niedziela, 27 września 2015

50.KAC

*JORGE* Jestem zaskoczony. -A to dla ciebie. Wszyscy się składaliśmy.-podała mi prezent narzeczona Z ciekawością otwarłem prezent. -Ładne. Dziękuję.-przytuliłem ukochaną.-Tobie też dziękuję.-pocałował czółko małej. -Mic!-powiedziała Emilka. Uśmiechnąłem się. -Siadajcie.-powiedział Ruggero.

*MARTINA* Impreza trwała długoo. Znowu zostaliśmy na noc u przyjaciół. Trochę byłam zła na siebie, że dałam się aż tak upić Jorge. W ogóle nie kontaktował. Położyliśmy się i zasnęliśmy.

*NASTĘPNY DZIEŃ* *JORGE*
Wstałem z ogromnym bulem głowy. Gdy sie obudziłem Martina spała. Ja nie mogłem wytrzymać i poszedłem do kuchni. Był już tam Ruggero. -Hej, macie coś na kaca?-zapytałem nalewając sobie wodę. -W tej szafce.-pokazał mi szafkę. -Dzięki. -Aż tak cię głowa boli? -Jak widać. -Ja już brałem i na razie słabo. Ale wczoraj było nieźle. To musisz przyznać. -Było lepiej niż NIEŹLE. Dzięki. -Nie ma za co. Jak ja będę miał urodziny, to też mi taką imprezę wyprawicie.-ze śmiechem. -Żebyś się nie zdziwił.-na dół zeszła Mechi. -Ja jakoś muszę się odwdzięczyć.-z uśmiechem na ustach. -No, no. Zobaczymy co na to Tini. -A kto powiedział, że wy tam będziecie?-zapytał Ruggero. Meredes spojrzała na narzyczonego. -No co?-zapytał ,,zakłopotany''. -Nie nic.-Westchnęła. -Ale o co chodzi? Bo nie zabardzo jestem w temecie?-zapytała moja ukochana schodząc na dół z Emilką. -Nasi chłopacy wymyślili sobie, że na urodziny Ruggero, zrobią podobną imprezę, na której nas nie będzie.-powiedziała ze spokojem przyjacółka Tini. -CO? Foch forever.-Odwróciłam się i udawałam, że się fochnęłam. -Jak dzieci.-westchnął Jorge. -Idziesz ze mną?-zwróciła się do Mechi Martina. -Tak. Dziewczyny poszły na górę.
*MARTINA* -Może przyprowadzisz Eduardo do naszej tym czasowo sypialni i tam się pobawią?-zaproponowałam. -Ok.
*5 MINUT PÓŹNIEJ* Ubieram małą. Zawsze mam dla niej zapasowe ubranka. -Chyba będę musiała tytaj zostawić wyprawkę dla małej.-ze śmiechem. -Nie ma problemu.-uśmiechnęła się. -Żaruję przecież. -No, ale chłopaki raczej nie. -Nawet mnie nie denerwuj. Muszę sie wziąć za Jorge, bo za nie długo, to my się do cb. przeprowadzimy. -O, jak miło. -Nie, na żartach się nie znasz?-zapytałam jak małe dziecko. -A ja mówię całkiem serio. -Przemyślę to. Tylko nie mów nic Jorge. -Spoko. -Eduaro Emilka nauczy cię teraz Siedzieć i Mówć.-zażartowałam. Ubraną Emi, posadziłam obok synka przyjaciółki, która trzymała plecki Eduarda, żeby nie spadł.
*30 MINUT PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Nauka Eduarda przynosła oczekiwane rezultaty. NASZE DZIECI UMIEJĄ SIEDZIEĆ!
-BRAWO!-przytuliłam chrześniaka. -Brawo synku! -Co takiego sie stało, ze krzyczycie? Słychać was na dole.-zapytał Ruggero. -Wyobraź sobie, że nasz synek POTRAFI SIEDZIEĆ! -Serio?-przyjaciel podbiegł do swojego syna.
*7 GODZIN PÓŹNIEJ* *MARTINA* Jest już 20:10. Mała pije mleczko i powoli zasypia. Dziś ubrałam ją w uroczą piżamkę:


Gdy mała zasnęła poszłam do sypialni. Tam leżał już ukochany. Wzięłam telefon i położyłam się pod kołdrę. Przez 10 min. leżeliśmy w ciszy. Odłożyłam telefon i pocałowałam Jorge. On z chęcią oddał pocałunek. Spędziliśmy razem wspaniałą noc.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 50 post!

Zapraszam do komentowania innych naszych blogów.
Buziaki ☻  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz