do sali Jorge z pięknym bukiet kwiatów i dużym misiem.
-O hej-przywitałam się z nim
-Hej-przywitała się z nim również Mercedes
-Hej dziewczyny-powiedział wręczając mi prezent.
-Dobrze, że jesteś, tęskniłam.-powiedziałam przytulając się do niego.
-Ja też.-powiedział i pocałowaliśmy się.
-To ja nie będę wam przeszkadzać.-powiedziała uśmiechnięta Mercedes.
-Nie przeszkadzasz.-powiedziałam delikatnie odpychając od siebie Jorge.
-I tak jestem umówiona z Ruggero, lecę, bo nie chcę się spóźnić.
-To nie będę cię zatrzymywać.-odpowiedziałam.
-Na razie, trzymaj się.
-No pa pa.-powiedziałam, a ona wyszła. Znów się pocałowaliśmy. Tym razem przeszkodził am lekarz.
-Dzień dobrzy. Jak się pani czuje?-zapytał doktor.
-Lepiej.-odpowiedziałam.
-Pani stan zdrowia się poprawił. Zatrzymamy panią jeszcze kilka dni.
-Dobrze.-odpowiedziałam.
Po 5 min. przyszła...
-Witaj Martino, jak się czujesz?-zapytała dyrektorka przedszkola, w którym mam staż.
-Lepiej.-odpowiedziałam i zaśmiałam się.
-Co cię tak rozbawiło?-zapytała ciekawa.
-Nic, po prostu mówię to słowo już trzeci raz.
-Aha, no tak to zaprawdę bardzo śmieszne.-powiedziała dyrektorka.
Rozmawialiśmy w trójkę około 2 godz. Mówiła, jak to dzieciaki tęsknią za mną. Ja za nimi też. Pani Dyrektor wyszła o 15:20. Jorge został ze mną do 21:50.
-Będę się zbierał, nie pozwolą mi tutaj spać. Pójdę do domu położę się, i jutro przyjdę najwcześniej jak się da nawet o 4:30 ok?-powiedział i się zaśmiał.
-4:30? Nie za wcześnie?-zapytałam ciekawa co odpowie.
-To, o której mam być?
-Od 9:00 będę czekać a ciebie.
-To będę o 8:55.-powiedział, pocałował mnie i poszedł. Ja zaśmiałam się i postanowiłam się położyć spać.
*Martina*(następny dzień)
Obudził mnie pocałunek w policzek.
-Dzień dobry kochanie. Jak się czujesz?-zapytał Jorge.
-Znakomicie.-odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
-To dobrze.-odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
-Witam. Otrzymałem pani wyniki, są w porządku.-powiedział lekarz.
-Kiedy będę mogła wyjść?-zapytałam
-Myślę, że jutro może pani opuścić szpital. Jak nic niepokojącego nie wystąpi to jutro pani może wyjść ze szpitala.
-Dziękuję panu.-odpowiedziałam, a lekarz wyszedł zostawiając mnie i Jorge samych.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jutro będę mogła wrócić do domu i zasnąć wtulona w ciebie.-Powiedziałam uśmiechając się do Jorge
-Ja też się cieszę, bez ciebie w domu jest pusto i cicho...za cicho-wyznał i musnął moje usta.
-Jorge, a jak mnie nie było, to ty serio płakałeś?-Zapytałam, a na wspomnienie tej ruiny gdzie byłam przetrzymywana zachciało mi się płakać.
-Aż wstyd się przyznać, ale tak. Tęskniłem, nie mogłem spać i nic nie jadłem-wyznał i spuścił głowę.
-Jorge to nie jest wstyd tylko udowodniłeś mi, że za mną tęskniłeś, i że mnie kochasz-wyznałam i pocałowałam go
-Kocham cię-wyznałam
-Ja ciebie też-odpowiedział
Porozmawialiśmy jeszcze kilka godzin i Jorge poszedł do domu. Nie mogę się doczekać wyjścia z tego miejsca.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest! Krótki, ale jest! Nie no serio jest krótki, ale jedynym plusem tej sytuacji jest to, że ROZDZIAŁ SIĘ POJAWIŁ. Mamy nadzieję, że się podoba.
Buziaki☻
17.przeprosiny
*Jorge*
-Tak, to ja. Już wszystko w porządku, jestem obok ciebie. Dzwonię na pogotowie.
Pomoc przyjechała w ciągu 20 min.
-Jorge, czekaj na mnie.-powiedziała Martina.
-Jadę z tobą nie przejmuj się.
Do szpitala dotarliśmy szybko. Lekarze od razu zabrali ją na tomografię głowy, aby upewnić się, że nie ma żadnych uszkodzeń w mózgu. Ja cierpliwie czekałem przed salą, bo nie mogłem tam wejść. -Na szczęście wszystko jest w porządku, pana dziewczyna powinna wyjść ze szpitala za tydzień, proszę się nie martwić.-powiedział lekarz, który się nią zajmował.
Po tej wiadomości uspokoiłem się trochę.
-Doktorze, czy mogę zobaczyć Martinę?-zapytałem.
-Tak, ale proszę krótko, bo jest słaba.
Natychmiast pobiegłem do ukochanej.
-Jak się czujesz skarbie?-zapytałem na wstępie.
-Nie za dobrze.-odpowiedziała szeptem.
-Co ten człowiek ci zrobił?-powiedziałem zdenerwowany.-Przeżyłaś koszmar z tym człowiekiem.
-Miałeś rację. Trzeba było iść od razu z tym listem i zdjęciami.
-To nie ma teraz żadnego znaczenia. Dobrze, że go złapali i już jest po wszystkim. Kocham cię i przepraszam cię.-powiedziałem szepcząc jej do ucha.
-Za co mnie przepraszasz?-zapytała zdziwiona.
-Za to, że jestem taki głupi. Uwierzyłem, że ty się z nim całowałaś, a on cię przecież katował. Przepraszam.
-Wybaczam ci. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Pocałowaliśmy się. Przyszedł lekarz.
-Dzień dobry, jak się pani czyje?-zapytał
-Lepiej.-odpowiedziała Martina.
-Wyniki badań ma pani lekko niskie i musi pani zostać na obserwacji tydzień.
-Jeżeli muszę, to zgadzam się.
-A mogę zapytać co się pani stało?
Martina nie wytrzymała i popłakała się.
-Przepraszam.-powiedział lekarz.
-Ja panu to wytłumaczę, ale później teraz muszę zostać przy mojej dziewczynie.-odpowiedziałem.
Podszedłem bliżej ukochanej.
-Już dobrze, nie płacz. Przy mnie jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi. Obiecuję ci, że nie będziemy się kłócić o głupoty.
Martina przytuliła się do mnie. Czułem, że naprawdę to co się wydarzyło to gorsze niż koszmar. To był HORROR. Gdy moja biedna dziewczyna zasnęła, ja poszedłem do lekarza, aby wszystko mu wytłumaczyć.
-Dzień dobry, ja chciałbym panu wszystko wytłumaczyć. Podejrzewam, że Martina potrzebuje pomocy psychologa, to znaczy my potrzebujemy, razem z nią chcę przez te chwile przejść.
-Słucham.
-Jej były chłopak ją porwał. Wcześniej ją katował, nawet do utraty przytomności. Tak samo zdarzyło się i tym razem. Porwał ją, katował, a teraz wygląda... Sam pan widzi co on jej zrobił. Policja, już zajęła się tą sprawą.- opowiadałem to i miałem łzy w oczach.
-Teraz wiem, dlaczego tak zaragowała na moje pytanie. Nie myli się pan, potrzebujecie psychologa. Ona już wcześniej przez to przechodziła i teraz to się powtórzyło. Będzie musiał a nią pan porozmawiać.-powiedział lekarz
-Oczywiście. Zrobię to tylko jak się obudzi.
-Słusznie.
-Dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia.
Natychmiast poszedłem do sali, gdzie leżała Martina.
-Nie śpisz już?-zapytałem zdziwiony.
-Nie.
-Słuchaj musimy porozmawiać.-zacząłem.
-Co to za ważna sprawa?-zdziwiona zapytała.
-Ja i lekarz uważamy, że jest NAM potrzebny psycholog. Przejdziemy przez to razem nie martw się.
-Zgadzam się. Nie daje sobie rady z tą sytuacją.-szepnęła ukochana.
Zbliżała się noc. Lekarze nie pozwolili mi spać obok Martiny.
-Skarbie, muszę jechać do domu, ie mogę spać obok ciebie, ale PAMIĘTAJ jetem, i zawsze będę przy tobie. Mam ci coś przywieść z domu?
-Ciuchy na zmianę. Dziękuję ci, że jesteś.-powiedziała moja dziewczyna, wiedziałem, że jest słaba.
-Zawsze będę.-szepnąłem i na koniec pocałowałem ją.-Jutro postaram się być jak najszybciej.
-Tak, to ja. Już wszystko w porządku, jestem obok ciebie. Dzwonię na pogotowie.
Pomoc przyjechała w ciągu 20 min.
-Jorge, czekaj na mnie.-powiedziała Martina.
-Jadę z tobą nie przejmuj się.
Do szpitala dotarliśmy szybko. Lekarze od razu zabrali ją na tomografię głowy, aby upewnić się, że nie ma żadnych uszkodzeń w mózgu. Ja cierpliwie czekałem przed salą, bo nie mogłem tam wejść. -Na szczęście wszystko jest w porządku, pana dziewczyna powinna wyjść ze szpitala za tydzień, proszę się nie martwić.-powiedział lekarz, który się nią zajmował.
Po tej wiadomości uspokoiłem się trochę.
-Doktorze, czy mogę zobaczyć Martinę?-zapytałem.
-Tak, ale proszę krótko, bo jest słaba.
Natychmiast pobiegłem do ukochanej.
-Jak się czujesz skarbie?-zapytałem na wstępie.
-Nie za dobrze.-odpowiedziała szeptem.
-Co ten człowiek ci zrobił?-powiedziałem zdenerwowany.-Przeżyłaś koszmar z tym człowiekiem.
-Miałeś rację. Trzeba było iść od razu z tym listem i zdjęciami.
-To nie ma teraz żadnego znaczenia. Dobrze, że go złapali i już jest po wszystkim. Kocham cię i przepraszam cię.-powiedziałem szepcząc jej do ucha.
-Za co mnie przepraszasz?-zapytała zdziwiona.
-Za to, że jestem taki głupi. Uwierzyłem, że ty się z nim całowałaś, a on cię przecież katował. Przepraszam.
-Wybaczam ci. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Pocałowaliśmy się. Przyszedł lekarz.
-Dzień dobry, jak się pani czyje?-zapytał
-Lepiej.-odpowiedziała Martina.
-Wyniki badań ma pani lekko niskie i musi pani zostać na obserwacji tydzień.
-Jeżeli muszę, to zgadzam się.
-A mogę zapytać co się pani stało?
Martina nie wytrzymała i popłakała się.
-Przepraszam.-powiedział lekarz.
-Ja panu to wytłumaczę, ale później teraz muszę zostać przy mojej dziewczynie.-odpowiedziałem.
Podszedłem bliżej ukochanej.
-Już dobrze, nie płacz. Przy mnie jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi. Obiecuję ci, że nie będziemy się kłócić o głupoty.
Martina przytuliła się do mnie. Czułem, że naprawdę to co się wydarzyło to gorsze niż koszmar. To był HORROR. Gdy moja biedna dziewczyna zasnęła, ja poszedłem do lekarza, aby wszystko mu wytłumaczyć.
-Dzień dobry, ja chciałbym panu wszystko wytłumaczyć. Podejrzewam, że Martina potrzebuje pomocy psychologa, to znaczy my potrzebujemy, razem z nią chcę przez te chwile przejść.
-Słucham.
-Jej były chłopak ją porwał. Wcześniej ją katował, nawet do utraty przytomności. Tak samo zdarzyło się i tym razem. Porwał ją, katował, a teraz wygląda... Sam pan widzi co on jej zrobił. Policja, już zajęła się tą sprawą.- opowiadałem to i miałem łzy w oczach.
-Teraz wiem, dlaczego tak zaragowała na moje pytanie. Nie myli się pan, potrzebujecie psychologa. Ona już wcześniej przez to przechodziła i teraz to się powtórzyło. Będzie musiał a nią pan porozmawiać.-powiedział lekarz
-Oczywiście. Zrobię to tylko jak się obudzi.
-Słusznie.
-Dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia.
Natychmiast poszedłem do sali, gdzie leżała Martina.
-Nie śpisz już?-zapytałem zdziwiony.
-Nie.
-Słuchaj musimy porozmawiać.-zacząłem.
-Co to za ważna sprawa?-zdziwiona zapytała.
-Ja i lekarz uważamy, że jest NAM potrzebny psycholog. Przejdziemy przez to razem nie martw się.
-Zgadzam się. Nie daje sobie rady z tą sytuacją.-szepnęła ukochana.
Zbliżała się noc. Lekarze nie pozwolili mi spać obok Martiny.
-Skarbie, muszę jechać do domu, ie mogę spać obok ciebie, ale PAMIĘTAJ jetem, i zawsze będę przy tobie. Mam ci coś przywieść z domu?
-Ciuchy na zmianę. Dziękuję ci, że jesteś.-powiedziała moja dziewczyna, wiedziałem, że jest słaba.
-Zawsze będę.-szepnąłem i na koniec pocałowałem ją.-Jutro postaram się być jak najszybciej.
sobota, 7 marca 2015
16.Złapany Diego!
*Jorge*
O 8:20 przyszła do mnie Mercedes.
-Ubieraj się i idziemy na policje.
-Ok.
O 9:10 pojechaliśmy na komisariat.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Moją dziewczynę porwał psychopata. On już siedział za to, że bił ją i znęcał się nad nią.
-Chwila. Skąd pan wie, że ją porwano?
-Bo zadzwoniła do mnie i powiedziała, co się stało. Proszę mi pomóc ja na prawdę się o nią boję, Proszę.
-No dobrze, ale musi pan dać sobie założyć podsłuch na telefon.
-Jeżeli to pomoże mojej dziewczynie, to zgadzam się.
-Doskonale, a teraz proszę iść do domu i czekać na policję, która zamontuje podsłuch na telefon.
-Dobrze, dziękuję.
*Martina*
Nie wyspałam się na tym materacu. Ciągle myślę o Jorge, chcę, aby był już obok mnie. Tęsknie za nim. Z rozmyśleń wyrwał mnie Diego.
-Co ci strzeliło do tego twojego pustego łba, aby mówić co się stało.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie mam coś w tej głowie.
-Przestaniesz, albo...
-Albo co? Uderzysz mnie?
-Jak się nie uspokoisz to tak.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go. Szybko zaczęłam szukać telefony, aby chociaż puścić sygnał. Wybrałam numer do ukochanego, ale wtedy wszedł Diego i uderzył mnie. Potem straciłam przytomność, ale wiem, że zdążyłam puścić sygnał.
*Jorge*
Policja przyszła szybko i tak samo błyskawicznie zamontowali mi podsłuch na telefon. Martwię się o Martinę, co ten psychopata może jej zrobić. Długo czekałem na jakiś sygnał od Martiny, aż nagle usłyszałem sygnał od niej. Policjanci dowiedzieli się, gdzie ten psychopata przetrzymuje moją dziewczynę. Było to pod BA. Natychmiast pojechaliśmy do tego miejsca. Nie wyglądało to za ciekawie było mi smutno, gdy widziałem to miejsce i wyobrażałem sobie jak musi cierpieć przez tego bydlaka. Policja od razu wy warzyła drzwi i aresztowała DIEGO. Ja pobiegłem szukać Martiny. Znalazłem ją w pokoju, w którym nie było okien. Ten widok przeraził mnie. Na starym, podartym materacu znalazłem ukochaną, która miała podbite oko i była nie przytomna. Uklęknąłem obok niej.
-Martina-szepnąłem jej do ucha, i popłynęła mi łza, która spłynęła na policzek, a następnie na jej twarz.
-Jorge...?-szepnęła cicho Martina.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Tam, Tam, Tam. Co się stanie dowiecie się później. A teraz cierpliwie czekajcie na post 17.
Buziaki☻
O 8:20 przyszła do mnie Mercedes.
-Ubieraj się i idziemy na policje.
-Ok.
O 9:10 pojechaliśmy na komisariat.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Moją dziewczynę porwał psychopata. On już siedział za to, że bił ją i znęcał się nad nią.
-Chwila. Skąd pan wie, że ją porwano?
-Bo zadzwoniła do mnie i powiedziała, co się stało. Proszę mi pomóc ja na prawdę się o nią boję, Proszę.
-No dobrze, ale musi pan dać sobie założyć podsłuch na telefon.
-Jeżeli to pomoże mojej dziewczynie, to zgadzam się.
-Doskonale, a teraz proszę iść do domu i czekać na policję, która zamontuje podsłuch na telefon.
-Dobrze, dziękuję.
*Martina*
Nie wyspałam się na tym materacu. Ciągle myślę o Jorge, chcę, aby był już obok mnie. Tęsknie za nim. Z rozmyśleń wyrwał mnie Diego.
-Co ci strzeliło do tego twojego pustego łba, aby mówić co się stało.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie mam coś w tej głowie.
-Przestaniesz, albo...
-Albo co? Uderzysz mnie?
-Jak się nie uspokoisz to tak.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go. Szybko zaczęłam szukać telefony, aby chociaż puścić sygnał. Wybrałam numer do ukochanego, ale wtedy wszedł Diego i uderzył mnie. Potem straciłam przytomność, ale wiem, że zdążyłam puścić sygnał.
*Jorge*
Policja przyszła szybko i tak samo błyskawicznie zamontowali mi podsłuch na telefon. Martwię się o Martinę, co ten psychopata może jej zrobić. Długo czekałem na jakiś sygnał od Martiny, aż nagle usłyszałem sygnał od niej. Policjanci dowiedzieli się, gdzie ten psychopata przetrzymuje moją dziewczynę. Było to pod BA. Natychmiast pojechaliśmy do tego miejsca. Nie wyglądało to za ciekawie było mi smutno, gdy widziałem to miejsce i wyobrażałem sobie jak musi cierpieć przez tego bydlaka. Policja od razu wy warzyła drzwi i aresztowała DIEGO. Ja pobiegłem szukać Martiny. Znalazłem ją w pokoju, w którym nie było okien. Ten widok przeraził mnie. Na starym, podartym materacu znalazłem ukochaną, która miała podbite oko i była nie przytomna. Uklęknąłem obok niej.
-Martina-szepnąłem jej do ucha, i popłynęła mi łza, która spłynęła na policzek, a następnie na jej twarz.
-Jorge...?-szepnęła cicho Martina.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Tam, Tam, Tam. Co się stanie dowiecie się później. A teraz cierpliwie czekajcie na post 17.
Buziaki☻
piątek, 6 marca 2015
15.Urodziny i ...
*Martina*
*Niedziela*
-Dzień dobry,jak się czujesz?-zapytał Jorge.
-Znakomicie.-powiedziałam przeciągają się.
-To dobrze,ubieraj się jedziemy.-powiedział pośpiechem
-Ale gdzie?-zapytałam ciekawa
-Zobaczysz jak dojedziemy, a teraz ubieraj się-za żądał.
Wstałam ubrałam się i wykonałam resztę porannych czynności.Gotowa zaszłam na dół o 9:30. Ja jadłam śniadanie, a Jorge przygotowywał samochód i...No właśnie nie wiem co . Do samochodu poszłam o 10:30.
-Dobrze, że jesteś, wsiadaj.
-Dobrze.-powiedziałam po czym wsiadłam do auta.
Podróż, była spokojna i przyjemna, a na dodatek była bardzo dobra pogoda. Na miejscu byliśmy o 12:50. Gdy dotarliśmy na miejsce zamarłam, bo okazało się, że byliśmy w... Moim starym domu.
-Co my tu robimy?-zapytałam nie dowierzając, że my tutaj jesteśmy.
-Zobaczysz, a teraz chodź.
Weszłam do tego domu i zamarłam. W środku byli moi najlepsi przyjaciele. Jorge poszedł do innego pomieszczenia i wrócił z TORTEM. Wszyscy po chwili zaczęli śpiewać STO LAT.
-Co wy robicie?-zapytałam ciekawa.
-Masz dziś urodziny, zapomniałaś?-zapytał Jorge
-Co URODZINY?-zapytałam nie dowierzając.
-Tak!-krzyknęli wszyscy razem.
-Dziękuję za pamięć. Chociaż wy pamiętaliście. Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Dobra, kroimy tort.-powiedziałam
Bawiliśmy się do 16:30. Potem, przenieśliśmy się do klubu, w którym poznałam Jorge. Bawiłam się, gdy nagle w drzwiach dostrzegłam osoby, której się w ogóle nie spodziewałam był to... DIEGO.
-Wszystkiego Najlepszego Skarbie-krzyknął były chłopak.
-Wyjdź stąd. Nie byłeś zaproszony!-krzyknęłam na niego.
-To jak mnie pamięć nie myli to masz teraz 19 lat, tak??
-Nie twoja sprawa, ty chamie, Wyłaź z tond, nie chce cię widzieć.
-Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Podejdź bliżej.
Podeszłam ciekawa co chce, a on to wykorzystał i... Pocałował mnie, a ja go walnęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Jorge.
-Kochanie to nie tak jak myślisz.
-Ja wiem co widziałem.
-Ale daj mi to wytłumaczyć.-prosiłam błagalnym głosem.
-Na razie.-powiedział Jorge
-Poczekaj!-krzyknęłam płacząc.
-Zostaw go niech sobie to przemyśli.-powiedziała Mercedes
-Ale ja naprawdę...
Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu, ponieważ nie było w nim okien. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi był to...Diego a kto inny.
-Wypuść mnie!-krzyczałam
-Nie. Nie chciałaś być ze mną z własnej woli to będziesz przymusowo.
-To jest szantaż!
-Nie, to nie jest szantaż.
-Wypuścisz mnie czy nie?
-NIE!-krzyknął i wyszedł. Usłyszałam tylko zamykanie drzwi na klucz.
Podeszłam do torebki, by wezwać pomoc. Niestety okazało się, że były chłopak nie był taki głupi i... Zabrał mi telefon.
*Mercedes*
Idę właśnie do domu Jorge.
-Hej, jest Martina-zapytałam gdy tylko otworzył Jorge.
-Nie, nie ma, bo wczoraj widziałem jak całuje się z Diego na imprezie, potem się pokłóciliśmy i do teraz nie wiem, gdzie jest, ale pewnie gdzieś z Diego, więc...mało mnie to obchodzi.-oznajmił niby obojętnie, ale w jego głosie słychać było ból
-Jorge, ale jej mogło się coś stać!-krzyknęłam
-Mercedes wybacz, ale ja już dzwoniłem i nie odbiera.-Oznajmił zrezygnowany
-Poczekaj ja zadzwonię- oznajmiłam. Odeszła kawałem na bok i wybrałam numer przyjaciółki. Jeden sygnał... drugi sygnał...trzeci sygnał...czwarty sygnał i pikanie.
-Jorge, jej coś się stało ode mnie odbierała nawet jak byłyśmy skłócone.- Zaczęłam szlochać.
-Mercedes mi też jest ciężko, ale między mną, a Martiną nic już nie ma.
-Jorge, ja też widziałam tą akcję z pocałunkiem, Diego kazał Tince podejść, a gdy to zrobiła on wykorzystał to i pocałował ją, ona nie oddała pocałunku i spoliczkowała go.
-Mercedes jaki ja jestem głupi, zerwałem z najlepszą dziewczyną tylko przez jakiś pocałunek, którego nawet nie chciała-powiedział i schował twarz w dłoniach.
-Ty ją kochasz, ona ciebie też i nie powinniście się rozstawać, a zwłaszcza przez chłopaka, który ją bił nawet do nie przytomności...
-Wiem, ale czasu nie cofnę, gdybym tylko mógł sprawić, żeby wróciła...
-To chodź jej szukać, nie wiem choć na policję, gdziekolwiek.
-Mercedes, ja mam wrażenie, że ją straciłem i, że on nie wróci, albo jak wróci to nie wróci do mnie.-spuścił głowę.-Wiem, napiszę do niej sms-a -oświeciło go, czytałam co pisał:
Do: Tinka<3
Tini wróć, proszę ja i Mercedes odchodzimy od zmysłów, proszę, a jeśli nie chcesz to chociaż zadzwoń. Proszę...
Gdy przez kolejne 20 minut nie otrzymał odpowiedzi, ponownie spuścił głowę.
-Jorge...-powiedziałam i usiadłam obok niego
-Słucham?
-Poszukajmy jej, bo jak jej nie uratujesz to na pewno do ciebie nie wróci, ale jak ją uratujesz to może...
-Idziemy-zarządził
*Kilka godzin później*
*Martina*
Siedzę w tym pomieszczeniu już kilka lub kilkanaście godzin i coraz bardziej tęsknię za Jorge. Nie wierzę, że zerwaliśmy, teraz gdy najbardziej go potrzebuję. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Podniosłam głowę, która była spuszczona i spojrzałam na kogoś kto wszedł do pokoju był to Diego...no tak, bo kto inny? Podszedł do mnie i popatrzał.
-Co?-Zapytałam lekko zachrypniętym głosem
-Nic... tylko...zobacz to pokazał mi ekran mojego telefonu 40 nie odebranych połączeń od Jorge <3 i 2 od Mercedes, oraz 1 wiadomość. Niepewnie na nią kliknęłam
Od: Jorge <3
Tini wróć, proszę ja i Mercedes odchodzimy od zmysłów, proszę, a jeśli nie chcesz to chociaż zadzwoń. Proszę...
Urocze, czyli już mi wybaczył? Super, a ja nie mogę nawet zadzwonić, przytulić, pocałować... OCZYWIŚCIE JORGE. Spojrzałam na Diego zaszklonymi oczami.
-Diego mogę do nich zadzwonić?-Zapytałam powstrzymując się od płaczu
-Nie-odpowiedział uradowany
-Diego, proszę, ja za nimi tęsknię.
-Ok, ale nie mów gdzie jesteś i udawaj szczęśliwą, jasne?
-Jasne.-Odpowiedziałam, a on podał, nie rzucił mi telefon. Szybko wybrałam numer do Jorge i drżącymi rękoma wcisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał już po pierwszym sygnale.
____________________ROZMOWA TELEFONICZNA______________
-Halo?-Zapytał drżącym głosem Jorge, on płakał?
-Jorge, ty płakałeś?-Zapytałam spokojnie, ale też miałam chcę płakać słysząc jego głos.
-Tak Tini, ja tęsknię, proszę wróć...
-Nie mogę...
-Dlaczego?
-Wiesz...
-Diego?
-Tak
-Co ci zrobił?-zapytał dość spokojnie
-Porwał mnie-powiedziałam i rozpłakałam się, bo Diego uderzył mnie w głowę i zabrał telefon, rozłączył się.
________________________KONIEC ROZMOWY_________________
I wyszedł z telefonem z pokoju. Rozpłakałam się na dobre, głos Jorge jeszcze bardziej mnie rozkruszył...chciałabym teraz wtulić się w jego umięśniony tors i zasnąć... Moje przemyślenia przerwał Morfeusz, który zabrał mnie do swojej krainy.
*Jorge*
Jestem zszokowany tym co usłyszałem. Diego porwał Tinkę, a on jest nie obliczalny, może ją pobić i nie wiadomo jeszcze co zrobić, boję się o nią. Moje przemyślenia przewała Mercedes, która się odezwała.
-I co to Tini?-Zapytała szybko, ciekawa
-Tak, ale mam bardzo złą wiadomość...
-Jaką?
-Diego ją porwał i jak to mówiła to płakała, a później chyba została uderzona, bo zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-O matko...-Zaczęła płakać
-Mechi idź lepiej do domu, odpocznij, a jutro, pomyślimy.
-Ok, ale jakby Tini się odezwała to dzwoń od razu.
-Ok, pa
-Pa
Pożegnaliśmy się, a dziewczyna od razu poszła do domu, ja wykonałem wieczorne czynności i także położyłem się do łóżka, bez Martiny, było dziwnie, a świadomość, że on może śpi gdzieś w jakiejś ruinie nie dawała mi spokoju. W końcu udało mi się zasnąć, ale była to godzina 4.55.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 15 trochę dramatyczna, ale jest. Mamy nadzieję, że się podoba!!!!!!!!!!!!!!!!
Buziaki☻
*Niedziela*
-Dzień dobry,jak się czujesz?-zapytał Jorge.
-Znakomicie.-powiedziałam przeciągają się.
-To dobrze,ubieraj się jedziemy.-powiedział pośpiechem
-Ale gdzie?-zapytałam ciekawa
-Zobaczysz jak dojedziemy, a teraz ubieraj się-za żądał.
Wstałam ubrałam się i wykonałam resztę porannych czynności.Gotowa zaszłam na dół o 9:30. Ja jadłam śniadanie, a Jorge przygotowywał samochód i...No właśnie nie wiem co . Do samochodu poszłam o 10:30.
-Dobrze, że jesteś, wsiadaj.
-Dobrze.-powiedziałam po czym wsiadłam do auta.
Podróż, była spokojna i przyjemna, a na dodatek była bardzo dobra pogoda. Na miejscu byliśmy o 12:50. Gdy dotarliśmy na miejsce zamarłam, bo okazało się, że byliśmy w... Moim starym domu.
-Co my tu robimy?-zapytałam nie dowierzając, że my tutaj jesteśmy.
-Zobaczysz, a teraz chodź.
Weszłam do tego domu i zamarłam. W środku byli moi najlepsi przyjaciele. Jorge poszedł do innego pomieszczenia i wrócił z TORTEM. Wszyscy po chwili zaczęli śpiewać STO LAT.
-Co wy robicie?-zapytałam ciekawa.
-Masz dziś urodziny, zapomniałaś?-zapytał Jorge
-Co URODZINY?-zapytałam nie dowierzając.
-Tak!-krzyknęli wszyscy razem.
-Dziękuję za pamięć. Chociaż wy pamiętaliście. Dziękuję.
-Nie ma za co.
-Dobra, kroimy tort.-powiedziałam
Bawiliśmy się do 16:30. Potem, przenieśliśmy się do klubu, w którym poznałam Jorge. Bawiłam się, gdy nagle w drzwiach dostrzegłam osoby, której się w ogóle nie spodziewałam był to... DIEGO.
-Wszystkiego Najlepszego Skarbie-krzyknął były chłopak.
-Wyjdź stąd. Nie byłeś zaproszony!-krzyknęłam na niego.
-To jak mnie pamięć nie myli to masz teraz 19 lat, tak??
-Nie twoja sprawa, ty chamie, Wyłaź z tond, nie chce cię widzieć.
-Ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Podejdź bliżej.
Podeszłam ciekawa co chce, a on to wykorzystał i... Pocałował mnie, a ja go walnęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Jorge.
-Kochanie to nie tak jak myślisz.
-Ja wiem co widziałem.
-Ale daj mi to wytłumaczyć.-prosiłam błagalnym głosem.
-Na razie.-powiedział Jorge
-Poczekaj!-krzyknęłam płacząc.
-Zostaw go niech sobie to przemyśli.-powiedziała Mercedes
-Ale ja naprawdę...
Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu, ponieważ nie było w nim okien. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi był to...Diego a kto inny.
-Wypuść mnie!-krzyczałam
-Nie. Nie chciałaś być ze mną z własnej woli to będziesz przymusowo.
-To jest szantaż!
-Nie, to nie jest szantaż.
-Wypuścisz mnie czy nie?
-NIE!-krzyknął i wyszedł. Usłyszałam tylko zamykanie drzwi na klucz.
Podeszłam do torebki, by wezwać pomoc. Niestety okazało się, że były chłopak nie był taki głupi i... Zabrał mi telefon.
*Mercedes*
Idę właśnie do domu Jorge.
-Hej, jest Martina-zapytałam gdy tylko otworzył Jorge.
-Nie, nie ma, bo wczoraj widziałem jak całuje się z Diego na imprezie, potem się pokłóciliśmy i do teraz nie wiem, gdzie jest, ale pewnie gdzieś z Diego, więc...mało mnie to obchodzi.-oznajmił niby obojętnie, ale w jego głosie słychać było ból
-Jorge, ale jej mogło się coś stać!-krzyknęłam
-Mercedes wybacz, ale ja już dzwoniłem i nie odbiera.-Oznajmił zrezygnowany
-Poczekaj ja zadzwonię- oznajmiłam. Odeszła kawałem na bok i wybrałam numer przyjaciółki. Jeden sygnał... drugi sygnał...trzeci sygnał...czwarty sygnał i pikanie.
-Jorge, jej coś się stało ode mnie odbierała nawet jak byłyśmy skłócone.- Zaczęłam szlochać.
-Mercedes mi też jest ciężko, ale między mną, a Martiną nic już nie ma.
-Jorge, ja też widziałam tą akcję z pocałunkiem, Diego kazał Tince podejść, a gdy to zrobiła on wykorzystał to i pocałował ją, ona nie oddała pocałunku i spoliczkowała go.
-Mercedes jaki ja jestem głupi, zerwałem z najlepszą dziewczyną tylko przez jakiś pocałunek, którego nawet nie chciała-powiedział i schował twarz w dłoniach.
-Ty ją kochasz, ona ciebie też i nie powinniście się rozstawać, a zwłaszcza przez chłopaka, który ją bił nawet do nie przytomności...
-Wiem, ale czasu nie cofnę, gdybym tylko mógł sprawić, żeby wróciła...
-To chodź jej szukać, nie wiem choć na policję, gdziekolwiek.
-Mercedes, ja mam wrażenie, że ją straciłem i, że on nie wróci, albo jak wróci to nie wróci do mnie.-spuścił głowę.-Wiem, napiszę do niej sms-a -oświeciło go, czytałam co pisał:
Do: Tinka<3
Tini wróć, proszę ja i Mercedes odchodzimy od zmysłów, proszę, a jeśli nie chcesz to chociaż zadzwoń. Proszę...
Gdy przez kolejne 20 minut nie otrzymał odpowiedzi, ponownie spuścił głowę.
-Jorge...-powiedziałam i usiadłam obok niego
-Słucham?
-Poszukajmy jej, bo jak jej nie uratujesz to na pewno do ciebie nie wróci, ale jak ją uratujesz to może...
-Idziemy-zarządził
*Kilka godzin później*
*Martina*
Siedzę w tym pomieszczeniu już kilka lub kilkanaście godzin i coraz bardziej tęsknię za Jorge. Nie wierzę, że zerwaliśmy, teraz gdy najbardziej go potrzebuję. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Podniosłam głowę, która była spuszczona i spojrzałam na kogoś kto wszedł do pokoju był to Diego...no tak, bo kto inny? Podszedł do mnie i popatrzał.
-Co?-Zapytałam lekko zachrypniętym głosem
-Nic... tylko...zobacz to pokazał mi ekran mojego telefonu 40 nie odebranych połączeń od Jorge <3 i 2 od Mercedes, oraz 1 wiadomość. Niepewnie na nią kliknęłam
Od: Jorge <3
Tini wróć, proszę ja i Mercedes odchodzimy od zmysłów, proszę, a jeśli nie chcesz to chociaż zadzwoń. Proszę...
Urocze, czyli już mi wybaczył? Super, a ja nie mogę nawet zadzwonić, przytulić, pocałować... OCZYWIŚCIE JORGE. Spojrzałam na Diego zaszklonymi oczami.
-Diego mogę do nich zadzwonić?-Zapytałam powstrzymując się od płaczu
-Nie-odpowiedział uradowany
-Diego, proszę, ja za nimi tęsknię.
-Ok, ale nie mów gdzie jesteś i udawaj szczęśliwą, jasne?
-Jasne.-Odpowiedziałam, a on podał, nie rzucił mi telefon. Szybko wybrałam numer do Jorge i drżącymi rękoma wcisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał już po pierwszym sygnale.
____________________ROZMOWA TELEFONICZNA______________
-Halo?-Zapytał drżącym głosem Jorge, on płakał?
-Jorge, ty płakałeś?-Zapytałam spokojnie, ale też miałam chcę płakać słysząc jego głos.
-Tak Tini, ja tęsknię, proszę wróć...
-Nie mogę...
-Dlaczego?
-Wiesz...
-Diego?
-Tak
-Co ci zrobił?-zapytał dość spokojnie
-Porwał mnie-powiedziałam i rozpłakałam się, bo Diego uderzył mnie w głowę i zabrał telefon, rozłączył się.
________________________KONIEC ROZMOWY_________________
I wyszedł z telefonem z pokoju. Rozpłakałam się na dobre, głos Jorge jeszcze bardziej mnie rozkruszył...chciałabym teraz wtulić się w jego umięśniony tors i zasnąć... Moje przemyślenia przerwał Morfeusz, który zabrał mnie do swojej krainy.
*Jorge*
Jestem zszokowany tym co usłyszałem. Diego porwał Tinkę, a on jest nie obliczalny, może ją pobić i nie wiadomo jeszcze co zrobić, boję się o nią. Moje przemyślenia przewała Mercedes, która się odezwała.
-I co to Tini?-Zapytała szybko, ciekawa
-Tak, ale mam bardzo złą wiadomość...
-Jaką?
-Diego ją porwał i jak to mówiła to płakała, a później chyba została uderzona, bo zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-O matko...-Zaczęła płakać
-Mechi idź lepiej do domu, odpocznij, a jutro, pomyślimy.
-Ok, ale jakby Tini się odezwała to dzwoń od razu.
-Ok, pa
-Pa
Pożegnaliśmy się, a dziewczyna od razu poszła do domu, ja wykonałem wieczorne czynności i także położyłem się do łóżka, bez Martiny, było dziwnie, a świadomość, że on może śpi gdzieś w jakiejś ruinie nie dawała mi spokoju. W końcu udało mi się zasnąć, ale była to godzina 4.55.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 15 trochę dramatyczna, ale jest. Mamy nadzieję, że się podoba!!!!!!!!!!!!!!!!
Buziaki☻
14.Czy ten koszmar się kiedyś skończy??
*Ten sam dzień*
*Martina*
-Co się stało?-zapytał Jorge
-Zobacz!-krzyknęłam, bo nie wytrzymałam tego wszystkiego
-Co za...-Jorge nie dokończył.
-Nie wytrzymam tego-powiedziałam, wtulając się w ramiona ukochanego.
-Nie płacz, razem damy radę przetrwać wszystko.
Po chwili wyłączyłam laptopa, położyłam się do łóżka i przytuliłam się do Jorge, zasnęłam.
*Następnego dnia (SOBOTA)*
Rano obudził mnie mój chłopak, przynosząc mi do łóżka śniadanie.
-Dziękuję ci.
-Nie ma za co.
-Jest. Za to, że wspierasz mnie w tej sytuacji.
-To chyba normalne, że skoro ludzie się kochają to pomagają, wspierają kiedy jest taka potrzeba.
-No nie wiem, mało jest takich ludzi, mam szczęście, że wpadłam właśnie na ciebie.
-Jedź to śniadanie i piją tę kawę, bo ci wystygnie.
-Tak jest-odpowiedziałam z uśmiechem.-A tak a pro po to nie powinieneś iść do pracy?-zapytałam zdziwiona, co on tutaj robi.
-Nie, wziąłem sobie wolne.
-Dziękuję.
Powiedziałam, a on pocałował mnie. Zjadłam śniadanie, ubrałam się i była godz.11:20.
-Już jest 11:20, jak ten czas szybko leci nie praw dasz?-zapytałam
-Masz rację. A może byśmy poszli na zakupy? Brakuje żywności, a przy okazji weszlibyśmy do jakieś galerii, kupiłabyś sobie jakiś nowy ciuch, co ty na to?-zapytał Jorge z lepszym humorem ode mnie.
-Naprawdę, chce ci się?
-Jeśli to sprawi ci przyjemność i rozluźnisz się trochę to czemu nie?
-No dobrze-powiedziałam nie za bardzo zadowolona.
-Głowa do góry, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.-powiedział z entuzjazmem
I tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Najpierw poszliśmy do galerii, a następnie do supermarketu. Wybraliśmy nie ten sklep co powinnyśmy bo... spotkaliśmy tam Diego. Ja spanikowana przytuliłam się do Jorge, a on stanął twarzą w twarz z moim wrogiem.
-Kochanie, odpuść sobie-powiedziałam do ukochanego prawie płacząc.
-Już dobrze skarbie, nie płacz. Chodź do domu, zakupy zrobimy później-powiedział mój chłopak
-Tak najlepiej, uciekajcie tchórze!-krzyczał Diego
Wtedy mnie poniosło.
-Skończyłeś już?-zapytałam, a on nie zdążył odpowiedzieć, bo podeszłam do niego i dałam mu,,z liścia''. Po tym co zrobiłam czułam się lepiej, że postawiłam mu się, ale wiem, że bardzo tego nie lubi i będzie się mścił. Do domu dotarliśmy o 15:20.
-Kochanie.
-Tak?-zapytałam ciekawa co ma mi do powiedzenia mi chłopak, którego kocham
-Co zamawiamy?-zapytał
-Pizzę?-zapytałam nie śmiało
-Ok. Już się zamawia.-powiedział z uśmiechem
Po 30 min. pizza była u nas.
-Pizza,dla mojej księżniczki.-powiedział całkiem poważnie, a ja wybuchnęłam śmiechem
-Dziękuję ci mój książę- odpowiedziałam, śmiejąc się. Po czym mój książę z bajki i ja pocałowaliśmy się. Pizza znikła bardzo szybko. Najedzeni położyliśmy spać. Nasz odpoczynek trwał 2 godz. Wstaliśmy i zabraliśmy się do robienia kolacji. Po ostatnim posiłku, który zjedliśmy o 19:20 poszłam się wykąpać. Jorge zrobił z naszej łazienki SPA. Najpierw relaksująca kąpiel, masaż, a na końcu przyjemny film. I tak bardzo zrelaksowana poszłam spać. Wypoczęta, sobotni poranek zaczęłam tak:
-Jak się czyje moja księżniczka?-zapytał w dobrym humorze Jorge.
-Znakomicie-odpowiedziałam równie wesoła.
-Co byś chciała dziś robić?
-Leżeć, przez cały dzień w łóżku i nigdzie się nie ruszać no ewentualnie do toalety a posiłki przynosić mi będzie...mój przystojny, super chłopak-powiedziałam wesoło
-To się da załatwić- powiedział i pobiegł do kuchni.
-Żartowałam!-krzyknęłam próbując go zatrzymać ale było za późno.
Po 10 min.przyszedł z pełną tacą jedzenia.
-Ja tylko żartowałam-powiedziałam błagalnym głosem(nie do końca)
-Twoje,,żartowałem'' nie robi na mnie wrażenia, więc uważaj, bo co tylko powiesz ja jestem gotów je spełnić.
-Więc kładź się do mnie i jedz co przyniosłeś-powiedziałam spokojnie, lecz stanowczym głosem
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem-zaśmiał się i wykonał moje,,życzenie''. Resztę dnia spędziliśmy nie wychodzić z domu i szczerze podobał mnie się te dzień.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-
15 rozdział będzie wyjątkowy. Czytajcie, czekajcie na kolejne posty a dowiecie się jak potoczą się dalsze losy tych dwóch zakochanych w sobie ludzi.+
Buziaki☻
*Martina*
-Co się stało?-zapytał Jorge
-Zobacz!-krzyknęłam, bo nie wytrzymałam tego wszystkiego
-Co za...-Jorge nie dokończył.
-Nie wytrzymam tego-powiedziałam, wtulając się w ramiona ukochanego.
-Nie płacz, razem damy radę przetrwać wszystko.
Po chwili wyłączyłam laptopa, położyłam się do łóżka i przytuliłam się do Jorge, zasnęłam.
*Następnego dnia (SOBOTA)*
Rano obudził mnie mój chłopak, przynosząc mi do łóżka śniadanie.
-Dziękuję ci.
-Nie ma za co.
-Jest. Za to, że wspierasz mnie w tej sytuacji.
-To chyba normalne, że skoro ludzie się kochają to pomagają, wspierają kiedy jest taka potrzeba.
-No nie wiem, mało jest takich ludzi, mam szczęście, że wpadłam właśnie na ciebie.
-Jedź to śniadanie i piją tę kawę, bo ci wystygnie.
-Tak jest-odpowiedziałam z uśmiechem.-A tak a pro po to nie powinieneś iść do pracy?-zapytałam zdziwiona, co on tutaj robi.
-Nie, wziąłem sobie wolne.
-Dziękuję.
Powiedziałam, a on pocałował mnie. Zjadłam śniadanie, ubrałam się i była godz.11:20.
-Już jest 11:20, jak ten czas szybko leci nie praw dasz?-zapytałam
-Masz rację. A może byśmy poszli na zakupy? Brakuje żywności, a przy okazji weszlibyśmy do jakieś galerii, kupiłabyś sobie jakiś nowy ciuch, co ty na to?-zapytał Jorge z lepszym humorem ode mnie.
-Naprawdę, chce ci się?
-Jeśli to sprawi ci przyjemność i rozluźnisz się trochę to czemu nie?
-No dobrze-powiedziałam nie za bardzo zadowolona.
-Głowa do góry, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.-powiedział z entuzjazmem
I tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Najpierw poszliśmy do galerii, a następnie do supermarketu. Wybraliśmy nie ten sklep co powinnyśmy bo... spotkaliśmy tam Diego. Ja spanikowana przytuliłam się do Jorge, a on stanął twarzą w twarz z moim wrogiem.
-Kochanie, odpuść sobie-powiedziałam do ukochanego prawie płacząc.
-Już dobrze skarbie, nie płacz. Chodź do domu, zakupy zrobimy później-powiedział mój chłopak
-Tak najlepiej, uciekajcie tchórze!-krzyczał Diego
Wtedy mnie poniosło.
-Skończyłeś już?-zapytałam, a on nie zdążył odpowiedzieć, bo podeszłam do niego i dałam mu,,z liścia''. Po tym co zrobiłam czułam się lepiej, że postawiłam mu się, ale wiem, że bardzo tego nie lubi i będzie się mścił. Do domu dotarliśmy o 15:20.
-Kochanie.
-Tak?-zapytałam ciekawa co ma mi do powiedzenia mi chłopak, którego kocham
-Co zamawiamy?-zapytał
-Pizzę?-zapytałam nie śmiało
-Ok. Już się zamawia.-powiedział z uśmiechem
Po 30 min. pizza była u nas.
-Pizza,dla mojej księżniczki.-powiedział całkiem poważnie, a ja wybuchnęłam śmiechem
-Dziękuję ci mój książę- odpowiedziałam, śmiejąc się. Po czym mój książę z bajki i ja pocałowaliśmy się. Pizza znikła bardzo szybko. Najedzeni położyliśmy spać. Nasz odpoczynek trwał 2 godz. Wstaliśmy i zabraliśmy się do robienia kolacji. Po ostatnim posiłku, który zjedliśmy o 19:20 poszłam się wykąpać. Jorge zrobił z naszej łazienki SPA. Najpierw relaksująca kąpiel, masaż, a na końcu przyjemny film. I tak bardzo zrelaksowana poszłam spać. Wypoczęta, sobotni poranek zaczęłam tak:
-Jak się czyje moja księżniczka?-zapytał w dobrym humorze Jorge.
-Znakomicie-odpowiedziałam równie wesoła.
-Co byś chciała dziś robić?
-Leżeć, przez cały dzień w łóżku i nigdzie się nie ruszać no ewentualnie do toalety a posiłki przynosić mi będzie...mój przystojny, super chłopak-powiedziałam wesoło
-To się da załatwić- powiedział i pobiegł do kuchni.
-Żartowałam!-krzyknęłam próbując go zatrzymać ale było za późno.
Po 10 min.przyszedł z pełną tacą jedzenia.
-Ja tylko żartowałam-powiedziałam błagalnym głosem(nie do końca)
-Twoje,,żartowałem'' nie robi na mnie wrażenia, więc uważaj, bo co tylko powiesz ja jestem gotów je spełnić.
-Więc kładź się do mnie i jedz co przyniosłeś-powiedziałam spokojnie, lecz stanowczym głosem
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem-zaśmiał się i wykonał moje,,życzenie''. Resztę dnia spędziliśmy nie wychodzić z domu i szczerze podobał mnie się te dzień.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-
15 rozdział będzie wyjątkowy. Czytajcie, czekajcie na kolejne posty a dowiecie się jak potoczą się dalsze losy tych dwóch zakochanych w sobie ludzi.+
Buziaki☻
czwartek, 5 marca 2015
13.Pamiętaj!
*Martina*
Gdy wstałam Jorge nie było w domu. Nie dziwiłam się, bo przecież była 11:45. Na szafce nocnej była tylko kartka:
Nie martw się, postaram się szybko wrócić ;).
Gdy to przeczytałam, zrobiło mi się trochę lepiej. Zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Gdy schodziłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć, ale nikogo nie było. Na wycieraczce zobaczyłam kopertę. Wzięłam ją i weszłam do domu. Gdy ją otworzyłam, przestraszyłam się, było tam napisane tak:
Pamiętaj! Następnym razem nie odpuszczę! Pilnuj się!
Postanowiłam zadzwonić do Jorge.
______________ROZMOWA TELEFONICZNA________________
-Hej, jak tam w pracy.-powiedziałam próbując powstrzymać łzy.
-Dobrze, coś się stało?
-Nie.-popłakałam się bardziej.
-Gdzie jesteś?
-W domu, a co?
-Czekaj na mnie, za chwilkę będę.
-Dobrze, czekam.
____________________KONIEC________________________
Usiadłam na kanapie i płakałam. Po 10 min. Jorge był przy mnie.
-Co się stało?-zapytał spokojnie
-Przeczytaj to.-powiedziałam przez łzy
- Nie płacz.
Powiedział i zaczął czytać.
-Ubieraj się.-powiedział pospiesznie
-Po co?-zapytałam wystraszona
-Idziemy na policję.
-Nie!-krzyknęłam
-Dlaczego, to psychopata ktoś musi zrobić z nim porządek
-Ale skarbie to pogorszy sytuację. Znam go długo i nie warto.
-No dobrze, ale jak to się powtórzy to pójdziemy na policję ok?
-Dobrze.
Potem, mój chłopak zrobił śniadanie. O 13:05 przyszła Mercedes, nie proszona. Przyjął ją Jorge.
-Hej, co macie takie grobowe miny?-zapytała wesoła
-Przepraszam, ale nie mam ochoty na zabawy.
-Co się stało?
-Przeczytaj to- powiedział mój chłopak.
Przyjaciółka wzięła list i widać było, że przeraża się.
-Diego?-zapytała nie pewnie.
-Tak.-odpowiedziałam
-Przepraszam nie chciałam.
-Nie wiedziałaś.
Powiedziałam, a Mercedes podeszła do mnie i przytuliła. Wiedziałam, że mam osoby, które mnie wspierają. Od razu poczułam się lepiej. Do 16:05 siedzieliśmy i myśleliśmy co dalej. Potem Mercedes poszła do domu. Jorge usiadł obok mnie i pocałował mnie. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jorge poszedł otworzyć. Gdy wrócił, trzymał w ręku kopertę. Przeraziłam się. Podał mi ją, a ja drżącymi rękoma otworzyłam ją. W środku było zdjęcie moje i Diego, które zrobiliśmy gdy byliśmy na wakacjach w Chorwacji. Zaczęłam płakać, a Jorge wziął zdjęcie, podarł, po czym wrzucił do kominka. Jorge, pocieszał mnie. Gdy poszedł do kuchni zrobić obiad, ja zasnęłam, bo byłam zmęczona.
*Następnego dnia (PIĄTEK)*
Wstałam o 05:30. Próbowałam dalej zasnąć, ale cała ta sytuacja nie pozwoliła mi na to. Postanowiłam przejrzeć pocztę E-mail, po zalogowaniu się, miałam 1 nie odebraną wiadomość. Dostałam ją od jakiegoś MROCZNEGO D. Kliknęłam na nią i zamarłam, zobaczyłam tam pełno moich zdjęć z Diego i była do nich dołączona informacja:
PAMIĘTASZ TE PIĘKNE CZASY? MOŻE CI JE PRZYPOMNIEĆ??
Po przeczytaniu tego, zaczęłam tak głośno płakać, że przez przypadek obudziłam Jorge.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jak myślicie, dlaczego Diego mści się na Martinie? Tego dowiecie się tylko od nas, jeśli będziecie czytać.
Buziaki☻
Gdy wstałam Jorge nie było w domu. Nie dziwiłam się, bo przecież była 11:45. Na szafce nocnej była tylko kartka:
Nie martw się, postaram się szybko wrócić ;).
Gdy to przeczytałam, zrobiło mi się trochę lepiej. Zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Gdy schodziłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć, ale nikogo nie było. Na wycieraczce zobaczyłam kopertę. Wzięłam ją i weszłam do domu. Gdy ją otworzyłam, przestraszyłam się, było tam napisane tak:
Pamiętaj! Następnym razem nie odpuszczę! Pilnuj się!
Postanowiłam zadzwonić do Jorge.
______________ROZMOWA TELEFONICZNA________________
-Hej, jak tam w pracy.-powiedziałam próbując powstrzymać łzy.
-Dobrze, coś się stało?
-Nie.-popłakałam się bardziej.
-Gdzie jesteś?
-W domu, a co?
-Czekaj na mnie, za chwilkę będę.
-Dobrze, czekam.
____________________KONIEC________________________
Usiadłam na kanapie i płakałam. Po 10 min. Jorge był przy mnie.
-Co się stało?-zapytał spokojnie
-Przeczytaj to.-powiedziałam przez łzy
- Nie płacz.
Powiedział i zaczął czytać.
-Ubieraj się.-powiedział pospiesznie
-Po co?-zapytałam wystraszona
-Idziemy na policję.
-Nie!-krzyknęłam
-Dlaczego, to psychopata ktoś musi zrobić z nim porządek
-Ale skarbie to pogorszy sytuację. Znam go długo i nie warto.
-No dobrze, ale jak to się powtórzy to pójdziemy na policję ok?
-Dobrze.
Potem, mój chłopak zrobił śniadanie. O 13:05 przyszła Mercedes, nie proszona. Przyjął ją Jorge.
-Hej, co macie takie grobowe miny?-zapytała wesoła
-Przepraszam, ale nie mam ochoty na zabawy.
-Co się stało?
-Przeczytaj to- powiedział mój chłopak.
Przyjaciółka wzięła list i widać było, że przeraża się.
-Diego?-zapytała nie pewnie.
-Tak.-odpowiedziałam
-Przepraszam nie chciałam.
-Nie wiedziałaś.
Powiedziałam, a Mercedes podeszła do mnie i przytuliła. Wiedziałam, że mam osoby, które mnie wspierają. Od razu poczułam się lepiej. Do 16:05 siedzieliśmy i myśleliśmy co dalej. Potem Mercedes poszła do domu. Jorge usiadł obok mnie i pocałował mnie. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jorge poszedł otworzyć. Gdy wrócił, trzymał w ręku kopertę. Przeraziłam się. Podał mi ją, a ja drżącymi rękoma otworzyłam ją. W środku było zdjęcie moje i Diego, które zrobiliśmy gdy byliśmy na wakacjach w Chorwacji. Zaczęłam płakać, a Jorge wziął zdjęcie, podarł, po czym wrzucił do kominka. Jorge, pocieszał mnie. Gdy poszedł do kuchni zrobić obiad, ja zasnęłam, bo byłam zmęczona.
*Następnego dnia (PIĄTEK)*
Wstałam o 05:30. Próbowałam dalej zasnąć, ale cała ta sytuacja nie pozwoliła mi na to. Postanowiłam przejrzeć pocztę E-mail, po zalogowaniu się, miałam 1 nie odebraną wiadomość. Dostałam ją od jakiegoś MROCZNEGO D. Kliknęłam na nią i zamarłam, zobaczyłam tam pełno moich zdjęć z Diego i była do nich dołączona informacja:
PAMIĘTASZ TE PIĘKNE CZASY? MOŻE CI JE PRZYPOMNIEĆ??
Po przeczytaniu tego, zaczęłam tak głośno płakać, że przez przypadek obudziłam Jorge.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jak myślicie, dlaczego Diego mści się na Martinie? Tego dowiecie się tylko od nas, jeśli będziecie czytać.
Buziaki☻
środa, 4 marca 2015
12 Niespodzianka
*Martina*
Stała przede mną osoba, przez, którą musiałam uciekać z mojego rodzinnego kraju, czyli Meksyku, a mianowicie stał przede mną DIEGO. Zamurowało mnie.
-Hej, dawno się nie widzieliśmy-powiedział
-N o-powiedziałam wystraszona.
Dobrze, że przypłynął Jorge.
-Kto to?-zapytał wskazując na niego
-T o, D D D iego.
-Czyli?
-Porozmawiamy o tym w domu, dobrze?
-Ok.
Nie zważając na osobę, która zrujnowała mi życie poszliśmy do Ruggero i Mercedes.
-Ile my tak właściwie już tu siedzimy?-Zapytał mój ukochany
-Jakieś...-Ruggero spojrzał na zegar, który znajdował się na jednej ze ścian-... 2 godziny-dokończył
-Trzeba się powoli zbierać, bo jutro na 8.00 do pracy- zauważył mój ukochany.
-Dobra idziemy się przebierać-zarządziłam, a Jorge objął mnie w tali i pocałował w usta. Następnie ja i Mercedes weszłyśmy w do szatni w, której już znajdowały się nasze rzeczy. Dość szybko się przebrałyśmy, a gdy byłyśmy ubrane, wysuszyłyśmy nasze włosy. Gotowe wyszłyśmy z szatni. Stanęłyśmy przy wyjściu i czekałyśmy na chłopaków. Zanim oni się zjawili pojawił się Diego. Mercedes wiedziałam, dlaczego wyjechałam z Meksyku, więc wzięła mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąc w stronę szatni, miałam nadzieję, że po drodze spotkamy chłopaków. I nie pomyliłam się. Od razu wyszliśmy na zewnątrz. Gdy pożegnaliśmy się z moją przyjaciółką i jej chłopakiem ruszyliśmy do auta. Gdy byliśmy w drodze do domu mojego chłopaka, on zaczął.
-Dziś zostajesz u mnie na noc i opowiesz mi przy okazji o tym całym Diego.
-Dobrze-powiedziałam i spuściłam głowę
-Co się stało nie chcesz u mnie spać?-Zapytał
-Chcę, ale temat Diego jest dla mnie ciężki i nie lubię o tym mówić, a prawdę zna tylko Mercedes...
-Mi możesz powiedzieć wszystko.
-Dobrze, ale w domu, ok?
-Ok.-Odpowiedział, a reszta drogi minęła nam w ciszy...Przyjemnej ciszy. Gdy byliśmy w domu, zaniosłam mokry strój do wysuszenia i z wróciłam do salonu, gdzie na kanapie leżał Jorge. Położyłam się obok niego i oglądaliśmy telewizję. Nagle on usiadł, a mnie posadził na swoich kolanach bokiem. Wyłączył telewizor i spojrzał w moje czekoladowe oczy.
-Opowiedz mi o tym Diego...
-Ale Jorge...
-Proszę...
-Dobra...-westchnęłam- Ja dopiero od wakacji jestem w BA, ale to już wiesz. Wcześniej mieszkałam w Meksyku i musiałam uciekać...-Szczerze bałam się dokończyć
-Dlaczego uciekałaś?
-Bo...D Diego, on...-chciałam dokończyć, ale po moich policzkach spływały łzy.
-Tini, nie płacz i powiedz spokojnie-oznajmił, a ja wzięłam głęboki wdech.
-On mnie... nachodził, dzwonił, obrażał i bił-ostatnie słowo powiedziałam bardzo cicho
-Bił cię?
-Tak, czasem nawet do utraty przytomności.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
-Bo chciałam o tym zapomnieć, rozpocząć nowe życie tutaj w BA, ale on przyjechał i wszystkie wspomnienia wróciły-Zaczęłam moczyć mu koszulkę
-Tini, nie płacz, przy mnie jesteś bezpieczna.
-Jorge, wiem, ale mimo to boję się, że gdy wrócę do siebie do domu, on dowie się gdzie mieszkam i znowu zacznie się to samo.
-To zamieszkaj ze mną.
-Jorge nie mogę...
-Dlaczego?
-Bo mam swój dom, a nie chcę ci przeszkadzać...-Spuściłam głowę
-Słońce...-powiedział podnosząc mój pod brudek-Ty mi nigdy nie przeszkadzasz, a budzić się obok ciebie to sama przyjemność-Na te słowa zachichotałam, a on pocałował mnie bardzo namiętnie.
-Dziękuję-szepnęłam po oderwaniu
-Za co?-Zapytał zdziwiony
-Za wszystko, za to, że jesteś obok mnie-szepnęłam patrząc w jego oczy.
-To nic takiego...
-Nie? To dlaczego przy tobie czuję się taka...bezpieczna, kochana?
-Bo cię kocham
-Ja ciebie też-ponownie się pocałowaliśmy
-A kiedy jedziemy po twoje rzeczy?
-Nie wiem, ale zastanów się czy na 100% chcesz, abym z tobą zamieszkała
-Tak, a po twoje rzeczy jedziemy dziś, zbieraj się-odpowiedział z tym swoim cudownym uśmiechem
-Teraz? Przecież jest 18.30.
-Tak, a im szybciej wyjedziemy, tym szybciej będziemy z powrotem..
-Jorge, ale...
-Nie ma żadnego ale. I chodź, pociągnął mnie za rękę do samochodu. Gdy byłyśmy na miejscu. Pobiegłam do sypialni. Zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i gotowa zeszłam do Jorge.
-Gotowa?-Zapytał
-Tak, a ile mi to zajęło?-Zapytałam ciekawa
-19.30, więc około godziny...
-Wow.
-No, a teraz chodź, bo jestem już zmęczony.-Jak powiedział tak też zrobiliśmy. Pojechaliśmy do domu mojego ukochanego. Ja zaniosłam walizki do sypialni w, której będę spała z moim chłopakiem. Jorge położył się na łóżku i już po chwili spał. Wyszłam z pomieszczenia, zgaszając światło. Zeszłam do kuchni by napić się czegoś. Postawiłam na zwykłą wodę. Gdy wlałam ją sobie do szklanki, usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć, by ten ktoś nie obudził Jorge. Otworzyłam nie patrząc przez wizjer. Był to jednak błąd, ponieważ gdy otworzyłam drzwi zamarłam. Zobaczyłam tam...Diego. Oparty był o futrynę drzwi.
-Niespodzianka-powiedział, a ja się wręcz wystraszyłam
-D Diego, co ty tu robisz-Zapytałam, a w środku trzęsłam się jak mała dziewczynka.
-Nie cieszysz się, że mnie znowu widzisz?-Zapytał przybliżając się do mnie. Miałam ochotę, krzyczeć, ale powstrzymałam się, by nie obudzić Jorge.
-Nie Diego, nie cieszę się. Proszę daj mi spokój, a tak, a pro po to skąd wiesz gdzie mieszka Jorge?-Zapytałam
-Mam swoje sposoby, maleńka-wyznał mi na ucho
-Diego idź sobie, proszę...
-Dobra, ale następnym razem nie będę taki łaskawy.-I wyszedł, zamknęłam drzwi na klucz i zsunęłam się po zamkniętych drzwiach. Zaczęłam cicho szlochać. Wszystko wróciło, czasy gdy byliśmy parą. Otarłam łzy, poszłam do walizki, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Piżamę położyłam na szafkę i popatrzałam w lustro, opierając się rękoma o umywalkę, przypomniałam sobie to jak nie cały rok temu stałam tak samo tylko inaczej ubrana, w domu Diego i z licznymi siniakami na całym ciele. Na to wspomnienie do moich oczu napłynęły łzy, lecz byłam silna i nie pozwoliłam im wypłynąć. Gdy wykonałam wszystkie wieczorne czynności i przebrałam się w strój do spania. Poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku wiedząc, że sen nie przyjdzie mi tak łatwo. Przytuliłam się do Jorge, ale to i tak nie pomogło. Nadal rozmyślałam o tym co wydarzyło się tak nie dawno, ale jednak. Zasnęłam o 5.20, z myślą, że wolałabym już nigdy się nie obudzić zwłaszcza po słowach Diego:Dobra, ale następnym razem nie będę taki łaskawy. Bałam się po prostu się bałam.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Martina wystraszona i trochę to jeszcze potrwa, ale co my tam będziemy zdradzać... Poczytacie, zobaczycie.
Buziaki☻
Stała przede mną osoba, przez, którą musiałam uciekać z mojego rodzinnego kraju, czyli Meksyku, a mianowicie stał przede mną DIEGO. Zamurowało mnie.
-Hej, dawno się nie widzieliśmy-powiedział
-N o-powiedziałam wystraszona.
Dobrze, że przypłynął Jorge.
-Kto to?-zapytał wskazując na niego
-T o, D D D iego.
-Czyli?
-Porozmawiamy o tym w domu, dobrze?
-Ok.
Nie zważając na osobę, która zrujnowała mi życie poszliśmy do Ruggero i Mercedes.
-Ile my tak właściwie już tu siedzimy?-Zapytał mój ukochany
-Jakieś...-Ruggero spojrzał na zegar, który znajdował się na jednej ze ścian-... 2 godziny-dokończył
-Trzeba się powoli zbierać, bo jutro na 8.00 do pracy- zauważył mój ukochany.
-Dobra idziemy się przebierać-zarządziłam, a Jorge objął mnie w tali i pocałował w usta. Następnie ja i Mercedes weszłyśmy w do szatni w, której już znajdowały się nasze rzeczy. Dość szybko się przebrałyśmy, a gdy byłyśmy ubrane, wysuszyłyśmy nasze włosy. Gotowe wyszłyśmy z szatni. Stanęłyśmy przy wyjściu i czekałyśmy na chłopaków. Zanim oni się zjawili pojawił się Diego. Mercedes wiedziałam, dlaczego wyjechałam z Meksyku, więc wzięła mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąc w stronę szatni, miałam nadzieję, że po drodze spotkamy chłopaków. I nie pomyliłam się. Od razu wyszliśmy na zewnątrz. Gdy pożegnaliśmy się z moją przyjaciółką i jej chłopakiem ruszyliśmy do auta. Gdy byliśmy w drodze do domu mojego chłopaka, on zaczął.
-Dziś zostajesz u mnie na noc i opowiesz mi przy okazji o tym całym Diego.
-Dobrze-powiedziałam i spuściłam głowę
-Co się stało nie chcesz u mnie spać?-Zapytał
-Chcę, ale temat Diego jest dla mnie ciężki i nie lubię o tym mówić, a prawdę zna tylko Mercedes...
-Mi możesz powiedzieć wszystko.
-Dobrze, ale w domu, ok?
-Ok.-Odpowiedział, a reszta drogi minęła nam w ciszy...Przyjemnej ciszy. Gdy byliśmy w domu, zaniosłam mokry strój do wysuszenia i z wróciłam do salonu, gdzie na kanapie leżał Jorge. Położyłam się obok niego i oglądaliśmy telewizję. Nagle on usiadł, a mnie posadził na swoich kolanach bokiem. Wyłączył telewizor i spojrzał w moje czekoladowe oczy.
-Opowiedz mi o tym Diego...
-Ale Jorge...
-Proszę...
-Dobra...-westchnęłam- Ja dopiero od wakacji jestem w BA, ale to już wiesz. Wcześniej mieszkałam w Meksyku i musiałam uciekać...-Szczerze bałam się dokończyć
-Dlaczego uciekałaś?
-Bo...D Diego, on...-chciałam dokończyć, ale po moich policzkach spływały łzy.
-Tini, nie płacz i powiedz spokojnie-oznajmił, a ja wzięłam głęboki wdech.
-On mnie... nachodził, dzwonił, obrażał i bił-ostatnie słowo powiedziałam bardzo cicho
-Bił cię?
-Tak, czasem nawet do utraty przytomności.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
-Bo chciałam o tym zapomnieć, rozpocząć nowe życie tutaj w BA, ale on przyjechał i wszystkie wspomnienia wróciły-Zaczęłam moczyć mu koszulkę
-Tini, nie płacz, przy mnie jesteś bezpieczna.
-Jorge, wiem, ale mimo to boję się, że gdy wrócę do siebie do domu, on dowie się gdzie mieszkam i znowu zacznie się to samo.
-To zamieszkaj ze mną.
-Jorge nie mogę...
-Dlaczego?
-Bo mam swój dom, a nie chcę ci przeszkadzać...-Spuściłam głowę
-Słońce...-powiedział podnosząc mój pod brudek-Ty mi nigdy nie przeszkadzasz, a budzić się obok ciebie to sama przyjemność-Na te słowa zachichotałam, a on pocałował mnie bardzo namiętnie.
-Dziękuję-szepnęłam po oderwaniu
-Za co?-Zapytał zdziwiony
-Za wszystko, za to, że jesteś obok mnie-szepnęłam patrząc w jego oczy.
-To nic takiego...
-Nie? To dlaczego przy tobie czuję się taka...bezpieczna, kochana?
-Bo cię kocham
-Ja ciebie też-ponownie się pocałowaliśmy
-A kiedy jedziemy po twoje rzeczy?
-Nie wiem, ale zastanów się czy na 100% chcesz, abym z tobą zamieszkała
-Tak, a po twoje rzeczy jedziemy dziś, zbieraj się-odpowiedział z tym swoim cudownym uśmiechem
-Teraz? Przecież jest 18.30.
-Tak, a im szybciej wyjedziemy, tym szybciej będziemy z powrotem..
-Jorge, ale...
-Nie ma żadnego ale. I chodź, pociągnął mnie za rękę do samochodu. Gdy byłyśmy na miejscu. Pobiegłam do sypialni. Zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i gotowa zeszłam do Jorge.
-Gotowa?-Zapytał
-Tak, a ile mi to zajęło?-Zapytałam ciekawa
-19.30, więc około godziny...
-Wow.
-No, a teraz chodź, bo jestem już zmęczony.-Jak powiedział tak też zrobiliśmy. Pojechaliśmy do domu mojego ukochanego. Ja zaniosłam walizki do sypialni w, której będę spała z moim chłopakiem. Jorge położył się na łóżku i już po chwili spał. Wyszłam z pomieszczenia, zgaszając światło. Zeszłam do kuchni by napić się czegoś. Postawiłam na zwykłą wodę. Gdy wlałam ją sobie do szklanki, usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć, by ten ktoś nie obudził Jorge. Otworzyłam nie patrząc przez wizjer. Był to jednak błąd, ponieważ gdy otworzyłam drzwi zamarłam. Zobaczyłam tam...Diego. Oparty był o futrynę drzwi.
-Niespodzianka-powiedział, a ja się wręcz wystraszyłam
-D Diego, co ty tu robisz-Zapytałam, a w środku trzęsłam się jak mała dziewczynka.
-Nie cieszysz się, że mnie znowu widzisz?-Zapytał przybliżając się do mnie. Miałam ochotę, krzyczeć, ale powstrzymałam się, by nie obudzić Jorge.
-Nie Diego, nie cieszę się. Proszę daj mi spokój, a tak, a pro po to skąd wiesz gdzie mieszka Jorge?-Zapytałam
-Mam swoje sposoby, maleńka-wyznał mi na ucho
-Diego idź sobie, proszę...
-Dobra, ale następnym razem nie będę taki łaskawy.-I wyszedł, zamknęłam drzwi na klucz i zsunęłam się po zamkniętych drzwiach. Zaczęłam cicho szlochać. Wszystko wróciło, czasy gdy byliśmy parą. Otarłam łzy, poszłam do walizki, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Piżamę położyłam na szafkę i popatrzałam w lustro, opierając się rękoma o umywalkę, przypomniałam sobie to jak nie cały rok temu stałam tak samo tylko inaczej ubrana, w domu Diego i z licznymi siniakami na całym ciele. Na to wspomnienie do moich oczu napłynęły łzy, lecz byłam silna i nie pozwoliłam im wypłynąć. Gdy wykonałam wszystkie wieczorne czynności i przebrałam się w strój do spania. Poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku wiedząc, że sen nie przyjdzie mi tak łatwo. Przytuliłam się do Jorge, ale to i tak nie pomogło. Nadal rozmyślałam o tym co wydarzyło się tak nie dawno, ale jednak. Zasnęłam o 5.20, z myślą, że wolałabym już nigdy się nie obudzić zwłaszcza po słowach Diego:Dobra, ale następnym razem nie będę taki łaskawy. Bałam się po prostu się bałam.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Martina wystraszona i trochę to jeszcze potrwa, ale co my tam będziemy zdradzać... Poczytacie, zobaczycie.
Buziaki☻
Subskrybuj:
Posty (Atom)