środa, 26 sierpnia 2015

43.Zakupy

*JORGE*
Jedziemy po Emilkę. Serce bije mi strasznie mocno. 

*15 MINUT PÓŹNIEJ*
*JORGE*
Usłyszałem płacz małej. Serce zabiło mi jeszcze mocniej. Uciszyłem się, że będziemy mogli ją przytulić, pocałować, położyć spać... Policja aresztowała Diego. Wziąłem moją córeczkę na ręce. Próbowałem, ją uspokoić, ale zaczęła jeszcze głośniej płakać. Nie wiedziałem co się dzieje.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
-Matrinko, Emilka do nas wróciła.-Powiedziałem, usypiając małą.
-Super.-powiedziała obojętnie.

* NASTĘPNY DZIEŃ*
*JORGE*
Postanowiłem pojechać do psychologa. Emilka gdy mnie widzi strasznie płacze. Jakoś udaje mi się ją uspokoić, ale ciężko. Ubrałem Emilkę tak:

*U PSYCHOLOGA*
Opowiedziałem wszystko co się stało.
-Emilka, przebywała z Diego, cztery miesiące, przyzwyczaiła się do niego. Ale proszę się nie martwić, dwa tygodnie i wszystko będzie już dobrze.
-Dobrze. Mam jeszcze jeden problem...
-Słucham.
-Moja narzeczona jest w depresji, mała już wróciła, czy ona z tego wyjdzie?
-Tak, wszystko wróci do normy za dwa tygodnie. Proszę się nie martwić. 
-Dziękuję.

*GODZINA PÓŹNIEJ*
Jestem już w domu. Mała słodko śpi. Nie mogłem się na nią napatrzeć...

*TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ*
Wszystko wróciło do normy. Martina odzyskała chęć do życia, a Emilka już się do nas przyzwyczaiła. Jest już jesień. 
Siedzimy sobie w salonie.
-Kochanie zobacz.-Powiedziała do mnie Martina.

-Słodkie...
Przytuliła się do mnie i obserwowaliśmy małą.
-Może jutro wybierzemy się na zakupy?-zapytała mnie Martina
-Oczywiście.

*GODZINA 22:30*
*MARTINA*
Wykonałam wieczorne czynności i położyłam się, Jorge usypiał małą. 
-Śpi?-zapytałam, gdy narzeczony wchodził do sypialni.
-Tak, śpi. Co robisz?-Zapytał
-Piszę z Mechi, pyta czy może z nami iść na zakupy.
-Może, ja sam z tobą nie wytrzymam.
-Ej! 
-Żartowałem.-przytuliłem mnie do siebie.

*RANO*
*MARTINA*
Wstałam. Jest godzina 11:30. Zeszłam na dół, do salonu.
-Witaj mój śpiochu.-przywitał mnie Jorge.
Mała słodko leżała na dywanie.

Przytuliłam się do ukochanego.

*GODZINA 14:20*
*MARTINA*
Jesteśmy po obiedzie.
-Zadzwonię do Mechi i zapytam się, czy są gotowi.
-Okej.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Jesteśmy już pod galerią. 
-Mam nadzieję, że wziąłeś trochę pieniędzy.-powiedziała przyjaciółka do swojego narzeczonego.
-Czy ja wiem...-odpowiedział.

*WIECZÓR, GODZINA 19:40.*
*MARTINA*
Mała śpi. Kupiłam jej kilka ubrań. W tym ciuszki do chrztu. 


A poza tym jeszcze to.

Mercedes dla Eduardo też kupiła ubranka.


On też nie był chrzczony i postanowiliśmy, że nasze dzieci będą ochrzczone tego samego dnia.
Ja kupiłam sobie taki sweter

I jeszcze takie ciuchy, które połączyłam w zestaw.

A Mercedes kupiła sobie tylko to

Po zjedzeniu kolacji wykąpałam małą i położyłam spać. Sama po dwóch godzinach zasnęłam. Jutro będę miała dużo roboty, związanej z ochrzczeniem małej.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Tak prezentuje się post 43. Już za kilka dni do szkoły.... W roku szkolnym posty będą trochę rzadziej,  bo czeka nas trochę nauki, ale mam nadzieję, że nas nie opuścicie...
Buziaki ☻ 

piątek, 21 sierpnia 2015

42.EMILKA!

*5 MINUT PÓŹNIEJ*
*MERCEDES*
-Muszę ci coś powiedzieć.-zwróciłam się do Martiny.
-Yhy.
-Jorge miał wypadek i leży w szpitalu.-powiedziałam jednym tchem
-Ok, kiedy wróci do domu?-zapytała obojętnie.
-Nie wiem.
Martina nie zdawała sobie sprawy z tego co się wokół niej dzieje.

*2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
*MERCEDES*
Jorge jeszcze się nie wybudził. Cały czas jest w śpiączce. Martina bez zmian. O Emilce ślad zniknął. Boję się, że groźby wypełnią się w całości. Nie mogę uwierzyć, że można być aż tak okrutnym człowiekiem. W ogóle ciężko mi sobie wyobrazić, że taki psychopata jak Diego wie cokolwiek o opiece nad prawie trzy miesiecznym maluszkiem. Ja przeglądałam zdj. Eduardo znalazłam trzy słodkie zdjęcia mojego synka.





Martina pyta o ukochanego, a ja kłamię, że wyjechał szukać ich córeczki. Żal mi  ich. Za jakie grzechy? Nie rozumiem, jak można tak ich nienawidzić. Od kąt Jorge miał wypadek, zamieszkałam z Martiną. Porywacz się nie odzywa. Oby Emilka była cała. Dziwne, że od tak długiego czasu, nie było żadnej groźby, okupu... To co się tu dzieje jest NIENORMALNE!

*2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
Jorge wybudził się, ze śpiączki zaczął dopytywać co i jak, a ja z ciężkim sercem wszystko mu opowiadałam. Po tygodniu wrócił do domu, Martina patrzyła w okno, tylko zobaczyła kto przyszedł i dalej wróciła do swojego ,,zadania''. Jogre wiedział, że nie robi tego specjalnie, ale bolało go to. Nagle do Martiny przyszedł SMS. Jorge odczytał wiadomość.

WRÓCI CAŁA ZA JEDYNE 50,000!
Policjantom udało się namierzyć Diego i wiedzieli gdzie mają jechać. Narzeczony przyjaciółki natychmiast pojechał z nimi.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Czy Emilka rzeczywiście żyje?
Buziaki ♥  

środa, 19 sierpnia 2015

41.DEPRESJA

*2 TYGODNIE PÓŹNIEJ*
*JORGE*
Policja jeszcze nie znalazła Diego. Martina nie chciała iść do psychologa, ale czuję, że będziemy musieli. Ostatnio mało je, bywają dni, kiedy nic nie zje. Zamknęła się w sobie, i czasami nie wychodzi ze sypialni przez cały dzień. To NA PEWNO jest depresja. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Ja muszę być twardy, ona dała radę, kiedy ja byłem w takim stanie, więc ja też muszę! Boję się o Emilkę, przyzwyczaji się do Diego i będzie bała się do nas wrócić. To będzie jeszcze gorszy cios dla Martiny. Przychodzą do nas przyjaciele, ale nawet Mercedes nie może nic zrobić. Nawet nie zdążyliśmy ochrzcić Emilkę. Nawet nie wiem czy jeszcze będziemy mieli okazję... Nie! Nie mogę tak myśleć! Muszę to przetrwać! A raczej MUSIMY! Muszę się iść przejść.
-Martinko? Kochanie otwórz.-prosiłem błagalnym głosem. Jednak usłuszałem tylko płacz. Zrozumiałem, że na spacer muszę iść sam. Przechodziłem przez park, następnie,gdy przechodziłem przez pasy poczułem tylko lekkie uderzenie...
*MERCEDES*
Idę zobaczyć co słuchać u Jorge. Jestem koło pasów, widzę, że ktoś leży na chodniku. Podchodzę bliżej, i oczom nie wierzę...to JORGE! Od razu zadzwoniłam na pogotowie.
*15 MINUT PÓŹNIEJ*
-Co się stało?-zapytał lekarz
-Nie wiem, przechodziłam i zauwarzyłam Jorge.
-Pani wie jak ma na imię?-zapytał zdziwony lekarz
-Tak, to narzeczony mojej przyjaciółki. Ona kompletnie się załamie. Ogólnie są w ciężkiej sytuacji. Porwali im dziecko, teraz jeszcze ten wypadek...-mówiłam ze łzami
-Przykro mi. Proszę, aby pani przyjaciółka przyjechała do szpitala i podała wszystkie potrzebne dane.
-Dobrze, ale będzie mały problem, bo ona cierpi na depresję i...
-To ewentualnie niech pani przyjedzie.
-Dobrze, dobrze.
Szybko poszłam do domu Martiny.  Zastanawiam się, czy powiedzieć o tym przyjacółce... W  sumie i tak jest w depresji. Chyba już gorzej nie będzie...
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
 Diego musi ich strasznieee nienawidzić. Może nie  tylko Diego ich nie nienawidzi?
Buziaki ☻    

sobota, 15 sierpnia 2015

40.Zdjęcie

*MARTINA*
Jesteśmy już na komisariacie policji. Pokazałam im listy, i zdjęcie małej. Przyjęli zgłoszenie. Strasznie się boję o Emilkę, nie mogę powstrzymać łez.
-Kochanie dostałam zdjęcie małej!-powiedziałam lekko zadowolona, że żyje ale z drugiej strony... Wyglądała ona tak:

-Wracamy, trzeba to pokazać policji, słyszałaś co powiedzieli?
-Tak, tak.-mówiłam ze łzami w oczach. Boję się o nią.

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Jesteśmy już w domu. Jestem strasznie zdenerwowana. Mamy założony podsłuch na telefon. Policja próbowała się dowiedzieć z jakiego telefonu wysłano to zdjęcie i gdzie on się znajduje, jednak porywacz zniszczył kartę.
Emilka ma dopiero trzy tygodnie. Jest jeszcze taka mała... Jak Diego może być taki okrutny? Wiem, że to on! Jestem PEWNA! Kiedy nie ma mojej córeczki przy mnie, czuję, że nie mam po co żyć. Jorge też jest ważny, ale to nie jego nosiłam pod sercem... Jestem zrozpaczona.

*JORGE*
Martina jest przybita, ja z resztą też. Moja narzeczona cały czas płacze, nie wiem, jak mam ją uspokajać. Może powinniśmy iść do jakiegoś psychologa? Oby tylko nie skończyło się depresją...
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
I zaczął się dramat... Czy to wszystko dobrze się skoczy? Czy w najbliższym czasie nie będzie żadnych pogrzebów? Na pewno...?
Buziaki ☻  

piątek, 14 sierpnia 2015

39.Oboje jesteśmy winni...

*MARTINA*
Jest 14:30 a Jorge jeszcze nie ma, musimy iść na zakupy, bo nie ma nic w domu. Trochę się boje iść sama do sklepu.
-Jestem!-powiedział Jorge.-Przepraszam, że się spóźniłem.
-Co znowu się stało?
-Klient chciał koniecznie dziś mieć te próbki perfumów. Jesteś zła?
-Trochę...
-Możemy pojechać do H&M, CCC...
-Ok, chodź na obiad.
-Z przyjemnością.-powiedział i przytulił mnie mocno.
-Ja idę ubrać małą, sama się też przebiorę i idziemy na zakupy. Pamiętaj.
-No, dobrze.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
-Gotowa?-zapytał Jorge stojąc przed łazienką.
-Jeszcze chwilka.
Po 5 min. wyszłam z łazienki, a na sobie miałam taki zestaw:


-Wow! Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję...
-Jedziemy?
-Tak.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Jesteśmy już pod sklepem.
-Bierzemy wózek czy koszyk?-zapytał Jorge.
-Wózek, położę tam małą, nie będzę chodziła z nosidełkiem i koszykiem.
-Masz rację, tak będzie wygodniej.
Chodziliśmy po sklepie jakieś 25 min. najpierw idziemy po coś do jedzenia, a potem po jakieś ciuchy. Jesteśmy już przy samochodzie.
-Kurde!-krzyknął narzeczony.
-Co się stało?
-Zapomniałem portfela.
-To biegnij do sklepu a ja pochowam najpierw reklamówki, a potem przypnę małą.
-Ok.
Gdy brałam ostatnie dwie reklamówki zauważyłam, że... NIE MA EMILKI! Jorge na pewno jej nie wziął! Dotarło do mnie, że ją PORWALI!!!! Oparłam się o bagażnik i zaczęłam płakać. Groźby się spełniły!
-Gdzie jest mała?!
-P-p-porwali ją.-powiedziałam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Jak to się stało?-zapytał już trochę bardziej zdenerwowany ukochany.
-B-b-brałam o-ostanie -r-reklamówki, a gdy z-z-zamknęłam bagażnik zorientowałam się , ż-ż-e NIE M-M-MA M-M-AŁEJ!!-mówiłam jąkając się.
-Muszę ci coś powiedzieć.-powiedział cicho Jorge.
-Ja też.
-Mów pierwsza.
-Nie będziesz zadowolony, ale... DOSTAWALIŚMY LISTY Z GROŹBAMI!
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!-krzyknął zdenerwowany Jorge.
-Bałam się-powiedziałam przez łzy.-Ty chyba też coś chciałeś powiedzieć?
-Tak... Dzwonili z więzienia i powiedzieli, że Diego uciekł!
-Co?! Ty mi tego nie powiedziałeś?!
-Dobra, oboje jesteśmy winni. Nie kłóćmy się, teraz ważne jest życie małej. Jedziemy na policję!
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Czy to Diego porwał Emilię? To czego jest zdolny prześladowca?
                                                                                                                                                Buziaki ☻

38.Tajemnica

*JORGE*
Zamurowało mnie, rozłączyłem się. Nie będę mówił nic mojej narzeczonej. Wiem, że nie 
będzie zadowolona, że to przed nią ukrywałem. Otrząsnął mnie płacz Emilki.

*MARTINA*
-Kto dzwonił? Słyszałam jak z kimś rozmawiałeś.
-Muszę iść podpisać jakieś papiery w firmie.
-Kiedy wychodzisz?-zapytałam biorąc małą z nosidełka.
-O 10:15. -To za 30 min. -Przepraszam. -No trudno. A kiedy wracasz? -Nie wiem. Ale na pewno szybciej niż o 13:00 -To my w między czasie pójdziemy na zakupy. -Nie! Poczekajcie na mnie pójdziemy razem. -Dobrze. Nie musisz krzyczeć. -Nie chciałem.-powiedział i przytulił nas. -Możemy już zacząć jeść śniadanie, jestem głodna. -Oczywiście. Ja położyłam małą z powrotem do nosidełka. -Nie było by ci wygodniej we wózku?-zapytał mnie. -Jak mi go przyniesiesz to będzie wygodniej.-powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. -Minuta. -Będę patrzała na zegarek. -Dobrze powiedział wybierając się do przedpokoju. -Masz jeszcze 30 sekund. -Jestem.-powiedział. -BRAWO! Masz jeszcze 10 sek. zapasu.-powiedziałam rozbawiona. Przeniosłam małą do wózka i zaczęłam zajadać śniadanko. *30 MINUT PÓŹNIEJ*
-Muszę wychodzić.-powiedział Jorge. -Już?-zapytałam zdziwiona i za razem smutna. -Postaram się szybko wrócić. -No dobrze.-powiedziałam całując go w policzek.
-Papa-powiedział do mnie i przytulił. Zamknęłam drzwi. I sięgnęłam za telefon. --------------------------ROZMOWA TELEFONICZNA---- -Hej Mechi przyjdziesz?-zapytałam.

-Teraz?-zapytała.
-Jak byś mogła, muszę ci coś powiedzieć, coś ważnego.

-Za 20 min. będę.
-Ok, wstawić wodę na kawę?
-Możesz.

-Ok, będę czekać.
-Papa.
-Na razie. --------------KONIEC ROZMOWY--------------------------- Wstawiłam wodę na kawę. Przewinęłam malutką, dałam jej mleczko i usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam a tam koperta zaczęłam się bać. Treść brzmiała:
UWAŻAJCIE NA SIEBIE!
Byłam w szoku.
*10 MINUT PÓŹNIEJ*

-Hej Mechi.-przywitałam przyjaciółkę.
-Hejka. -Idź do salonu, ja za chwilkę przyniosę kawę. -Ok. -Co to za ważna sprawa?-zapytała. -Zaraz ci coś pokarzę.-powiedziałam niosąc kopertę. -Zaproszenia ślubne?-zapytała Mercedes, gdy dałam jej kopertę. -Niestety, nie, zobacz.
-O mój boże. Jak zaraagował Jorge. -On... -No powiedz.
-Ja... On nic nie wie. -Nie powiedziałaś mu takiej ważnej rzeczy? -Nie wiem dlaczego. Nie może mi to przejść przez gardło. -Musisz mu powiedzieć. -Wiem, ale nie mogę.-rozpłakałam się jak dziecko. Mercedes siedziała ze mną jeszcze trochę. 
* 2 GODZINY PÓŹNIEJ * -Tylko nie mów nic Jorge. Proszę. -Jak chcesz. Trzymaj się. -Postaram się. Na razie.
-Papa. Mechi poszła, ja szybko schowałam kopertę i zabrałam się za obiad.

♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥

Przybywamy do was z rodziałem 38. Jutro, albo po jutrze spodziewajcie się next-a.
Buziaki ☻

czwartek, 13 sierpnia 2015

37. Czy rozmawiam...

*WIECZÓR* *MARTINA*
Nic nie powiedziałam Mercedes. Jestem strasznie zdenerwowana. Nie wiem czy powinnam powiedzieć Jorge... -Już jestem.-usłyszałam ukochanego. -Dlaczego tak późno? Jest 19:30. -Facet, z którym miałem mieć spotkanie zapomniał o nim i czekałem na niego godzinę. A potem jeszcze musiałem jechać do kolejnego faceta, do szpitala, bo złamał nogę. Gniewasz się? -Nie.-powiedziałam i przytuliłam się do niego. -Gdzie mała? -Śpi. -Jeszcze? -No widzisz. -Zjesz ze mną? -Nie jestem głodna. -Stało się coś?-zapytał wchodzę do salonu -Nie. -Na pewno? -Tak. -Ok, to ja idę jeść kolację. Ciężko ukrywać mi że nic się nie stało. On jest taki opiekuńczy, a ja musze go okłamywać. Powinnam powiedziec o tym Jorge, ale... NIE MOGĘ! Nie wiem dlaczego. -Idę na górę się położyć. Głowa mnie rozbolała.-powiedziałam wstając z łóżka. -Za chwilkę do ciebie przyjdę. Zerknęłam do pokoju Emilki. Spała. Poszłam do sypialni, położyłam się i zasnęłam. *JORGE*

Martina coś marnie wygląda. Może przesadzam? Sam nie wiem. Idę zobaczyć co robi. -Martina.-powiedziałam prawie szeptem wchodząc do sypialni. Widziałem, że śpi, więc przykryłem ją kocem. Skierowałem się w stronę pokoiku Emilki. Mała słodko spała
Ja nie miałem co robić więc też się położyłem.
*GODZINĘ PÓŹNIEJ*
*MARTINA*

Obudziła mnie mała. Przewinęłam ją i zeszłam na dół przygotować mleko. Postanowiłam, że 
będę spała przy małej. Wiem, że ona jest narażona na niebezpieczeństwo. A u małej w pokoiku było łóżko, gdyby mała np. była chora. Nakarmiłam małą i wykąpałam ją. O 22:40 zasnęła. Ja dwadzieścia min. później.
*RANEK* *JORGE*
Gdy obudziłem się, zauważyłem, że nie ma obok Tini. Poszedłem jej szukać. Nie mogłem jej nigdzie znaleść. Ostatnie pomieszczenie to pokój Emilii, postanowiłem tam zajrzeć. Martina spała a malutka, cichutko leżała i bawiła się maskotkami. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do kuchni. -Pomożesz mi przygotować dla mamy śniadanko?-zapytałem Emilkę. *15 MINUT PÓŹNIEJ*

*MARTINA*
Wstałam trochę nie wyspana. Zorientowałam się , że Jorge wziął małą, bo nie było jej w łóżeczku. Poszłam do sypialni. Pogoda zapowiadała się ładna, więc wzięłam takie ubrania:
i poszłam wziąć prysznic. *JORGE*
Gdy robiłem śniadanie zadzwonił telefon.
---------------------ROZMOWA TELEFONICZNA------------------ -Słucham?-zapytałem.
-Czy rozmawiam z panem Jorge Blanco?

-Tak, a o co chodzi?

-Diego Dominguez wczoraj uciekł z więzienia.

________________________________________
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Czy uda się szybko złapać prześladowcę Martiny i Jorge? Czy ich życie jest bezpieczne??

Buziaki ☻

wtorek, 11 sierpnia 2015

36.(...)

*Martina*
O 05:30, obudził mnie płacz Emilki. Poszłam zaspana do jej pokoiku. Po 30 min. wróciłam do sypialni. Położyłam się do łóżka i poczułam, że obok nie ma Jorge. Postanowiłam zejść do kuchni. Tam go nie było, w łazience było zgaszone światło. Zaczęłam zastanawiać się, gdzie jest ukochany. Postanowiłam się napić wody. Skierowałam się do kuchni. Po 10 minutach usłyszałam zamek w drzwiach. Okazało się, że to Jorge.
-Kochanie, gdzie byłeś?-zapytałam.
-Czemu, nie śpisz?
-Mała mnie obudziła. Co tam masz?-powiedziałam, wskazując na reklamówkę.
-Poszedłem, po świeże bułeczki, chciałem ci zrobić śniadanie do łóżka, ale coś mi nie wyszło. 
-Wiesz co... To ja zmykam do łóżka.-powiedziałam, całując go w usta.
-Jutro ty mi robisz śniadanie!-krzyknął Jorge z uśmiechem.
-Bo się zdziwisz.-zadrwiłam.
Dotarłam, do sypialni, położyłam się. Jednak, nie mogłam zasnąć. Zerknęłam na zegarek, była 6:10. Jeszcze trochę ''wierciłam się '' na łóżku, i po 15 min. przysnęłam. Obudził, mnie pocałunek w policzek od ukochanego. 
-Czy ktoś zamawiał śniadanko do łóżka?
-Hymm, nie przypominam sobie, ale z chęcią zjem.
-To życzę smacznego.
-Nie zjesz ze mną?
-Nie mogę, muszę iść do firmy. 
-Ale miałeś iść jutro.
-Tak, miałem, ale jest dziś ważne spotkanie.
-Szkoda.-powiedziałam smutnym głosem.
-Nie smuć się, postaram się wcześnie wrócić.-powiedział i delikatnie musnął moje usta.
-Będę czekać.
-Mam nadzieję.-odpowiedział ukochany.
-Papa.
-Papa.
Zabrałam się do jedzenia śniadanka. Zerknęłam na zegar, była 9:20. Już miałam schodzić po schodach, do kuchni, gdy usłyszałam płacz małej. Poszłam do niej do pokoju. 
*4 godziny później*
Zabrałam się do gotowania obiadu, nagle usłyszałam pukanie do drzwi. 
-Hej Mechi.-przywitałam przyjaciółkę.
-Hej, nie przeszkadzam?
-Nie, wejdź. Napijesz się  czegoś?
-Herbaty.
-Ok. Co u cb. słychać?
-Wszystko dobrze, a u was?
-Też, Jorge przeprosił mnie za swoje zachowanie.
Rozmawiałam z Mercedes dłuugo. Przerwał nam dzwonek do drzwi.
-To pewnie Jorge, otworzę. 
Gdy otworzyłam drzwi, nikogo nie zastałam. Tylko na wycieraczce znalazłam kopertę. Otworzyłam kopertę, a jej treść brzmiała:
PILNUJ SWOJEJ RODZINY, JEŚLI NIE CHCESZ W NAJBLIŻSZYM CZASIE POGRZEBÓW!!
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Pisząc ten post byłyśmy tak trochę śpiące. Oczywiście nie obyło się bez przekręcania wyrazów. Mamy nadzieję, że post się podobał. Żegnamy, i powitamy z nowym postem NIEBAWEM!
                                                                                                                                       Buziaki ☻

sobota, 8 sierpnia 2015

35.Rozleniwił się

Rozdział dedykuję Jagodzie Mackowiak

*Martina*
*Ten sam dzień*
Urodziłam śliczną, zdrową dziewczynkę. Wygląda ona tak:

Ze szpitala wychodzę za 2 dni.

*Martina*
*Tydzień później*
Malutka wygląda tak:

Jest słodka. Jorge czasami pomaga mi opiece nad Emilką. Tak czasami. Rozleniwił się. STRASZNIE! Pokoik małej wygląda tak:

A wózek kupiliśmy jej taki:

Ja ubrałam się tak:

Mam zamiar przejść się do Mechi. Ale to dopiero po obiedzie.

*3 godz. później*
*Martina*
-Kochanie, idziesz ze mną i małą na spacer?
-Do kąt??
-Do Mechi.
-A nie możemy pojechać samochodem?
-Nie, idziesz?
-Nie.
-Jak chcesz.-powiedziałam i poszłam na górę.
Ubrałam Emilkę i wyszłam z domu. Odkryłam, że jest inna droga, która prowadzi przez park. Nie wiedziałam, że obok domu jest park. No, może nie dosłownie obok, ale blisko. Przez park, miałam bliżej do domu przyjaciółki.
-Hej.-powiedziałam, gdy otworzyła drzwi.
-Hej, nie spodziewałam się ciebie. Wejdź. Sam jesteś??
-Tak. Jorge się zrobił taki leniwy...
-A u mnie jest odwrotnie. Ruggero, tak chętnie wyręcza mnie z obowiązków, że ja praktycznie nic  nie muszę robić.
-No, może dlatego, że macie chłopca?
-Może. Czego się napijesz?
-Jakiegoś soku, jest tak upalnie, że nie mam ochoty na kawę.
Gadałyśmy dłuuugo. Pokoik Eduarda wygląda tak:

-Dobra, to na mnie już czas.-powiedziałam.
-Gdzie, ci się spieszy??
-Do domu. Jorge pewnie taki tam zrobił bałagan, że lepiej nie pytaj.
-Ok, jak chcesz. Jutro też wpadniesz??
-Nie wiem. Zobaczę. Na razie.
-No, papa.
Gdy dotarłam do domu byłam w szoku. Na stole leżała kolacja. Przepięknie ją zrobił.
-Przepraszam, że byłem taki nie do zniesienia.
-Co w ciebie wstąpiło?
-Nie wiem, naprawdę nie wiem. Wybaczysz?-zapytał błagalnym głosem.
-Tak, wybaczam ci. Położę małą do spania i za 5 min. wracam.
-Ok, będę czekał.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Po 5 min. poszłam na kolację.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Od tej pory postaramy się wstawiać posty w miarę regularnie, ale nie wiemy, czy nam się to uda ☺
                                                                                                                                                  Buziaki ☻