środa, 8 kwietnia 2015

23.Rozmowa z przyjaciółką

*Martina*
Jestem strasznie zmęczona. Siedzę z Jorge w szpitalu już dobre 26 godzin. Staram się nie pokazywać tego przed ukochanym. Nagle przez szybę zauważyliśmy jakieś zamieszanie przy ojcu Jorge. Chłopak szybko zerwał się ze siedzącego miejsca i podbiegł do szyby. Za dużo nie zauważył, bo pielęgniarki zasłoniły zasłonki. Po 2 godzinach wyszła pani doktor, która zajmuje się jego ojcem. 
-Pani doktor co się stało?-zapytał Jorge.
-Mieliśmy zagrożenie życia, ale udało nam się to opanować.-powiedziała lekarka.
-O boże.-powiedział ukochany.
-Spokojnie, sądzę, ze najgorsze za nami.-próbowała opanować emocje pani doktor.
Podeszłam do chłopaka i przytuliłam go. Ten jednak odepchnął mnie na bok i pobiegł. Usiadłam a krześle. Zostałam sama . Lekarka weszła do sali, a Jorge gdzieś pobiegł, a ja nie wiem gdzie. Wiedziałam, że dla niego to ciężka sytuacja. Próbuję go wspierać, ale on odrzuca moją pomoc. Postanowiłam porozmawiać z osobą, która jako jedyna potrafi mnie wysłuchać i dobrze doradzić.
______________________ROZMOWA TELEFONICZNA_________________
-Hej. Przeszkadzam?-zapytałam.
-Nie. Coś się stało?-zapytała opiekuńczym głosem Mercedes.
-Tak. Życie mi się wali. Nie wiem co mam robić.
-W jakim sensie?-zapytała.
-Możemy się spotkać. Wolałabym porozmawiać w cztery oczy.
-Tak, tak, oczywiście. To o której godzinie?
-Za pół godziny w tej kawiarni co zawsze?-zapytałam
-Ok.
-Na razie.-powiedziałam i zaczęłam udawać się w stronę wyjścia.
-Papa.
 _______________________KONIEC ROZMOWY_______________________
Wyszłam ze szpitala. Zobaczyłam, że nie ma naszego samochodu (mojego i Jorge). Pośpiesznie zaczęłam przeszukiwać torebkę. Okazało się, że nie mam kluczyków.  Musiał wziąć je Jorge. ALE KIEDY? Martwiłam się o niego. Zamówiłam  taksówkę i pojechałam do domu. W drodze napisałam SMS-a do Mercedes.
------------------------------------------- SMS--------------------------------------------------------
Do:Mercedes   
Muszę przełożyć nasze spotkanie na 14:10.
-----------------------------------------------KONIEC SMS-a---------------------------------------
Zerknęłam na zegar. Wskazywał on godzinę 13:30. O 13:35 byłam w domu. Chwyciłam za klamkę. Drzwi były otwarte. Szybko zaczęłam przeszukiwać pomieszczenia. Jednak nigdzie nie było śladu ukochanego. Serce zaczęło mi bić szybciej. Nagle usłyszałam jak coś spada. Zbiegłam na dół, do naszej biblioteczki. Zastałam tam kompletnie pijanego Jorge. Podniosłam książkę, która narobiła hałasu, ale pomogła mi. Podniosłam Jorge i położyłam go na fotelu, który leżał obok. Wyszłam z domu zamykając go. Zadzwoniłam do przyjaciółki.
__________________ROZMOWA TELEFONICZNA_______________________
-Hej.-powiedziałam przez łzy.-Przyjedziesz po mnie? Jestem w domu.
-Ok. Za 20 minut będę.-odpowiedziała i rozłączyła się.
_____________________KONIEC ROZMOWY___________________________
Usiadłam na ławce, która stała przed naszym domem. Zamknęłam oczy a po policzkach spływały mi łzy. Wylałam wtedy chyba najwięcej łez w moim życiu. Nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie. Otworzyłam mokre oczy i zobaczyłam Mercedes. Przytuliłam się do niej, a ona zaczęła mnie uspokajać.
-Wejdziemy do środka?-zaproponowała.
-Ok.-powiedziałam nie umiejąc opanować łez.
Otworzyłam drzwi. Weszłam  z przyjaciółką do kuchni. Tam się opanowałam.
-Czego się napijesz?-zapytałam.
-Niczego. Siadaj i mów co się stało.-powiedziała opiekuńczym głosem.
-Życie mi wali.
-Dlaczego tak mówisz?-zapytała.
-Jorge ostatnio dziwnie się zachowuje. Teraz leży pijany w biblioteczce. Nie wiem co w niego wstąpiło.
-Nie przejmuj się, jego ojciec wyjdzie ze szpitala to wszystko wróci do normy.-powiedziała Mercedes.
-Wiem, wiem, ale ja już nie wytrzymuję. Mogę...
-Co możesz?-zapytała przyjaciółka.
-Mogę u was zamieszkać? Ale tylko na parę dni.
-Oczywiście, chodź idziemy się spakować.
Poszłam do sypiali. Otworzyłam szafę, wyjęłam torbę i z ciężkim sercem pakowałam ciuchy. Za nim wyszłam, zerknęłam do pomieszczenia, w którym leżał Jorge. Nadal był pijany. Wzięłam jeszcze kartkę i napisałam:
-------------------------------------------------KARTKA----------------------------------------------
Musimy od siebie trochę odpocząć.  Jestem... Nie szukaj mnie. Jak wszystko przemyślę WRÓCĘ. Obiecuję.
                                                                                                                            Twoja MARTINA.
-------------------------------------------------KONIEC------------------------------------------------
Przez całą'' drogę do Buenos Aires milczałam jak grób. Ciągle zastanawiałam się, czy dobrze robię ,zostawiając go. Dotarliśmy do domu Mercedes. Przyjaciółka pokazała mi  pokój, w którym będę tym czasowo mieszkała.
-Rozgość się.-powiedziała i zostawiła mnie samą w pomieszczeniu.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Po 15 minutach przyszła bardzo bliska mi osoba.
-Chodź za mną.-powiedziała.
-Ale po co?-zapytałam. 
-Nie pytaj tylko chodź.
Zrobiłam tak, jak powiedziała przyjaciółka. Dotarliśmy do łazienki.
-Po co mnie tutaj przyprowadziłaś?-zapytałam.
-Bo przygotowałam dla ciebie relaksującą kąpiel.
-Nie musiałaś.-odpowiedziałam. Mercedes zostawiła mnie. A ja nie mając odwrotu weszłam do wanny. Po 30 min. poszłam do pokoju. Tam zastałam przyjaciółkę.
-Zrelaksowana?-zapytała.
-Tak.-odpowiedziałam siadając na łóżku.
-Mam dla ciebie kolejną niespodziankę, ale to jutro.
-Mam się bać?-zapytałam lekko uśmiechnięta.
-Nie.-powiedziała śmiejąc się.-A teraz idź spać, bo jutro ciążki dzień.
-Co??
-Nie nic. Dobranoc-powiedziała i ulotniła się. A ja poszłam spać. Zerknęłam jeszcze na zegar, była godz. 21:20.     
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
KOMENTUJCIE! 
CZY MARTINA Z JORGE SIĘ ROZSTANĄ?
                                                                                                                                                 Buziaki ☻

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz