czwartek, 24 grudnia 2015

♥ WESOŁYCH ŚWIĄT!! ♥

Witamy was w ten szczególny czas. Chcielibyśmy złożyć życzenia świąteczne, i przeprosić za dłuuuuugą nie obecność.


Wesołego jajka oj to nie ta bajka! Przepraszamy pomyłka to miała być choinka! Wiec życzymy prezentów, szczęśliwych momentów, karpia smacznego i Nowego Roku udanego!


Mikołaja w kominie, prezentów po szyję.

Dwa metry choinki, cukierków trzy skrzynki.

Przed domem bałwana, sylwestra do rana.
Pysznej wigilijnej kolacji i mnóstwa atrakcji.




Ale mamy też złą wiadomość... W te święta nie przyjdzie Mikołaj Emotikon frown Tylko my jesteśmy wtajemniczeni i wiemy co się z nim stało. Z przykrością informujemy, że zastąpi go... WIEWIÓRKA Z EPOKI LODOWCOWEJ Emotikon smile

I pamiętajcie! 


(DZIŚ O 20:00 NA POLSACIE!)


WESOŁYCH ŚWIĄT ŻYCZĄ KINGA I NATALIA

Buziaki☻

środa, 23 grudnia 2015

57.SPÓŹNIENIE

*MARTINA*
*NASTĘPNY DZIEŃ*
Wstałam, spojrzałam na zegarek i...
-Jorge! Jorge WSTAWAJ! ZASPALIŚMY!
-Co? Która jest godzina?-zapytał z zaspanym głosem.
-10:15!-krzyknęłam i zniknęłam w łazience.
30 min. później.
Jorge ubrał Emilkę w:
rajstopki, koszulkę
i spodnie
Ja ubrałam się w to:

Nie zdążyliśmy zjeść śniadania, dlatego Jorge zrobił jakieś kanapki i ugotował mleko dla małej.
Mieliśmy zamówiony samochód, żebyśmy się wszyscy pomieścili i miał przyjechać o 10:45, a jest już 10:50! Jeszcze on się spóźnia. Na szczęście przyjechał wtedy kiedy tak myślałam. Pospiesznie spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy w drogę. Po drodze karmiłam małą. Jak biegliśmy na samolot małej się odbiło i była cała... Ja miałam do zmiany tylko koszulkę.
*GODZINA PÓŹNIEJ*
Zdążyliśmy na samolot. Mała jest w bardzo dobrym humorku. Myślałam, ze będzie gorzej. Udało mi się zrobi zdj. w samolocie:

Oby taki humorek utrzymał jej się jeszcze przez godzinkę.
*DWIE GODZINY PÓŹNIEJ*
Jesteśmy w hotelu, Mechi ma bardzo fajne walizki:
 Te dwie większe
A Ruggero tę jedną większą:

Jeszcze taka sesja zdj. z udziałem Eduarda



Słodkie dziecko...
Po obiedzie zdecydowaliśmy, że pójdziemy zwiedzać. Teraz jest ciepło. I z tego co wiem, to wybraliśmy najlepszą porę roku. Nie jest GORĄCO, ale i też mnie jest ZIMNO. Jak dla dzieci i dla nas jest Ok.
-------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAMY ZA DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ. Zapraszamy jutro :D
Buziaki ☻      

sobota, 28 listopada 2015

56.1.12

*MARTINA*
Bardzo boję się o malutką. Lekarze mówią, że inne dzieci przechodzą to gorzej. Te słowa w ogule mnie nie pocieszają. A na dodatek, wczoraj przyjechało jakieś dziecko chore na sepsę. Leżą w innych salach, ale to i tak mnie nie uspokaja. Najchętniej wzięłabym ją do domu i tam ją leczyła, ale wiem, że tu ma lepszą opiekę. *TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ*( 1.12.)
Mała już wyzdrowiała i wczoraj wróciliśmy do domu. To zdjęcie pokazuje, że w pełni wyzdrowiała:
Moja mała rozrabiaka. I w szpitalu tydzień temu pokazała nam swojego pierwszego ząbka. Jorge ma delegację na wyspy kanarujskie i lecimy z nim. Oglądam hotel na wyspach kanaryjskich. I najpóźniej jutro możemy zacząć się pakować. Z Mechi jesteśmy już umuwieni, że lecą z nami. -Jorge zobacz, jaki znalazłam hotel.-mówiłam pokazująć mu zdjęcia. -Piękny. Wyślij zdj. Ruggero i niech pomyślą. Jak podejmą decyzję, możemy się pakować. Delegacja będzie trwała tydzień. I może dobrze, bo musimy przygotować się do świąt. Wysłałam zdj. do Roggero i czekamy na ich odpowiedź. *30 MINUT PÓŹNIEJ*
-Jorge zgodzili się, możemy zarezerwować pokoje, a oni kupią bilety. Oczywiście potem to wszystko uregulujemy. -To świetnie! I tak za to wszystko będziemy płacić 50% taniej. -To zaraz zadzwonię to niej i pogadamy. -Oki, a ja zajmę się małą. -Dziękuję.-ucałowałam jego policzek, i poszłam do sypialni. 2 godz. później Z Mechi mamy wszystko ustalone. Jutro o 11:30 mamy samolot na Gran Canarię! Bez pośpiechu pakuję Emilkę. Zaczęłam od niej, bo jest najbardziej pracochłonne. -Kochanie, na ten tydzień to mi jej ubranek braknie.-uśmiechnęłam się. -Ile ty jej tych cuchów bierzesz?-zapytał rozbawiony. -Tyle ile trzeba. Może ty też zaczął być się pakować? -Ja się spakuję wieczorem. Dużo czasu nie potrzebuję. -Jak chcesz... WIECZÓR godz. 20:30 Małą spakowałam w dwie mniejsze walizki i tę torbę:
Ja zmieściłam się w tych dwóch mniejszych walizkach:
Jorge w tą jedną większą:
-Jak się chce to się potrafi.-powiedział Jorge zapinająć walizkę. Spokojnie odetchnęłam, wzięłam małą i poszłam ją wykąpać.

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Leżę sobie w sypialni i piszę z Mechi. Zaraz idę spać, że by nie zaspać na samolot. ♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥ Czy Martina i Jorge bez większych problemów polecą na delegację? Czytajcie a się dowiecie. Przypominamy, że możecie zadawać nam pytania.
PS. Przez następne kilka dni nie będzie postów, bo mam problemy z internetem.
4 KOMY= NEXT
Buziaki ☻

czwartek, 19 listopada 2015

55. :(

*MARTINA*
*TEN SAM DZIEŃ*
Emilka dostała odpowiednie leki i na razie śpi. Po dokładniejszych badaniach, okazało się, że zaraziła się rotawirusem. Szybko to my stąd nie wyjdziemy.
-Pojedziesz po ubrania?-zapytałam Jorge.
-Teraz?
-Jak możesz...
-Mogę, mogę. Za 30 min. będę z powrotem.
-Dziękuję.
Jorge pojechał, a ja siedziałam przy małej. Patrzałam, jak cierpi. Była bardzo rozgrzana. Prosiłam lekarzy, aby jej coś podali, ale twierdzili, że nie mogą przedawkować lekarstwa. Po długich prośbach zgodzili się jej podać tylko czopki.
*5 GODZIN PÓŹNIEJ*
Czopki pomogły i Emilka czuje się lepiej, ale to i tak mało. Wiem, że możemy tutaj spędzić około dwóch tygodni. Mało tego, w każdej chwili mogą zacząć rosnąć jej zęby. Niech najpierw porządnie wyzdrowieje. Oby moje przepuszczenia się nie sprawdziły. Siedzę załamana przy Emilce i patrzę jak Jorge  się z nią bawi.
-Panie doktorze, mała będzie wymiotować.-poinformowałam lekarza.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz w tym dniu. Proszę się przygotować na częstsze wymiotowanie.
-Przecież ona się odwodni.-powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Wiemy, i dlatego podamy jej kroplówkę.
-To dlaczego nie zrobił pan tego wcześniej?-zapytałam unosząc głos.
-Dlatego, że powoli przestają działać leki i podamy jej za pomocą kroplówki.
Usiadłam na krześle i po policzkach powoli zaczęły spływać mi łzy. Jorge przytulił mnie.
-Wszystko będzie w porządku, nie martw się.-szepnął mi do ucha.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Post krótki, bo mamy dużo nauki :( . PRZYPOMINAMY, ŻE MOŻECIE ZADAWAĆ NAM RÓŻNE PYTANIA NA INSTAGRAM-IE, TWITTERZE I POD POSTAMI!!!!!!
NEXT 4 KOM. :)
Buziaki ☻ 

niedziela, 8 listopada 2015

54.Okazało się, że ma 41 stopni gorączki...

*MARTINA*
Minął już tydzień a Emilka jeszcze nie potrafi mówić TATA.
Nareszcie sobie odpocznę od tych obowiązków. Oczywiście, że będę się zajmowała małą, ale to tylko wtedy, kiedy on będzie na przykład, odkurzał, robił obiad itp. Będę mu pomagała tylko w trudniejszych pracach, nie będę taka zła.
-Kochanie, zajmij się małą, a ja wezmę prysznic.-poprosiłam go rano, żeby sprawdzić, czy potrafi ubrać Emilkę.
*15 MINUT PÓŹNIEJ*
Ubrałam się w to:

Zeszłam na dół, aby sprawdzić jak radzi sobie Jorge. Kiedy zobaczyłam Emilkę wybuchłam śmiechem.
-O co ci chodzi?-zapytał zdziwiony.
-Wiesz co? Może ubieranie małej zostaw mi, ok?-mówiłam próbując powstrzymać się od śmiechu.
Brak mi słów. Wzięłam córeczkę i przebrałam ją. Wyglądała  tak:
 1 i 2 numery ubrań
Od razu lepiej. 
*7 GODZIN PÓŹNIEJ*
Jesteśmy już po obiedzie. 
-Muszę przyznać, że zapomniałam jak gotujesz.-powiedziałam.
-Sam jestem pod wrażeniem.-odpowiedział pewien siebie.
Zaśmieliśmy się. Emilka spała więc mieliśmy chwilkę dla siebie. Jednak po chwili usłyszałam płacz małej.
-I się skończyło...-westchnął Jorge.
-Będą jeszcze takie chwile. Nie martw się.-pocieszyłam go i pobiegłam do małej.
Zauważyłam, że jest  czerwona na twarzy. Zorientowałam się, że ma gorączkę. Wzięłam ją i poszliśmy po termometr.
-Co się dzieje?-zapytał jak zwykle troskliwie Jorge.
-Biedna ma gorączkę. Zaraz sprawdzimy jak wysoką.
Okazało się, że ma 41 stopni.
-Ubieraj się! jedziemy do szpitala!-krzyknęłam przerażona. Ubrałam małej kurtkę i czekałam na Jorge.
-Ubierz się, a ja wezmę małą do samochodu. 
-Ok.
Ubrałam się, zamknęłam dom i pojechaliśmy. Gdy dotarliśmy od razu zajął się nami lekarz. 
-Co się dzieje?-zapytał
-Mała ma 41 stopni gorączki, myślałam, że od ząbkowania , ale chyba nie przy tak wielkiej gorączce.
-Wie pani, każde dziecko ząbkowanie przechodzi inaczej. W razie czego zrobimy potrzebne badania.
Po wstępnej analizie wyglądało na to, że to jednak nie z powodu zębów. Nagle zaczęła wymiotować, a po godzinie dostała biegunki. Boję się o nią. Oby to nie było nic poważnego...
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jak zakończy się choroba Emilki? Na co właściwe choruje?

wtorek, 3 listopada 2015

53. MA MA

*MARTINA*
*WIECZÓR*
Jesteśmy już w domu. Bardzo nam się podobała ,,wycieczka'' do Włoch. Mała już śpi. My powoli też się szykujemy do spania.
-Kawę?-zaproponował Jorge.
-Co? Serio? Jak już to herbatkę.-uśmiechnęłam się.
-Popcorn?-zaproponował.
-Ta...I może jeszcze komedię?-zapytałam żartem
-Chętnie. Możesz wybrać.
Wkopałam się. Jest 21:15 nie chce mi się oglądać komedii...No ale ok, może być fajnie.
-I co? Wybrałaś?
-Jeszcze chwilkę...-tak naprawdę to nie  wybierałam filmu, tylko chciałam mu pokazać wszystkie zdj. z Rzymu. Trochę ich było... około 300.
-Proszę popcorn i herbatkę.-powiedział kładąc to na stół.
-Dziękuje.
-Możemy oglądać?
-Tak.-włączyłam zdj.
-Co to?-zapytał zdziwiony.
-NASZA komedia romantyczna :)
Jorge tylko się uśmiechnął i przytulił mnie.
Zdjęcia oglądaliśmy jakieś 30 min.
-To co teraz?-zapytał
-Nie wiem...
-A ja wiem.-delikatnie położył mnie na kanapę.
-Ja też, trzeba iść do Emilki.-wstałam i skierowałam się w str.  schodów.
Zobaczyłam, że mała leży na brzuchu i bawi się misiem. Ale gdy mnie zobaczyła znudziło jej się to. Wzięłam ją na ręce i zeszłam z nią na dół.
-A dlaczego moja mała księżniczka nie śpi?-zapytał Jorge, który zrobił nam miejsce na kanapie.
-Obudziłam się, bo jestem głodna.-odpowiedziałam za córeczkę.
-To ja ją potrzymam, a ty idź do kuchni.
-No, ty chyba sobie żartujesz.
-Oczywiście, że tak.-pocałował mnie i małą w czoło i poszedł do kuchni.
Zaczęłam bawić się z małą.
-Ty jej tak nie rozbawiaj, bo będzie miała problem z zaśnięciem.-mówił Jorge z kuchni.
-Spokojnie.
-Mleko gotowe.-przyszedł i podał mi butelkę.
-Dziękuję.
Mała zaraz po mleku zasnęła. Ja i Jorge poszliśmy spać o 22:30

*NASTĘPNY DZIEŃ*
*MARTINA*
Wstałam o 9:00. Zerknęłam do pokoju Emilki. Nie spała już:



Wzięłam ją na ręce i zeszłam na dół. Posadziłam w krzesełku i zabrałam się do przygotowania mleka. Mała zaczęła ze mną ,,rozmawiać''
-Za moment będziesz miała śniadanko, chwilka.-mówiłam do niej.
-Kto mnie obudził i dlaczego?-usłyszałam głos Jorge.
-To Emilka.
-Najlepiej. Wszystko zwalić na moją córeczkę.
-MAMA.
Odwróciłam się do małej.
-MAMA MAMA.-krzyczała uśmiechnięta Emilka.
Podeszłam do niej i przytuliłam.
-Martina mleko.
-To ty je przelej do butelki.
-Już to zrobiłem, masz je tylko odebrać.
-Dzięki.
Wzięłam małą na rączki i usiadłam na kanapie w salonie.

*GODZINA PÓŹNIEJ
Jesteśmy już po śniadaniu, ubieram teraz małą w to :



Ja ubiorę się w to:
Wybieramy się do Mechi. Ale to po obiedzie.

*10 MINUT  PÓŹNIEJ*
Całą  trójką siedzimy w salonie.
-Powiedz TATA-mówi Jorge do Emilii
-Ma ma.-odpowiedziała mała.
Zaśmiałam się.
-Mama już umiesz powiedz TATA.
-MIĆ.
Tym razem zaśmiałam się głośniej.
Jorge westchnął.
-Ta ta.-przesylabował Jorge.
-Ma ma, ma ma.-powtarzała Emilka.
Posadziłam ją obok narzeczonego i poszłam do kuchni napić się wody.
Jorge nadal próbuje namówić Emilkę, żeby powiedziała TATA.
-Daj sobie spokój.
-Nie, zobaczysz, dziś będzie mówić też TATA.
Pokiwałam głową i poszłam gotować obiad. Akurat na 13:00 będzie. Nie mogłam się skupić, słysząc Jorge i Emilkę.
-Prawie przez was, pomyliłam składniki.-powiedziałam podchodząc do nich.
-Masz problem.
-Ona się tego nauczy, dopiero za tydzień.
-Skąd wiesz?
-Bo, równo tydzień temu zaczęłam powtarzać to samo słowo, czyli MAMA. Np, jak ją ubierałam to mówiłam ,,powiedz MA MA'' Jak gotowałam jej obiad, mleko... Przy różnych sytuacjach.
-Nauczy się za 6 dni.-powiedział stanowczo.
-Założymy się?
-O co?-zapytał.
-Jak wygram to przez tydzień będziesz zajmował się wszystkim, a ja będę odpoczywała, a jak ty wygrasz to na odwrót.
-No...OKEJ.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Na tym zakończymy posta. Czytajcie na bieżąco, a zobaczycie, kto wygra zakład. Komu kibicujecie? :)

niedziela, 25 października 2015

52.Pomyłka

*MARTINA*
-Dzień dobry w czym mogę pomóc?-zapytała kobieta
-Czy jest Lodovica?-zapytałam zdziwiona
-Nie, nie znam kogoś takiego.
-Przepraszamy.-odpowiedziałam.
-Nic nie szkodzi.
-Do widzenia.
-Do widzenia.-skierowaliśmy się do samochodu.
-Nie mamy wyjścia. Musimy do niej zadzwonić i powiedzieć, że  jesteśmy we Włoszech.-powiedział smutna, że nie wyszła nam niespodzianka.
-Nie. Mam pomysł.-powiedział Jorge
-Jaki?-zapytałam myśląc, że powie coś głupiego.
-Zadzwonisz do niej i zapytasz o adres, bo chcesz jej wysłać prezent. A my tam pojedziemy. Po zaśpiewaniu STO LAT, Mechi powie POLECOY DLA LODOVICY. -Uśmiechnęliśmy się.
-Oki, to dzwonię.

*5 MINUT PÓŹNIEJ*
-Oki, możemy jechać.-powiedziałam do Jorge.

*15 MINUT PÓŹNIEJ*
-Mam nadzieję, ze to napewno jej dom.-powiedziałam wysiadając z samochodu.
-Ja, też-przytaknęła Mechi
-Gotowi?-zapytali chłopaki.
-Tak.-powiedziałam.
STOIMY PRZY DRZWIACH. Lodovica otwiera.
-STO LAT, STO LAT...-ZACZĘLIŚMY ŚPIEWAĆ.
-Polecony dla pani Lodovicy.-powiedziała przyjaciółka.
-Dziękuję.-powiedziała wzruszona.
-Dobrze, że nam się udało.
-Wchodźcie.-powiedziała Lodovica.

*5 GODZIN PÓŹNIEJ*
Lodovica śmiała się z naszej pomyłki, a potem przepraszała, że od razu nam nie powiedziała. Teraz szykujemy się do wyjścia, bo jest już późno, a nie chcemy stracić pieniędzy za nocleg w hotelu. Umówiliśmy się jutro na rynku i będziemy zwiedzać RZYM!
Następny dzień.
Martina
Jest już 9:10 a my umówiliśmy się na 10:30! Na szybkiego zjedliśmy śniadanie i teraz się ubieramy. Ja wyglądam tak:



Emilka tak:


Mechi tak:



Zanim się obejrzałam była już 10. Teraz jesteśmy w drodze na rynek:



Dotarliśmy tam 10:20. Zaczęliśmy spacerować wokół rynku. Spostrzegliśmy Lodovicę.
Zwiedzanie miasta zakończyliśmy o 15:50, ale oczywiście mieliśmy przerwy na posiłki. Teraz odpoczywamy we włoskiej kawiarni. Zrobiłam zdjęcie panoramy Rzymu z bazyliki św. Piotra:



Jednak zdjęcie samej bazyliki zrobię nocą, bo wtedy wygląda piękniej.
-Szkoda, ze musimy, jutro wylatywać.-powiedziałam ze smutkiem.
-Nie musicie.-powiedziała Lodo.
-Niestety musimy, firma sobie bez Jorge nie daje rady i trzeba ją ratować.
-No chyba, że tak.-powiedziała.
Siedzieliśmy w ciszy. Nagle odezwała się Lodowica.
-To może ja się zaopiekuję maluchami a wy sobie odpoczniecie. Ja i tak żadko je widzę.
-W sumie to nie taki zły pomysł.-powiedziała Mechi.
-To jak?-zapytała błagalnie Lodo.
-Oki.-powiedziałam.
-Dzięki.

*3 GODZINY PÓŹNIEJ*
Ja i Mechi pakujemy rzeczy, dla dzieci. Postanowiliśmy, ze zostaną u niej na noc. Jutro dopiero o 16:50 mamy samolot, więc dziś część rzeczy pakujemy, bo około 11 idziemy do Lodovicy i od niej na lotnisko.

*21:30*
Powoli robi się ciemno. Idziemy w stronę bazyliki. Po południu widzieliśmy jeszcze fontannę 4 rzek:



Spacerujemy sobie w czwórkę, śmiejemy się, żartujemy...ale tak inaczej...jakbyśmy nie byli sobą. Przynajmniej takie było moje zdanie. To zdj. bazyliki, przy której się zatrzymaliśmy na dłużej:



Przepiękna...
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 52! Po długiej nieobecności. Przepraszam, ale szkoła, lekcje, zadania.  Postaram się poprawić.
Buziaki ☻     

wtorek, 13 października 2015

MAMY POMYSŁ!

Tak, więc kochani mamy pomysł, abyście na naszych Instagram-ach zadawali nam pytania.
Link do mnie ♥-    https://instagram.com/natkaaa123456/
Link do Kingi-  https://instagram.com/kingusia1235/

No, wiec  tak...pytania nie muszą być na temat bloga. Mogą być także na nasz temat. (Np. Ile mamy lat...itd. itp.)

Zapraszamy ♥-♥

PS. Podam też linki do naszych Twitter-ów, ale to taki dodatek, a pytania zadawać możecie na Instagram-ie, bo tam przebywamy częściej

Link do mnie ♥- https://twitter.com/Natka20026
Link do Kingi-  https://twitter.com/kingusia1233

W KOMENTARZACH MOŻECIE PODAWAĆ SWOJE LINKI!!!!!! ♥-♥
PS.2. Next pojawi się jak będą pod ostatnim postem jeszcze 2 komy




BUZIAKI ☻

sobota, 10 października 2015

51.Niespodzianka

*DWA DNI PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Jest godz. 5:40
Mała jeszcze śpi, ale my sprawdzamy, czy wszystko mamy. O 7:30 mamy samolot do Włoch a tak konkretniej to do Rzymu. Ja na razie ubrana jestem w to:



W hotelu przebiorę się na sukienkę. Jak mała się obudzi to ubiorę ją w to:



(szara bluzka, czerwone spodnie, buty, czapeczka i chustę.)
Zdecydowaliśmy, że na lotnisko pojedziemy dwoma taksówkami, a w Rzymie mamy wynajęty 6 osobowy samochód.

*3 GODZINY PÓŹNIEJ* 
Wszyscy jesteśmy już w samolocie. Mechi ubrała się tak:



Emi i Eduardo śpią. Przed nami jeszcze dwie godziny lotu, czyli w Rzymie będziemy najprawdopodobniej około 10/11. O 13 mamy zamiar iść do Lodovicy. Nie mogę się doczekać. Cały czas o tym rozmawiamy i upewniamy się kto co ma robić.

*12:00*
Jesteśmy już w hotelu. Tak był ubrany Eduardo, zanim Mechi go przebrała:



Potem będzie ubrany tak:



Emila tak:



Ja i przyjaciółka tak:
bez kurtki



Chłopaki sobie żartują. Jorge znalazł takie zadanie



i pokazał je Ruggerowi. Zaczęli po kolei wypełniać punkty.
-JORGE!-krzyknęłam na niego zabawnie i poszłam szykować się do drugiego pokoju.
Gdy zamknęłam drzwi usłyszałam śmiech Jorge i Ruggero. Byłam trochę zdenerwowana ich zachowaniem.

*12:40*
Wsiadamy już do auta.
-Ja trzymam prezent, Martina puka do drzwi i jak otwiera to śpiewamy STO LAT! Aha i chodzimy pod oknami i maluchy musiały by być cicho...-mówiła Mechi
Powoli dojeżdżamy. Serce zaczęło mi bić mocniej. Zrobiłam trzy głębokie wdechy. Wysiedliśmy z samochodu. Zbliżamy się pod drzwi jej domu. Zapukaliśmy...
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 51! Mimo nauki udało mi się dodać
Buziaki ♥
Min. 3 komentarze= NEXT

wtorek, 6 października 2015

Pomysł na urodziny

-A mówiłaś, że nigdy ze mną nie będziesz.
-Na pewno nie na siłę!
-Uspokój się.
-Jesteś CHORY! Powinieneś być w psychiatryku! Nie na widzę cię! Nigdy z tobą nie będę!
-Co ja mówiłem!?
Zostałam spoliczkowana.
-Zamknij się!
-Bo co!?-mimo bólu miałam jeszcze się krzyczeć.
-Brakuje nam jeszcze Emilki. Zdobędę ją i będziemy już szczęśliwą rodzinką.
-Z TOBĄ NIE DA SIĘ BYĆ SZCZĘŚLIWYM!
-Jakoś przez cztery lata byłaś.
-Nie! Nie byłam!
-To dlaczego nie odeszłaś?
-Bo się ciebie bałam KRETYNIE!
-A co ja ci robiłem...A ok, już wiem. Nie było aż tak źle.
-Źle!? Było gorzej niż w piekle!
Dostałam z pięści w twarz. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku. Zobaczyłam, że obok nie ma Jorge. Wstałam i pobiegłam do pokoiku małej. NIE BYŁO JEJ! Pobiegłam do kuchni. Na szczęście byli tam.
-Co się stało?-zapytał.
-Uff...-podeszłam do nich i przytuliłam się.-To był tylko zły sen. Nie wiadomo kiedy zasnęłam.

*9:55*
Obudziłam się w sypialni. Przed oczami nadal miałam Diego, który mnie bije. Ubrałam szlafrok i poszłam do salonu. Siedział tam Jorge i Emilka. Oglądali teletubisie. Podeszłam do nich i usiadłam Jorge na kolanach.
-Dzień dobry. Jak, miałaś zły sen?
-Nie ważne. Najważniejsze jest, że jesteście obok. Kocham was.
Wzięłam Emilkę i posadziłam na moich kolanach.
-No wiesz, jak do twojej wagi, dorzucimy jeszcze prawie 10 kg. to już nie jest tak lekko.-Powiedział z uśmiechem Jorge
-O, przepraszam. Ja mogę zejść, ale wtedy robisz śniadanko.
-Hmm...Ok!
Usiadłam na kanapie z córeczką i oglądaliśmy bajkę. A raczej ona oglądała a ja jej tylko towarzyszyłam. W telefonie oglądałam zdj. Emilki gdy była jeszcze strasznie malutka. Nie mogłam uwierzyć, że dziś ma już pół roku. Zatrzymałam się na tym zdj.


Spoglądałam raz na półroczną Emilkę, raz na moją przed chwilką urodzoną córeczkę.
-Jak ten czas szybko leci...-powiedziałam pod nosem.
-Mówiłaś coś?-zapytał Jorge z kuchni.
-Nie.
-Możecie przyjść, śniadanko gotowe.
-Oki.
Wzięłam małą na ręce i poszłyśmy do kuchni.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
Emilka już ubrana, 1, 3, 4



 ja z resztą też:



-Jakieś plany na dzisiejszy  dzień?-zapytał mnie Jorge.
-Nie. Co ty kombinujesz?-zapytałam kłądac małą na matę.
-Nic.
-Nie wcale.
-No, nie. Tak tylko pytałem.
-Ta jasne.-powiedziałam siadając obok Emilki.
Jorge tylko westchnął.
-Co?
-Nic. Kawę?
-Chętnie.
Po chwili zadzwoniła Mercedes.
-------------ROZMOWA TELEFONICZNA---------------------
-Hejka.-przywitałam się.
-Cześć. Możemy wpaść około 15?
-Tak, tak. Super!
-Oki. To na razie!
-Pa.
---------KONIEC ROZMOWY  TELEFONICZNEJ-------------
To było trochę podejrzane. Cały czas zastanawiałam się, co ma nam do powiedzenia. Razem z Jorge zaczęliśmy podejrzewać, że albo jest w ciąży, albo biorą ślub.

*15:00*
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Otworzysz?-zapytałam Jorge.
-Tak.
-Hejka.-przywitali się.
-Hej. Chodźcie do salonu.
-Mamy pewien pomysł...-zaczął Ruggero.
-Moment.
Wzięłam Eduarda i położyłam go obok córeczki.
-Teraz możesz mówić.-powiedziałam.
-Lodowica ma za dwa dni urodziny, i postanowiliśmy, że możemy polecieć do niej, bez zapowiedzi.
-Świetny pomysł! Macie już kupione bilety?
-Nie. Czekaliśmy na waszą opinię.
-No, to dziś trzeba kupić bilety i zarezerwować hotel. To od czego zaczynamy?-zapytałam podekscytowana.
-Spokojnie.-uspokajał mnie narzeczony. Trochę się ze mnie śmiał.

*20:00*
Przyjaciele poszli. Wszystko mamy załatwione i za dwa dni WYLATUJEMY DO WŁOCH! JUPI!!
Nie mogę się już doczekać!
--------------------------------------------------------------
Jest post 51! Przepraszamy, że długo nas nie było, ale musieliśmy trochę pouczyć się do kartkówek.
BUZIAKI ☻
MIN.  3 KOMENTARZE=NEXT

niedziela, 27 września 2015

50.KAC

*JORGE* Jestem zaskoczony. -A to dla ciebie. Wszyscy się składaliśmy.-podała mi prezent narzeczona Z ciekawością otwarłem prezent. -Ładne. Dziękuję.-przytuliłem ukochaną.-Tobie też dziękuję.-pocałował czółko małej. -Mic!-powiedziała Emilka. Uśmiechnąłem się. -Siadajcie.-powiedział Ruggero.

*MARTINA* Impreza trwała długoo. Znowu zostaliśmy na noc u przyjaciół. Trochę byłam zła na siebie, że dałam się aż tak upić Jorge. W ogóle nie kontaktował. Położyliśmy się i zasnęliśmy.

*NASTĘPNY DZIEŃ* *JORGE*
Wstałem z ogromnym bulem głowy. Gdy sie obudziłem Martina spała. Ja nie mogłem wytrzymać i poszedłem do kuchni. Był już tam Ruggero. -Hej, macie coś na kaca?-zapytałem nalewając sobie wodę. -W tej szafce.-pokazał mi szafkę. -Dzięki. -Aż tak cię głowa boli? -Jak widać. -Ja już brałem i na razie słabo. Ale wczoraj było nieźle. To musisz przyznać. -Było lepiej niż NIEŹLE. Dzięki. -Nie ma za co. Jak ja będę miał urodziny, to też mi taką imprezę wyprawicie.-ze śmiechem. -Żebyś się nie zdziwił.-na dół zeszła Mechi. -Ja jakoś muszę się odwdzięczyć.-z uśmiechem na ustach. -No, no. Zobaczymy co na to Tini. -A kto powiedział, że wy tam będziecie?-zapytał Ruggero. Meredes spojrzała na narzyczonego. -No co?-zapytał ,,zakłopotany''. -Nie nic.-Westchnęła. -Ale o co chodzi? Bo nie zabardzo jestem w temecie?-zapytała moja ukochana schodząc na dół z Emilką. -Nasi chłopacy wymyślili sobie, że na urodziny Ruggero, zrobią podobną imprezę, na której nas nie będzie.-powiedziała ze spokojem przyjacółka Tini. -CO? Foch forever.-Odwróciłam się i udawałam, że się fochnęłam. -Jak dzieci.-westchnął Jorge. -Idziesz ze mną?-zwróciła się do Mechi Martina. -Tak. Dziewczyny poszły na górę.
*MARTINA* -Może przyprowadzisz Eduardo do naszej tym czasowo sypialni i tam się pobawią?-zaproponowałam. -Ok.
*5 MINUT PÓŹNIEJ* Ubieram małą. Zawsze mam dla niej zapasowe ubranka. -Chyba będę musiała tytaj zostawić wyprawkę dla małej.-ze śmiechem. -Nie ma problemu.-uśmiechnęła się. -Żaruję przecież. -No, ale chłopaki raczej nie. -Nawet mnie nie denerwuj. Muszę sie wziąć za Jorge, bo za nie długo, to my się do cb. przeprowadzimy. -O, jak miło. -Nie, na żartach się nie znasz?-zapytałam jak małe dziecko. -A ja mówię całkiem serio. -Przemyślę to. Tylko nie mów nic Jorge. -Spoko. -Eduaro Emilka nauczy cię teraz Siedzieć i Mówć.-zażartowałam. Ubraną Emi, posadziłam obok synka przyjaciółki, która trzymała plecki Eduarda, żeby nie spadł.
*30 MINUT PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Nauka Eduarda przynosła oczekiwane rezultaty. NASZE DZIECI UMIEJĄ SIEDZIEĆ!
-BRAWO!-przytuliłam chrześniaka. -Brawo synku! -Co takiego sie stało, ze krzyczycie? Słychać was na dole.-zapytał Ruggero. -Wyobraź sobie, że nasz synek POTRAFI SIEDZIEĆ! -Serio?-przyjaciel podbiegł do swojego syna.
*7 GODZIN PÓŹNIEJ* *MARTINA* Jest już 20:10. Mała pije mleczko i powoli zasypia. Dziś ubrałam ją w uroczą piżamkę:


Gdy mała zasnęła poszłam do sypialni. Tam leżał już ukochany. Wzięłam telefon i położyłam się pod kołdrę. Przez 10 min. leżeliśmy w ciszy. Odłożyłam telefon i pocałowałam Jorge. On z chęcią oddał pocałunek. Spędziliśmy razem wspaniałą noc.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 50 post!

Zapraszam do komentowania innych naszych blogów.
Buziaki ☻  

wtorek, 22 września 2015

WAŻNE!

Dziś raczej posta nie będzie, ale może jutro nie wiem.
Przychodzę do was z wiadomością. Mam także inne blogi, a dziś na jednym z nich PO RAZ PIERWSZY OD DŁUŻSZEGO CZASU POJAWIŁ SIĘ POST.
Oto link:   http://cudnaleonetta.blogspot.com

A to link Kingi, która pomaga mi w pisaniu tego bloga: http://lovesacconejolys.blogspot.com

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!


♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥

Spójrzcie w te oczęta i odmówcie... Zajrzyjcie chociaż.
Buziaki☻  

niedziela, 20 września 2015

49.URODZINKI

MELLON  WYBACZAM!
*MARTINA*
Gdy się obudziłam, zorientowałam się, że Jorge nie ma obok mnie. Była karteczka:
POSZEDŁEM DO SKLEPU, MAŁA ŚPI.
GODZ.9:00
Jest godzina 9:05. Wstałam z łóżka, ubrałam cieplutki szlafrok, i poszłam do pokoju Emilki, która się obudziła. Wzięłam ją na na ręce i zaniosłam do kuchni. Posadziłam do krzesełka i zabrałam się do robienia mleka. Malutka była bardzo nie spokojna. Domagała się tego mleka TU I TERAZ. Usłyszałam otwieranie drzwi. Nie zobaczyłam tam Jorge, ale...DUŻEGO MISIA! Mała natychmiast się uspokoiła i spojrzała na tatę.
-MIC!
Ja i ukochany stanęliśmy jak wyryci. Nie mogliśmy uwierzyć.
-Mic, mic!-krzyczała zadowolona
-Tak, to dla ciebie.-Jorge podszedł do niej, położył misia na podłodze i wziął Emilkę na ręce.
-BRAWO!- pocałował ją w głowę.
Podeszłam do nich i przytuliłam się. Przez pięć minut staliśmy wtuleni w siebie. Przerwała nam Emilka.
-Mic! Mic!
-Tak kochanie pójdziesz do misia.-Jorge posadził ją przed wielką maskotką, a ona wyciągnęła swoje małe rączki i go przytuliła.
-SŁODKIE...-przytuliłam się do ukochanego i razem patrzyliśmy na naszą córeczkę. Co prawda trochę wcześnie zaczęła mówić. Nawet jednego ząbka nie ma a już powiedziała swoje pierwsze słówko. Byliśmy z niej dumni. Miś wyglądał tak:






-Teraz będzie spała z tym misiem. Nie odklei się od niego.-przerwał ciszę narzeczony.
-Raczej na nim.-zaśmiałam się.
-Nie za szybko?-zapytał zdziwiony, ale z uśmiechem na ustach.
-Ty i te twoje skojarzenia.-westchnęłam.
-Wracaj do łóżka i czekaj na śniadanko.
-Ok.-wzięłam dużego misia, Emilkę i skierowałam się w stronę schód.
-Ej, ale malutką zostaw.-powiedział odwracają się w moja stronę.
-Nie poradzisz sobie.-poszłam do sypialni.
Położyłam małą obok siebie i obserwowałam jak zajmuje się misiem.
-Mic, mic, mic.-powtarzała w kółko, a ja tylko się uśmiechałam.
Po chwili zadzwonił telefon. Zobaczyłam, że to Mechi.
----------------------ROZMOWA TELEFONICZNA-------------------------
-Hej, jak się czujesz?-zapytała troskliwie przyjaciółka.
-Dobrze. Mała poprawiła mi humor.-zaśmiałam się, spoglądając na zajętą córkę.
-A czym, jak mogę spytać?
-Zaraz sama usłyszysz. Emilka co to jest?-zapytałam ją pokazując na misia.-Emilka...-oczekiwałam odpowiedzi.
-MIC!-krzyknęła radośnie moja dziewczynka.
-SUPER! Gratuluję.-mówiła przyjaciółka.
-Od 9:10 nawija o misiu.-zaśmiałam się.
-O Jezu...Dobra, ja powoli kończę, bo muszę zejść na śniadanie.
-Spoko, rozumiem. Smacznego życzę.
-Dzięki. A może wpadniecie do nas Emilka nauczy mówić Eduardo.-ze śmiechem.
-Nie ma problemu. To wtedy, o której?
-Około piętnastej?
-Oki. To na razie.
-No, papa.
--------------------KONIEC  ROZMOWY------------------------
Usiadłam na łóżku, i wzięłam małą na ręce. Ona trzymała misia, i nadal się  nim bawiła. Usłyszałam kroki Jorge.
-Śniadanko. A co ja mówiłem?-zapytał gdy zobaczył, że siedzę na łóżku.
-Dziękuję. Możesz przynieść je bliżej.-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Jak się położysz.
-Nie mam jak, bo trzymam na rękach Emilkę.
-Jak ją trzymasz to masz ręce zajęte i nie możesz jeść.
-Jak ją weźmiesz to będę mogła.-zaśmiałam się.
-Pójdziesz teraz do tatusia, a mama zje śniadanko. A czy moja królewna jadła?-zapytał córci.
-Nie miała kiedy.-odpowiedziałam.
-No to, na co my czekamy?-zapytał i wyszedł z sypialni.
Zabrałam się do jedzenia śniadania. Wypiłam herbatę, i podeszłam do szafki. Wyciągnęłam z niej prezent dla Jorge. Umówiłam się z przyjaciółmi na 15, bo wtedy u nich ma być przyjęcie urodzinowe. Kupiłam mu zegarek:

Myślę, że mu się spodoba. Schowałam go do torebki. Dwa dni leżałam w łóżku, i czuję się lepiej. O wiele, wiele lepiej. Mamy dziś 15.11.2015r.
Ubrałam szlafrok i zeszłam na dół.
-A co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony.
-Czuję się doskonale i przyszłam zobaczyć, co robi moja córcia.
-Je ładnie śniadanko.
-To dobrze.-Uśmiechnęłam się i ucałowałam czółko mojej córci.-Mama cię teraz nakarmi, a tatuś pójdzie się ogarnąć.
-Nie trzeba.
-Co nie trzeba? Nie trzeba się ogarnąć?-zapytałam z uśmiechem na ustach.
-Trzeba, mała kończy jeść, i za chwilkę się ogarnę.
-Ja pójdę na górę i przygotuję ubrania dla małej.
-Dobrze.-pocałowaliśmy się i pobiegłam do pokoju Emilki. Wiedziałam, że do piętnastej to ona zdąży się wybrudzić pięć razy, dlatego na początek ubrałam ją w to:

Miała body, na to rajstopy i spodnie. Jorge poszedł pod przysznic. Ja pójdę po nim. Obawiam się, że jak będe pod przysznicem, to narzeczony znajdzie prezent. Dla pewności napiszę do Mechi, żeby nie dzwoniła, jak będę gotowa to do niej oddzwonię. Razem z małą leżymy sobie na podłodze w jej pokoiku i bawimy się matą edukacyjną:

Nie kiedy zrobiłam kilka zdjęć.
-Co robią moje księżniczki?-zapytał Jorge wchodząc do pokoiku.
-Bawimy się.-odpowiedziałam podchodząc do niego.
-To teraz ja się z nią pobawię.-podszedł do niej i usiadł obok.
Wskoczyłam szybko pod prysznic. Przedtem naszykowałam sobie taki zestaw:

To tak na razie, potem przebiorę się w sukienkę. Jestem podekscytowana, bardzo.

*14:00*
Ubrałam taką sukienkę:
 Sukienka 1.
Emilka była ubrana tak:

-Gotowa?-zapytał gdy zeszłam na dół.
-Tak, możemy iść.
Wyszliśmy z domu o 14:10.
JESTEŚMY JUŻ W DRODZE- takiego SMS-A wysłałam do przyjaciółki.
Stoimy pod domem przyjaciół. Jestem strasznie podekscytowana. Serce bije mi bardzo szybko. Otwiera nam Mechi. Wchodzimy do salonu.
-STO LAT, STO LAT...-zaczęliśmy śpiewać Jorge. Na jego twarzy było widać zdziwienie.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest next! Pierwsze słowo Emilki :-o
Mały szantażyk:
MIN. 2 komy next
Buziaki☻