niedziela, 27 września 2015

50.KAC

*JORGE* Jestem zaskoczony. -A to dla ciebie. Wszyscy się składaliśmy.-podała mi prezent narzeczona Z ciekawością otwarłem prezent. -Ładne. Dziękuję.-przytuliłem ukochaną.-Tobie też dziękuję.-pocałował czółko małej. -Mic!-powiedziała Emilka. Uśmiechnąłem się. -Siadajcie.-powiedział Ruggero.

*MARTINA* Impreza trwała długoo. Znowu zostaliśmy na noc u przyjaciół. Trochę byłam zła na siebie, że dałam się aż tak upić Jorge. W ogóle nie kontaktował. Położyliśmy się i zasnęliśmy.

*NASTĘPNY DZIEŃ* *JORGE*
Wstałem z ogromnym bulem głowy. Gdy sie obudziłem Martina spała. Ja nie mogłem wytrzymać i poszedłem do kuchni. Był już tam Ruggero. -Hej, macie coś na kaca?-zapytałem nalewając sobie wodę. -W tej szafce.-pokazał mi szafkę. -Dzięki. -Aż tak cię głowa boli? -Jak widać. -Ja już brałem i na razie słabo. Ale wczoraj było nieźle. To musisz przyznać. -Było lepiej niż NIEŹLE. Dzięki. -Nie ma za co. Jak ja będę miał urodziny, to też mi taką imprezę wyprawicie.-ze śmiechem. -Żebyś się nie zdziwił.-na dół zeszła Mechi. -Ja jakoś muszę się odwdzięczyć.-z uśmiechem na ustach. -No, no. Zobaczymy co na to Tini. -A kto powiedział, że wy tam będziecie?-zapytał Ruggero. Meredes spojrzała na narzyczonego. -No co?-zapytał ,,zakłopotany''. -Nie nic.-Westchnęła. -Ale o co chodzi? Bo nie zabardzo jestem w temecie?-zapytała moja ukochana schodząc na dół z Emilką. -Nasi chłopacy wymyślili sobie, że na urodziny Ruggero, zrobią podobną imprezę, na której nas nie będzie.-powiedziała ze spokojem przyjacółka Tini. -CO? Foch forever.-Odwróciłam się i udawałam, że się fochnęłam. -Jak dzieci.-westchnął Jorge. -Idziesz ze mną?-zwróciła się do Mechi Martina. -Tak. Dziewczyny poszły na górę.
*MARTINA* -Może przyprowadzisz Eduardo do naszej tym czasowo sypialni i tam się pobawią?-zaproponowałam. -Ok.
*5 MINUT PÓŹNIEJ* Ubieram małą. Zawsze mam dla niej zapasowe ubranka. -Chyba będę musiała tytaj zostawić wyprawkę dla małej.-ze śmiechem. -Nie ma problemu.-uśmiechnęła się. -Żaruję przecież. -No, ale chłopaki raczej nie. -Nawet mnie nie denerwuj. Muszę sie wziąć za Jorge, bo za nie długo, to my się do cb. przeprowadzimy. -O, jak miło. -Nie, na żartach się nie znasz?-zapytałam jak małe dziecko. -A ja mówię całkiem serio. -Przemyślę to. Tylko nie mów nic Jorge. -Spoko. -Eduaro Emilka nauczy cię teraz Siedzieć i Mówć.-zażartowałam. Ubraną Emi, posadziłam obok synka przyjaciółki, która trzymała plecki Eduarda, żeby nie spadł.
*30 MINUT PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Nauka Eduarda przynosła oczekiwane rezultaty. NASZE DZIECI UMIEJĄ SIEDZIEĆ!
-BRAWO!-przytuliłam chrześniaka. -Brawo synku! -Co takiego sie stało, ze krzyczycie? Słychać was na dole.-zapytał Ruggero. -Wyobraź sobie, że nasz synek POTRAFI SIEDZIEĆ! -Serio?-przyjaciel podbiegł do swojego syna.
*7 GODZIN PÓŹNIEJ* *MARTINA* Jest już 20:10. Mała pije mleczko i powoli zasypia. Dziś ubrałam ją w uroczą piżamkę:


Gdy mała zasnęła poszłam do sypialni. Tam leżał już ukochany. Wzięłam telefon i położyłam się pod kołdrę. Przez 10 min. leżeliśmy w ciszy. Odłożyłam telefon i pocałowałam Jorge. On z chęcią oddał pocałunek. Spędziliśmy razem wspaniałą noc.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest 50 post!

Zapraszam do komentowania innych naszych blogów.
Buziaki ☻  

wtorek, 22 września 2015

WAŻNE!

Dziś raczej posta nie będzie, ale może jutro nie wiem.
Przychodzę do was z wiadomością. Mam także inne blogi, a dziś na jednym z nich PO RAZ PIERWSZY OD DŁUŻSZEGO CZASU POJAWIŁ SIĘ POST.
Oto link:   http://cudnaleonetta.blogspot.com

A to link Kingi, która pomaga mi w pisaniu tego bloga: http://lovesacconejolys.blogspot.com

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!


♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥

Spójrzcie w te oczęta i odmówcie... Zajrzyjcie chociaż.
Buziaki☻  

niedziela, 20 września 2015

49.URODZINKI

MELLON  WYBACZAM!
*MARTINA*
Gdy się obudziłam, zorientowałam się, że Jorge nie ma obok mnie. Była karteczka:
POSZEDŁEM DO SKLEPU, MAŁA ŚPI.
GODZ.9:00
Jest godzina 9:05. Wstałam z łóżka, ubrałam cieplutki szlafrok, i poszłam do pokoju Emilki, która się obudziła. Wzięłam ją na na ręce i zaniosłam do kuchni. Posadziłam do krzesełka i zabrałam się do robienia mleka. Malutka była bardzo nie spokojna. Domagała się tego mleka TU I TERAZ. Usłyszałam otwieranie drzwi. Nie zobaczyłam tam Jorge, ale...DUŻEGO MISIA! Mała natychmiast się uspokoiła i spojrzała na tatę.
-MIC!
Ja i ukochany stanęliśmy jak wyryci. Nie mogliśmy uwierzyć.
-Mic, mic!-krzyczała zadowolona
-Tak, to dla ciebie.-Jorge podszedł do niej, położył misia na podłodze i wziął Emilkę na ręce.
-BRAWO!- pocałował ją w głowę.
Podeszłam do nich i przytuliłam się. Przez pięć minut staliśmy wtuleni w siebie. Przerwała nam Emilka.
-Mic! Mic!
-Tak kochanie pójdziesz do misia.-Jorge posadził ją przed wielką maskotką, a ona wyciągnęła swoje małe rączki i go przytuliła.
-SŁODKIE...-przytuliłam się do ukochanego i razem patrzyliśmy na naszą córeczkę. Co prawda trochę wcześnie zaczęła mówić. Nawet jednego ząbka nie ma a już powiedziała swoje pierwsze słówko. Byliśmy z niej dumni. Miś wyglądał tak:






-Teraz będzie spała z tym misiem. Nie odklei się od niego.-przerwał ciszę narzeczony.
-Raczej na nim.-zaśmiałam się.
-Nie za szybko?-zapytał zdziwiony, ale z uśmiechem na ustach.
-Ty i te twoje skojarzenia.-westchnęłam.
-Wracaj do łóżka i czekaj na śniadanko.
-Ok.-wzięłam dużego misia, Emilkę i skierowałam się w stronę schód.
-Ej, ale malutką zostaw.-powiedział odwracają się w moja stronę.
-Nie poradzisz sobie.-poszłam do sypialni.
Położyłam małą obok siebie i obserwowałam jak zajmuje się misiem.
-Mic, mic, mic.-powtarzała w kółko, a ja tylko się uśmiechałam.
Po chwili zadzwonił telefon. Zobaczyłam, że to Mechi.
----------------------ROZMOWA TELEFONICZNA-------------------------
-Hej, jak się czujesz?-zapytała troskliwie przyjaciółka.
-Dobrze. Mała poprawiła mi humor.-zaśmiałam się, spoglądając na zajętą córkę.
-A czym, jak mogę spytać?
-Zaraz sama usłyszysz. Emilka co to jest?-zapytałam ją pokazując na misia.-Emilka...-oczekiwałam odpowiedzi.
-MIC!-krzyknęła radośnie moja dziewczynka.
-SUPER! Gratuluję.-mówiła przyjaciółka.
-Od 9:10 nawija o misiu.-zaśmiałam się.
-O Jezu...Dobra, ja powoli kończę, bo muszę zejść na śniadanie.
-Spoko, rozumiem. Smacznego życzę.
-Dzięki. A może wpadniecie do nas Emilka nauczy mówić Eduardo.-ze śmiechem.
-Nie ma problemu. To wtedy, o której?
-Około piętnastej?
-Oki. To na razie.
-No, papa.
--------------------KONIEC  ROZMOWY------------------------
Usiadłam na łóżku, i wzięłam małą na ręce. Ona trzymała misia, i nadal się  nim bawiła. Usłyszałam kroki Jorge.
-Śniadanko. A co ja mówiłem?-zapytał gdy zobaczył, że siedzę na łóżku.
-Dziękuję. Możesz przynieść je bliżej.-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Jak się położysz.
-Nie mam jak, bo trzymam na rękach Emilkę.
-Jak ją trzymasz to masz ręce zajęte i nie możesz jeść.
-Jak ją weźmiesz to będę mogła.-zaśmiałam się.
-Pójdziesz teraz do tatusia, a mama zje śniadanko. A czy moja królewna jadła?-zapytał córci.
-Nie miała kiedy.-odpowiedziałam.
-No to, na co my czekamy?-zapytał i wyszedł z sypialni.
Zabrałam się do jedzenia śniadania. Wypiłam herbatę, i podeszłam do szafki. Wyciągnęłam z niej prezent dla Jorge. Umówiłam się z przyjaciółmi na 15, bo wtedy u nich ma być przyjęcie urodzinowe. Kupiłam mu zegarek:

Myślę, że mu się spodoba. Schowałam go do torebki. Dwa dni leżałam w łóżku, i czuję się lepiej. O wiele, wiele lepiej. Mamy dziś 15.11.2015r.
Ubrałam szlafrok i zeszłam na dół.
-A co ty tu robisz?-zapytał zdziwiony.
-Czuję się doskonale i przyszłam zobaczyć, co robi moja córcia.
-Je ładnie śniadanko.
-To dobrze.-Uśmiechnęłam się i ucałowałam czółko mojej córci.-Mama cię teraz nakarmi, a tatuś pójdzie się ogarnąć.
-Nie trzeba.
-Co nie trzeba? Nie trzeba się ogarnąć?-zapytałam z uśmiechem na ustach.
-Trzeba, mała kończy jeść, i za chwilkę się ogarnę.
-Ja pójdę na górę i przygotuję ubrania dla małej.
-Dobrze.-pocałowaliśmy się i pobiegłam do pokoju Emilki. Wiedziałam, że do piętnastej to ona zdąży się wybrudzić pięć razy, dlatego na początek ubrałam ją w to:

Miała body, na to rajstopy i spodnie. Jorge poszedł pod przysznic. Ja pójdę po nim. Obawiam się, że jak będe pod przysznicem, to narzeczony znajdzie prezent. Dla pewności napiszę do Mechi, żeby nie dzwoniła, jak będę gotowa to do niej oddzwonię. Razem z małą leżymy sobie na podłodze w jej pokoiku i bawimy się matą edukacyjną:

Nie kiedy zrobiłam kilka zdjęć.
-Co robią moje księżniczki?-zapytał Jorge wchodząc do pokoiku.
-Bawimy się.-odpowiedziałam podchodząc do niego.
-To teraz ja się z nią pobawię.-podszedł do niej i usiadł obok.
Wskoczyłam szybko pod prysznic. Przedtem naszykowałam sobie taki zestaw:

To tak na razie, potem przebiorę się w sukienkę. Jestem podekscytowana, bardzo.

*14:00*
Ubrałam taką sukienkę:
 Sukienka 1.
Emilka była ubrana tak:

-Gotowa?-zapytał gdy zeszłam na dół.
-Tak, możemy iść.
Wyszliśmy z domu o 14:10.
JESTEŚMY JUŻ W DRODZE- takiego SMS-A wysłałam do przyjaciółki.
Stoimy pod domem przyjaciół. Jestem strasznie podekscytowana. Serce bije mi bardzo szybko. Otwiera nam Mechi. Wchodzimy do salonu.
-STO LAT, STO LAT...-zaczęliśmy śpiewać Jorge. Na jego twarzy było widać zdziwienie.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Jest next! Pierwsze słowo Emilki :-o
Mały szantażyk:
MIN. 2 komy next
Buziaki☻ 

środa, 16 września 2015

48.CHOROBA

*MARTINA*
*GODZINA 13:40*
Jesteśmy już w domu, ale podwieść nas musiał Ruggero. Rozpadało się, nad ranem była lekka burza. My byliśmy lekko ubrani, temperatura dziś wynosiła tylko 13 stopni. Po przyjściu do domu przebrałam Emilkę na cieplejsze ciuszki. Ogółem wyglądała tak:

9 ubranie.
Ja wyglądałam tak:

-Skarbie, czy tylko mi jest taki zimno?-zapytałam okrywając się kocem.
-Tobie jest AŻ tak zimno?-zapytał zdziwiony.
-Tak.-z pod koca wystawała tylko moja głowa.
-Pójdę po termometr.-Jorge skierował sie do kuchni.
-Trzymaj, a ja zrobię ci mięty.
-Dziękuję.
Położyłam się na kanapie.
*JORGE*
Zanosiłem ukochanej herbatę. Położyłam na stole.
-Martinka, wstań i napij się mięty.-wziąłem kubek odwróciłem się i zauważyłem, że śpi. Poprawiłem koc, i poszedłem do Emilki, która powoli budziła się.
*2 GODZINA PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Obudziłam się. Zaspanymi oczami zauważyłam, że nikogo nie ma na dole. Wstałam i poszłam na górę. Na schodzach usłyszałam córeczkę. Poszłam do niej.
-Jak się czujesz?-Jorge wstał i przytulił mnie.
-Lepiej, ale zaczęło mnie boleć gardło. Mamy jakieś tabletki?
-Nie wiem...To co malutka pójdziemy poszukać lekarstwa dla mamusi?-ukochany pytanie skierował do Emilki, ona wyciągneła rączki i lekko sie uśmiechnęła.
-Idź sie położyć do sypialni, ja za chwilkę wrócę.
-Dobrze.
Przebrałam się w piżamę i położyłam się. Wzięłam laptopa i zalogowałam się na skypa. Zauważyłam, że zalogowana jest Lodovica, która po chwili do mnie zadzwoniła.
-Hej, jak sie czujesz? Z tego co widzę to chyba nie za dobrze.-powiedziała przez kamerkę.
-Przeziębiłam się. Głowa mnie boli, gardło, czasami brzuch i do tego katar. Jak nie na widzę być chora...
-A kto lubi? A tak poza tym?
-Kupiliśmy małej nowy wózek, zdjęcie prześlę i później. Mała powoli uczy się siedzieć bez oparcia, ale musimy jeszcze  nad tym popracować. O, słyszę, że sie zbliżają.
-Masz tytaj miętę i tabletkę na gardło. A tak wogóle to Hej Lodovica.
-Hej.-przywitała sie z nim.-Pokaż mi tu Emilkę.
-Córcu, pokażemy sie cioci?-zapytał Jorge.
-Mała aż się uśmiechnęła.-zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy dłuugo. Gdy nagle... MAŁA BEZ OPARCIA WYTRZYMAŁA  TRZY MINUTY!
-Brawo!-krzyknęłam i przytuliłam Emilke.-Mamusia by się ucałowała, ale nie może, tatuś zrobi to za mnie.
-Gratuluję!-Lodowica cieszyła się razem z nami.
Po 30 min. rozmowa zakończyła się. Malutkiej spodobało się siedzenie i sama się do niego wyrywała. Za każdym razem wytrzymywała coraz dłużej. Byliśmy z niej dumni. Postanowiliśmy jej w nagrodę kupić DUŻĄ maskotkę. Ona taka malutka, a ten misio taki wielki... to musi być ciekawy widok :)
Wybiła godzina 21:00. Jorge wykąpała małą.
-Może cb. też mam wykąpać?-za śmiechem
-Nie dziękuję, poradzę sobie sama.
-Na pewno?
-Tak.
Poszłam do łazienki, i wziełam krótki przysznic. Gdy wróciłam, położyłam się, i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Wstawiłam...jak wiecie zaczęła się szkoła, więc posty mogą być rzadziej...
Buziaki ☻
SZANTAŻYK:
MIN. 2 komy next 

47.Ciężki wybór

*MARTINA*
*2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
Jest już listopad. Po mimo takiej pory roku dziś było upalnie. Uchwyciłam małą podczas próby siedzenia bez oparcia

Jednak trzeba trochę jeszcze popracować. Dziś wybieramy się do Mechi w odwiedziny. Ale to dopiero za trzy godziny. Teraz jesteśmy w sklepie i wybieramy jakiś wózek, typy spacerówka dla małej. Obecny robię ją powoli za mały.  Nie podejrzewałam, że kupowanie spacerówki będzie bardziej emocjonujące niż kupowanie wózka dla niemowlaka. Troszkę się z Jorge posprzeczałam, zanim doszliśmy do porozumienia. 
-Skarbie a może ten?-zapytał mnie pokazując na to:

Westchnęłam i poszłam dalej szukać.
-Co ci się w nim nie podoba?
-Widziałeś jak on wygląda?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Nie, wiesz. Ślepy jestem!
-Ciszej, bo mała obudzisz.
-Szukaj sobie sama!
Wyszedł ze sklepu.
Po pięciu minutach ja też wyszłam. Zobaczyłam, że siedzi na ławeczce nie daleko. Podeszłam do niego.
-Jaki jest sens kłócić się o wózek?-Zapytałam siadając obok niego.
-Masz rację. Przesadziłem, przepraszam.-chwycił moją rękę.
-Jak chcesz możemy wziąć tę spacerówkę.
-Możemy też poszukać innej. To jak wracamy?
-Możemy.-Wstaliśmy i wróciliśmy do sklepu.
-No to może ten?-zapytał mnie ukochany.

-Ruszofy.-zaśmiałam się.
Lekko obrażony Jorge poszedł w przeciwną stronę.
-Kochanie... Znowu?-chwyciłam go za rękę.
-Nie...-musnął moje usta i poszliśmy dalej szukać.
 Mała słodko spała.
-Zobacz.-pokazałam mu fioletowo-biały wózek.

-Nie.
-Dlaczego?-zapytałam zdziwiona.
-Bo, się szybko pobrudzi.
-Przesadzasz.
-A może ten?

-Nie taki brzydki...-zastanawiałam się.
-Jak nie znajdziemy nic innego to bierzemy ten?
-Tak.-przytuliłam się do niego.
Błądziliśmy między wózkami jeszcze jakieś 10 min.
-Martina, zobacz. Nie będzie aż tak widać jak się pobrudzi, mała będzie mogła w nim spokojnie spać podczas długich spacerów...
-Zaraz. Jakich długich spacerów? Czy ja o czymś nie wiem? Zbliża się zima, nie sądzę żebyśmy wychodzili na długie spacery.
-Yyyy...
-Mamy dylemat... Fioletowy czy ten?-zapytałam
-Moim zdaniem ten...Jest najlepszy.
-Hmmm...
-To jak?-zapytał i zaczął dokładniej oglądać wózek.
-Niech będzie.
Kupiliśmy ten wózek:

Im dłużej się jemu przyglądam, tym bardziej mi się podoba. Musiałam zadzwonić do Mechi, że przyjedziemy o 16:00 a nie o 14:00. 
Godz. 15:30
Mała nakarmiona i teraz ją przewijam. Ubrałam ją w granatowe legginsy, koszulkę, która znajduje się powyżej i sandałki.

-Jak moja księżniczka jest słodko ubrana.-Jorge wziął ją na ręce i zaczął podrzucać.
-Tylko uważaj.-ostrzegłam go i zaczęłam pakować do torby kilka pieluch, chusteczki, ubranka, zabawki, mleko... takie tam potrzebne rzeczy dla Emilki.
-Tatuś wsadzi cię do nowego wózka. Chodź.-narzeczony tak jak powiedział tak zrobił. 
O 16:10 wyszliśmy. W między czasie zadzwoniłam do przyjaciółki, ze jesteśmy już w drodze. 
21:30
-UPS! Troszkę, żeśmy się zasiedzieli... Będziemy się zbierać.-powiedziałam patrząc na zegar.
-Zastanówcie u nas na noc. Gdzie będziecie się szlajać po nocy?-zapytała troskliwie Mechi.
-Nie będzie to problem?
-Nie. Ja nalegam.-powiedziała stanowczo przyjaciółka.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
Wszyscy poszliśmy spać o 00:30. Ja zasnęłam szybko. Natomiast Jorge...W zasadzie to nie wiem co robił, SPAŁAM wtedy :)
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
 Kupowanie wózka jak sie okazuje nie jest takie łatwe...! Next może jutro, ale nie obiecuję, bo SZKOŁA. :(
Buziaki ☻ 

wtorek, 15 września 2015

46.Pożegnanie

*MARTINA*
Jorge postanowił wrócić do pracy. Popieram tę decyzję. Ja też zamierzam, ale to dopiero za dwa lata jak mała pójdzie do przedszkola. Dziś ma wpaść Lodovica, zanim wróci do Włoch. Pożegnać się z nią wpadnie też Mercedes, Ruggero i Eduardo. Zostały nam jeszcze trzy godziny do przygotowania obiadu. Jorge zajmuję się małą a ja krzątam się po kuchni.
-Kochanie może posadzisz małą do krzesełka i przyjdziesz mi pomóc?-zaproponowałam
-Z chęcią.

*4 GODZINY PÓŹNIEJ*
Wszyscy jeseśmy już po posiłku. Obserwujemy dzieci i śmiejemy się z ich ,,mówienia''. Próbowaliśmy odgadnąć o czym mówią, ale kończyło się to na strasznej głupawce. Mercedes pokazała nam zdjęcia z drugiego życia małego. Słodki...


Nadszedł ten najgorszy moment, musieliśmy pożegnać się z Lodovicą. Nie lubię pożegnań. Na lotnisko odwieźli ją nasi przyjaciele. Zaczęłam sprzątać. Jorge poszedł położyć do łóżeczka śpiącą Emilkę. Po 10 min. Poszłam wykonać wieczorne czynności. Gdy wyszłam z łazienki zaczęłam szukać hotelu na wakacje. Co prawda do urlopu jeszcze daleko, ale wiadomo jak się wcześniej zarezerwuje to jest taniej.
-To gdzie się wybieramy na wakacje?-zapytałam Jorge gdy wszedł do sypialni.
-A gdzie chcesz?
-Może na Gran Canarie?
-No nie wiem... No jasne!
-No to super.-pocałowałam jego policzek.
-Wybrałaś jakiś hotel?-zapytał przybliżając się do laptopa.
-Nie. No bo nie wiem...Hotel czy apartament?
-Hotel.
-Na pewno?
-Tak. Jak nie będzie takiego, który będzie spełniał nasze oczekiwania to przenosimy się do apartamentu.
-A może zabrali by się z nami Mercedes i Ruggero?
-No to wtedy wybieramy apartament, bo będzie się bardziej opłacało.
-No to super! I tak będzie tanio, bo dzieci nie płacą.
-No one nie płacą, bo nie mają jak.-ze śmiechem
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Chodzi mi...-nie dokończyłam, bo narzeczony mi przerwał.
-Wiem o co ci chodzi.
-No ja myślę.
Nad wybieraniem apartamentu spędziliśmy trzy godziny, czyli spać poszliśmy dopiero o 00:00.
-Mam nadzieję, że im się spodoba. Pokażemy im go dziś.-powiedziałam ziewając.
-Na pewno. To idziemy spać?-zaproponował.
-Tak.-przytuliłam się do niego i zasnęłam.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
KOLEJNY POST! To już 46! Kolejny nie wiem kiedy, może jutro...
Buziaki ☻

czwartek, 10 września 2015

45.Kabaret

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Uczymy małą siedzieć NA RAZIE z oparciem, i kupiliśmy jej skoczka

Dziś Emilka będzie jadła z krzesełka, mieliśmy ją karmić z tego karmić trzy tygodnie wcześniej, ale uznaliśmy, że nie jest na to gotowa. Namówiłam Jorge na zakupy! O 14:00 jedziemy do galerii. Jest godz. 11:20. Wszyscy jemy śniadanko. Moja córeczka świetnie sobie radzi z siedzeniem; Zapowiada się  ciepło. Po posiłku ubrałam się tak:

 Emilkę ubrałam w to:


O 13:55 zaczęliśmy przygotowywać się do wyjazdu. Trzy minuty później ruszyliśmy. Byłam ciekawa co uda mi się ,,upolować'' W drodze Jorge pokazał mi kabaret:



-To nie prawda!-rozbawiona szturchnęłam ukochanego.
-Nie wcale.
-No może trochę... TYLKO 5% to prawda.
-Więcej.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
Zaczęliśmy się ,,kłócić''. W końcu narzeczony pocałował mnie w policzek.
-Za co?-zapytałam zdziwiona.
-Na zgodę.-odpowiedział.
Dojechaliśmy do galerii.

*GODZINA 20:40*
*MARTINA*
Zrobiłam dużeee zakupy:

Kupiłam nr. 1-3, 5-7, 10, 12. Buty:

Zestaw:

I ubranka dla mojej córci:

Ja się kąpałam, a Jorge usypiał małą. O godzinie 22:40 wszyscy spaliśmy.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Dziś post nie typowy, bo z filmikiem :D . Mam nadzieję, że się podoba...
Buziaki☻  

piątek, 4 września 2015

44.Tydzień później

*MARTINA*
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Przygotowujemy się do mszy. Emilka jest ubrana tak:

ja ubrałam się tak:

Czekamy na Mercedes, i innych gości. Przyjedzie jeszcze siostra Mercedes, Lodovica, i koledzy z studia i z firmy Jorge. Ogółem będzie tylko 15 osób. Gdy przyjechała przyjaciółka wszyscy udaliśmy się pod kościół.

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Jesteśmy już po chrzcie. Emilka była spokojna. Podobał mi się zestaw Mechi

Teraz wszyscy rozmawiamy, śmiejemy się... moja córcia bawiła się z Eduardo, a teraz śpi

Emilię przebrałam i leży sobie z nami we wózku. Z chwilkę też zaśnie.

*GODZINA 22:30*
Wszyscy goście poszli. Posprzątałam. Jorge trohę rzeczy włożył do zmywarki, a resztę umył. Ja w między czasie wzięłam prysznic. Gdy wyszłam łazienkę zajął narzeczony.  Ja  przeglądałam buty na CCC. Z łazienki wrócił mój ukochany. Położył się obok. Gdy zobaczył co robię, zabrał mi telefon, położył na półkę i zaczął mnie namiętnie całować. Skończyło się upojną nocą.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
No, więc mamy 44 post! Pamiętam pierwszy... Next,  MOŻE jutro...
Buziaki ☻