-Na pewno nie na siłę!
-Uspokój się.
-Jesteś CHORY! Powinieneś być w psychiatryku! Nie na widzę cię! Nigdy z tobą nie będę!
-Co ja mówiłem!?
Zostałam spoliczkowana.
-Zamknij się!
-Bo co!?-mimo bólu miałam jeszcze się krzyczeć.
-Brakuje nam jeszcze Emilki. Zdobędę ją i będziemy już szczęśliwą rodzinką.
-Z TOBĄ NIE DA SIĘ BYĆ SZCZĘŚLIWYM!
-Jakoś przez cztery lata byłaś.
-Nie! Nie byłam!
-To dlaczego nie odeszłaś?
-Bo się ciebie bałam KRETYNIE!
-A co ja ci robiłem...A ok, już wiem. Nie było aż tak źle.
-Źle!? Było gorzej niż w piekle!
Dostałam z pięści w twarz. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku. Zobaczyłam, że obok nie ma Jorge. Wstałam i pobiegłam do pokoiku małej. NIE BYŁO JEJ! Pobiegłam do kuchni. Na szczęście byli tam.
-Co się stało?-zapytał.
-Uff...-podeszłam do nich i przytuliłam się.-To był tylko zły sen. Nie wiadomo kiedy zasnęłam.
*9:55*
Obudziłam się w sypialni. Przed oczami nadal miałam Diego, który mnie bije. Ubrałam szlafrok i poszłam do salonu. Siedział tam Jorge i Emilka. Oglądali teletubisie. Podeszłam do nich i usiadłam Jorge na kolanach.
-Dzień dobry. Jak, miałaś zły sen?
-Nie ważne. Najważniejsze jest, że jesteście obok. Kocham was.
Wzięłam Emilkę i posadziłam na moich kolanach.
-No wiesz, jak do twojej wagi, dorzucimy jeszcze prawie 10 kg. to już nie jest tak lekko.-Powiedział z uśmiechem Jorge
-O, przepraszam. Ja mogę zejść, ale wtedy robisz śniadanko.
-Hmm...Ok!
Usiadłam na kanapie z córeczką i oglądaliśmy bajkę. A raczej ona oglądała a ja jej tylko towarzyszyłam. W telefonie oglądałam zdj. Emilki gdy była jeszcze strasznie malutka. Nie mogłam uwierzyć, że dziś ma już pół roku. Zatrzymałam się na tym zdj.
Spoglądałam raz na półroczną Emilkę, raz na moją przed chwilką urodzoną córeczkę.
-Jak ten czas szybko leci...-powiedziałam pod nosem.
-Mówiłaś coś?-zapytał Jorge z kuchni.
-Nie.
-Możecie przyjść, śniadanko gotowe.
-Oki.
Wzięłam małą na ręce i poszłyśmy do kuchni.
*30 MINUT PÓŹNIEJ*
Emilka już ubrana, 1, 3, 4
ja z resztą też:
-Jakieś plany na dzisiejszy dzień?-zapytał mnie Jorge.
-Nie. Co ty kombinujesz?-zapytałam kłądac małą na matę.
-Nic.
-Nie wcale.
-No, nie. Tak tylko pytałem.
-Ta jasne.-powiedziałam siadając obok Emilki.
Jorge tylko westchnął.
-Co?
-Nic. Kawę?
-Chętnie.
Po chwili zadzwoniła Mercedes.
-------------ROZMOWA TELEFONICZNA---------------------
-Hejka.-przywitałam się.
-Cześć. Możemy wpaść około 15?
-Tak, tak. Super!
-Oki. To na razie!
-Pa.
---------KONIEC ROZMOWY TELEFONICZNEJ-------------
To było trochę podejrzane. Cały czas zastanawiałam się, co ma nam do powiedzenia. Razem z Jorge zaczęliśmy podejrzewać, że albo jest w ciąży, albo biorą ślub.
*15:00*
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Otworzysz?-zapytałam Jorge.
-Tak.
-Hejka.-przywitali się.
-Hej. Chodźcie do salonu.
-Mamy pewien pomysł...-zaczął Ruggero.
-Moment.
Wzięłam Eduarda i położyłam go obok córeczki.
-Teraz możesz mówić.-powiedziałam.
-Lodowica ma za dwa dni urodziny, i postanowiliśmy, że możemy polecieć do niej, bez zapowiedzi.
-Świetny pomysł! Macie już kupione bilety?
-Nie. Czekaliśmy na waszą opinię.
-No, to dziś trzeba kupić bilety i zarezerwować hotel. To od czego zaczynamy?-zapytałam podekscytowana.
-Spokojnie.-uspokajał mnie narzeczony. Trochę się ze mnie śmiał.
*20:00*
Przyjaciele poszli. Wszystko mamy załatwione i za dwa dni WYLATUJEMY DO WŁOCH! JUPI!!
Nie mogę się już doczekać!
--------------------------------------------------------------
Jest post 51! Przepraszamy, że długo nas nie było, ale musieliśmy trochę pouczyć się do kartkówek.
BUZIAKI ☻
MIN. 3 KOMENTARZE=NEXT
Cudoooo! !!
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. Jesteś świetna myszencjo!
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Buziak
Melloniasta:*
Ten sen jest podejrzany , czy ma się coś zdarzyć w następnych rozdziałach?
OdpowiedzUsuń