piątek, 17 kwietnia 2015

26. PUSTA

*Martina*
Jorge jest kompletnie załamany. Nie wiem co mam zrobić. 
-Kochanie, chodź do domu.-zaproponowałam.
Ukochany przytaknął. Chciał wsiąść za kierownicę.
-Yyy...Lepiej jak ja pokieruję.-powiedziałam.
-Ok.-mruknął.
Czuję, że najbliższe dni nie będą przyjemne. Żal mi Jorge, chcę mu pomóc, ale chyba nie potrafię.
Następny dzień
Martina
Przebudziłam się o 3:20. Jorge nie było obok mnie. Założyłam szlafrok i wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się po pomieszczeniach, jednak nie zastałam tam ukochanego. Zeszłam na dół. Zauważyłam, że w kuchni świeci się światło. Poszłam tam. Jorge stał oparty o blat.
-Kochanie co roisz?-zapytałam zaspana.
-Nie mogę zasnąć.-powiedział szeptem.
-Wiem, ale chociaż połóż się obok mnie.
-Zaraz przyjdę.
-Będę czekać.-powiedziałam i pokierowałam się na górę.
Zapaliłam lampkę nocną i położyłam się. Po 10 min. przyszedł Jorge. Usiadł a łóżku i zaczął czytać książkę, która leżała na szafce. Ja przytuliłam się do niego i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
-----------------------------ROZMOWA TELEFONICZNA--------------------------------------------
-Słucham?-zapytałam zaspanym głosem.
-Hej, obudziłam cię?-w słuchawce usłuchałam Mercedes.
-Trochę...Przebudziłam się o 3 coś i siedziałam trochę z Jorge.
-Rozumiem.
-Stało się coś, że dzwonisz?
-Chciałam cię wyciągnąć na basen.
-Sorry, ale nie mam ochoty.
-Oczywiście, rozumiem. Nie będę przeszkadzać. Na razie.
-No, papa.
-------------------------------KONIEC-------------------------------------------------------------------
Zerknęłam na zegarek, 10:30. Zerwałam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyszukałam taki zestaw:

Podreptałam do łazienki. Tam wzięłam orzeźwiający prysznic. Następnie ubrałam się w naszykowany wcześniej zestaw i gotowa ruszyłam do kuchni. Tam zauważyłam Jorge opartego na rękach i prawie zasypiającego.
-Kochanie, chodź położysz się.-powiedziałam. 
Chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do sypialni. Po czym ponownie zeszłam na dół, by przyszykować śniadanie.
Otworzyłam lodówkę. PUSTA. Wzięłam karteczkę i napisałam:
        
                             JESTEM W SKLEPIE.
                                         CAŁUSKI.

Zakupy, razem z dojazdem zajęły mi 1,30 min. Gdy  rozpakowałam zakupy, usłyszałam jak Jorge schodzi po schodach.
-Jesteś głodny?-zapytałam.
-Nie wiem.-powiedział.
-Przygotuję obiad.
Ukochany nic nie powiedział, tylko poszedł do salonu. Ja zajęłam się gotowaniem obiadu.
-Jorge, obiad!-krzyknęłam, aby usłyszał. 
Przyszedł, usiadła do stołu i zaczął powoli jeść. Wiem, że zostaje najtrudniejsze. Trzeba porozmawiać o pogrzebie i go zorganizować. Nie wiem, czy Jorge da radę. Po skończonym obiedzie, Jorge poszedł do sypiali. Ja posprzątałam po posiłku i poszłam do ukochanego.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Komentarze mile widziane.
Szykujcie się na szok w najbliższych rozdziałach ☻

1 komentarz: