piątek, 29 lipca 2016

69.DLACZEGO NIE POZWOLIŁEŚ MI ODEBRAĆ TELEFONU?!

*MARTINA*
Wstałam w wyśmienitym humorze. Obok mnie leżał Jorge. Uśmiechnęłam się. Wstałam i poszłam się ogarnąć. Zajęło mi to godzinę. Wróciłam do sypialni, mój narzeczony nadal spał. Pocałowałam go. Zaczął mrużyć oczy, po czym zaczął je otwierać. Już po chwili te piękne tęczówki patrzyły na mnie. Uśmiechnął się.
 -Kiedy wstałaś?-Zapytał wstając
-Godzinkę temu-Odpowiedziałam przytulając się do niego.
 -Dobra ja lecę się ogarnąć, a ty zrób dobre śniadanko
-A co z tego będę miała?
-Może być to?-Zapytał całując mnie.
-Może-Odpowiedziałam. Musnął moje usta jeszcze raz i poszedł do łazienki. Uśmiechnęłam się. Poszłam do Emilii. Jeszcze smacznie spała. Postanowiłam jej nie budzić i wróciłam do sypialni. Włączyłam telefon. 25 Nieodebranych połączeń i 3 wiadomości o Mechi.

Pierwsza:  Hej :'(  Możesz wpaść? :'(
Druga:  Ruggero miał WYPADEK!!! :'( Leży w szpitalu.... :'(
Trzecia:  Już Ci nie przeszkadzam.Zadzwoń jak będziesz mogła...:(

Gdy przeczytałam ostatnią wiadomość z łazienki wyszedł Jorge.
-Dlaczego nie pozwoliłeś mi odebrać telefonu?!-krzyknęłam
-Bo mieliśmy dzień dla siebie. Coś się stało?-Zapytał zdziwiony moją reakcją
-Ruggero miał wypadek! Jak?! Nie wiem.Bym wiedziała gdybyś mi wczoraj pozwolił używać  telefonu!
 -Dobrze...pójdziemy dziś do Mercedes. Teraz idź do Emilki, bo się obudziła-powiedział przytulając mnie. Następnie ja poszłam do pokoju córeczki, a on do kuchni.
Ubrałam córkę, zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do Mercedes. Otworzyłam nam jej mama.
-Jest Mechi?-zapytałam
-Jest w sypialni. Cały czas płacze...porozmawiaj z nią proszę -powiedziała mama przyjaciółki i wpuściła nas do środka. Ja poszłam na górę. A Jorge został na dole z Emilią i Eduardem.
-Mogę?-zapytałam wchodząc do sypialni Mercedes i Ruggero
-Jasne-odpowiedziała wybuchając większym płaczem
-Spokojnie....powiedz co się stało
-No więc....Wczoraj jechał do kolegi... I gdy wracał... uderzył w drzewo... Stracił przytomność i miał  zrobioną operację ...-mówiła płacząc.
-ciiiii,wszystko będzie dobrze-przytuliłam ją
-Boje się o niego...
-wiem, wiem. Wiem co czujesz.-przypomniała mi się historia z Jorge. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Ja go tak bardzo kocham...Nie mogę go stracić...
Otarłam swoje łzy z policzka i wzięłam się szybko w garść
-Ej. Spokojnie. Nie stracisz go. Pamiętasz w jakiej sytuacji był Jorge? Wyszedł z tego. Ruggero tez da radę. Tez ma dla kogo walczyć. To silny facet, prawda?
-prawda...-mechi wstała z łóżka. Zobaczyłam wtedy jak bardzo jest przybita. Gdybym wcześniej odebrała ten telefon....
-Matko Mechi. Spałaś coś?-spoglądając na jej zmęczoną twarz. Pokiwała przecząco głową
-Połóż się. My się wszystkim zajmiemy.
-Ale Eduardo...-powiedziała na pół przytomna. Miałam wrażenie, ze zaraz zemdleje.
-Mechi. Chodź, połóż się.-chwyciłam ją za rękę i poprowadziłam delikatnie do łóżka. Przykryłam ją.
-Ruggero....- z zapłakanymi oczami wtuliła się w poduszkę.
-spróbuj zasnąć.- usiadłam koło niej.

*5 MINUT PÓŹNIEJ*
Mercedes w końcu zasnęła. Sen dobrze jej zrobi. Odpocznie. Chociaż chwilę... Zeszłam na dół.
-Jak ona się czuje?-zapytała mama mojej przyjaciółki
-Fatalnie. Teraz śpi. Powinna więcej odpoczywać.-powiedziałam siadając obok ukochanego
-Ruggero miał krwiaka w mózgu, dlatego zasłabł za kierownicą i uderzył w drzewo.-wyznała mama Mechi
-Nic mi o tym nie wspominała-powiedziałam lekko zszokowana
-Bo o tym nie wiedziała. Nie wie również, ze teraz jest w śpiączce.
-O matko...-miałam ochotę się popłakać. Wiem jak jej jest ciężko. Widzę jak cierpi ale jedyne co mogę to być przy niej. Wspierać ją. Zycie jest jednak okrutne....-Powinna jej pani to powiedzieć. Wiem w jakim jest stanie, ale chyba będzie lepiej, jeżeli dowie się tego od pani a nie od lekarza.
-Ja....Ja nie potrafię....-mama Meredes wstała i pobiegła do kuchni.
Ja mocniej przytuliłam się do Jorge. Zasnęłam.....
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
JEST POST!!!!
POSTANOWIŁYŚMY NAPISAĆ POST. 
JUTRO WYJEŻDŻAMY :)
I WRACAMY ZA TYDZIEŃ/DWA. (ale chyba tydzień)
NO WIĘC....MAMY NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA:)
NIEDŁUGO WRACAMY Z WENĄ :)


Buziaki ☻ 

sobota, 23 lipca 2016

68.LENIWY DZIEŃ

NOTATKA BARDZO, BARDZO WAŻNA!
*JORGE*
Wstałem i przystąpiłem do realizacji mojego planu, który musiałem zmienić przez deszcz. Odniosłem wrażenie, że ostatnio zaniedbałem trochę moją rodzinę, dlatego na początek śniadanie do łóżka dla ukochanej narzeczonej później zabawy z Emilką a na koniec gdy będzie spała, romantyczna kolacja. Dzisiejszą sobotę spędzamy sami. Bez pracy, bez przyjaciół, oni też mają swoje życie i pewnie chcieliby odpocząć od nas.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
Odłożyłem śniadanie na szafkę nocną.

*MARTINA*
-Dzień dobry....-obudziły mnie tak samo czułe słowa jak pocałunek od mojego przyszłego męża. Mąż, ślub . No właśnie!! My nie mamy ślubu. Ale o tym porozmawiam później o tym z Jorge.
-Cześć...-powiedziałam ziewając i przeciągając się.
-Mam śniadanko dla ciebie.
-Mmmm... to dobrze, bo jestem strasznie głodna.
-Smacznego.
-Dziękuję. A ty nie jesz?-zapytałam zdziwiona
-Nie chcę.- powiedział kładąc się na łóżko.
-Proszę.-podając mu kawałek bułki.
-Dziękuję.

* 1 GODZINĘ PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Mała nadal śpi. My już pozmywaliśmy po śniadaniu.
-Dobra kotek, idę pod prysznic i ubrać się.-powiedziałam wybierając zestaw na dziś.
-Wybierasz się gdzieś dziś?-zapytał zagadkowo
-Nie...raczej nie...-przerywając na chwilę zajęcie
-To lepiej nic nie planuj.
-Yyyy....no okej. Pomożesz mi?-zapytałam
-W czym?
-Wybrać zestaw. Lepiej. Ja ci nic nie powiem, idę się wykąpać a ty wybierz ubrania. -Okej.
-Tylko jakieś normalne.
-No dobrze.

*15 MINUT PÓŹNIEJ*
Wracam do sypialni....
-Co tu zaszło? Tornado?-zapytałam patrząc na ubrania leżące na podłodze.
-Wybrałem. Zobacz.


(BEZ OKULARÓW)


-No muszę ci powiedzieć, że jak na mężczyznę masz niezły gust.-uśmiechnęłam się do niego.
-Sugerujesz coś...?-zapytał chwytając mnie za biodra.
-Nie. Lecę się ubrać a ty idź sprawdzić co u małej, bo coś za cicho.-z uśmiechem na ustach poszłam się ubrać.

*JORGE*
Wszedłem do pokoju Emilki. Mała grzecznie bawiła się w ciszy maskotkami. Stałem przy jej łóżeczku jakieś 5 minut. Dopiero wtedy zobaczyła mnie, uśmiechnęła się i dalej bawiła się.
-A ty księżniczko nie jesteś głodna?-zapytałem
-Nie, nie jestem.-powiedziała Martina wchodząc do pokoiku malutkiej
-Ja wiem, ty jadłaś. Pytam się tej księżniczki.
-Mamusia cię ubierze, a tata pójdzie zrobić mamie kawę.-mówiąc to podeszła do szafy i zaczęła szukać ubranek.
-Spotkamy się na dole.

*MARTINA*
Jorge zszedł na dół. Mała zaczęła się niecierpliwić.
-No już. Proszę.-postawiłam małą na nogi.
Usiadła. Chwilę po tym zaczęłam raczkować.
-Gdzie idziesz?-zapytałam idąc za nią.
-Ta ta.-powiedziała
-Jorge!
-Tak?
-Mała idzie do cb!
-CO?-zapytał wchodzac po schodach.
-Ta ta-powtórzyła
-Moja córeczka.-wziął ją na ręce i zaniósł na dół.
Usiedliśmy na kanapie. Zadzwonił telefon. Chwiałam odebrać ale...
-O nie, nie , nie. Dzisiaj od NIKOGO nie odbieramy.-Zabrał mi telefon.
-A jeżeli, to coś poważnego?-zapytałam
-To by dzwonili kilka razy, a w najgorszym wypadku przyjechaliby.
-No okej, ale będzie wszystko na ciebie.-powiedziałam ze śmiechem.
-Dobrze.-przytulił mnie
Leżeliśmy i patrzeliśmy na naszą córeczkę około półtorej godziny.
-Tata.-powtarzała Emilka
-Tata zaraz przyjdzie.-powiedziałam głaszcząc ją po głowie.-O widzisz, już idzie.-powiedziałam, widząc jak schodzi ze schód.
-Tata, Emilka chce pić.
-Już idę.-poszedł do kuchni.
Emila wstała, oparła się o łóżko i wpatrywała się w Jorge. To był uroczy widok.
-Proszę.-Jorge podał jej butelkę. Ona usiadła na dywanie i wróciła do oglądania bajek.
-Skończy się ta bajka i koniec.-powiedziałam przytulając się do narzeczonego. Emilka tylko się na mnie spojrzała i wzrok przeniosła na telewizor.
Wtuliłam się w Jorge i zasnęłam...

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Obudziłam się. Zegarek wskazywał godzinę 17:35. Usiadłam na łóżku. Chwila! 17:35? Spojrzałam na telefon Racja. Jorge mi go wyłączył. Z niechęcią wstałam, wzięłam bluzę i zeszłam na dół.
-Ooo wyspana?-zapytał Jorge
Usiadłam obok.
-Tak sobie.-ziewnęłam.
-Głodna? Szukam właśnie czegoś na obiad.
-To wy jeszcze nie jedliście?-zapytałam zdziwiona-Jest 17, mała w ogóle coś jadła?-zmartwiona
-Jaka 17?-rozbawiło go to
-No tak.
-Kochanie jest dopiero 14, skąd ci się wzięła 17?
-W sypialni zegar się popsuł.-oznajmiłam
Uśmiechnął się i ponownie zadał pytanie
-Na co masz ochotę?
-Zjadłabym dużego, niezdrowego HAMBURGERA.
-Okej. A co dla małej?
-Mamy jeszcze te obiadki ze słoiczka?
-Jeszcze jeden został.
-No to akurat.
-Dobra, obiad zamówiony.
Uśmiechnęłam się. Wzrok przeniosłam na moją córeczkę, która bawiła się dużym misiem. Zobaczyła mnie. Wstała, podeszła do sofy i wyciągnęła rączki do mnie. Wzięłam ją  na ręce i posadziłam ją pomiędzy mną a Jorge. Położyła głowę na moich kolanach. Przez dłuższą chwilę leżała spokojnie. Myślałam, ze zasnęła, ale później zaczęła się wiercić. Posadziłam ją, jednak ona z powrotem położyła się na kolanach. Tym razem na Jorge. Leżała, leżała, leżała, i ktoś zapukał do drzwi.
-Poleżysz sobie chwilę sama.-powiedział i położył ją. Zerknął na nią i poszedł otworzyć.
I zaczęła się tragedia. Krzyk i płacz, bo nie wygodnie. Bez słowa wzięłam wielkiego misia, który po chwili znalazł się obok niej. Przytuliła się do niego i momentalnie zrobiło się cicho.
-Kto to był?-zapytałam spoglądając w jego stronę.
-Listonosz.-odpowiedział kładąc kopertę na komodzie.
-Zmęczona jestem....-ziewnęłam.
-Ojjj, kawy?
-Kusząca propozycja.-zaśmiałam się-Z chęcią bym się napiła.
-Zaraz wracam.-musnął mój polik i poszedł
-A panna co robi?-Emilcia spojrzała na mnie-Tak, o tobie mówię.- uśmiechnęłam się
-Myślałeś o tym pomyśle z remontem?
-Tak...
-I co?-byłam ciekawa jego zdania. Mała rośnie i pasowało by pozmieniać coś w domu. A przede wszystkim wyremontować jej pokój.
-No dobrze.-powiedział niosąc kawę.
-DZIĘKUJĘ!!!-moja kochana córka spojrzała na mnie jak na wariatkę.-Będziesz miała nowy pokoik.-chciałam sięgnąć po laptopa. Spotkało mnie rozczarowanie.
-Nie dziś. Zrobisz to jutro.-był szybszy i zabrał mi laptopa.
-No dobrze.
Tym razem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jorge poszedł otworzyć.
-OBIAD!-kładąc zamówione jedzenie na stole.
Małą najpierw dokarmiałam bułką a później dostała swój posiłek. O dziwo nie ubrudziła się przy jedzeniu.
-To teraz drzemka po obiedzie?-zapytał, widząc jak znów ziewnęłam.
-Mała na pewno, ale ja będę miała problem, żeby zasnąć w nocy.
-Nie będziesz miała.
-Jesteś pewien?
-Yhym.
-Jak nie będę mogła to obudzę cię i będziesz ze mną siedział.-Ze śmiechem
-Dobrze.

*15 MINUT PÓŹNIEJ*
-Śpi.-oznajmiłam wchodząc do sypialni.
-To dobrze.
Usiadłam na łóżku.
-Nie myśl sobie, ja idę spać.
-Przed chwilą mówiłaś coś innego.
-Życie.-z uśmiechem położyłam się
-Może jednak?
-Dobranoc.
Wszyscy spaliśmy. Do końca dnia nic ciekawego się nie działo.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Hejka kochanie!
Jest post 68.
Muszę was przeprosić, ale wena się nam kończy....
I dodatkowo wyjeżdżamy na wakacje od 30.07 przez tydzień/dwa...
Jeszcze raz przepraszam.
5 KOMENTARZY= POSTARAMY SIĘ O NEXT :D
Buziaki ☻  

68.LENIWY DZIEŃ

NOTATKA BARDZO, BARDZO WAŻNA!
*JORGE*
Wstałem i przystąpiłem do realizacji mojego planu, który musiałem zmienić przez deszcz. Odniosłem wrażenie, że ostatnio zaniedbałem trochę moją rodzinę, dlatego na początek śniadanie do łóżka dla ukochanej narzeczonej później zabawy z Emilką a na koniec gdy będzie spała, romantyczna kolacja. Dzisiejszą sobotę spędzamy sami. Bez pracy, bez przyjaciół, oni też mają swoje życie i pewnie chcieliby odpocząć od nas.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
Odłożyłem śniadanie na szafkę nocną.

*MARTINA*
-Dzień dobry....-obudziły mnie tak samo czułe słowa jak pocałunek od mojego przyszłego męża. Mąż, ślub . No właśnie!! My nie mamy ślubu. Ale o tym porozmawiam później o tym z Jorge.
-Cześć...-powiedziałam ziewając i przeciągając się.
-Mam śniadanko dla ciebie.
-Mmmm... to dobrze, bo jestem strasznie głodna.
-Smacznego.
-Dziękuję. A ty nie jesz?-zapytałam zdziwiona
-Nie chcę.- powiedział kładąc się na łóżko.
-Proszę.-podając mu kawałek bułki.
-Dziękuję.

* 1 GODZINĘ PÓŹNIEJ*
*MARTINA*
Mała nadal śpi. My już pozmywaliśmy po śniadaniu.
-Dobra kotek, idę pod prysznic i ubrać się.-powiedziałam wybierając zestaw na dziś.
-Wybierasz się gdzieś dziś?-zapytał zagadkowo
-Nie...raczej nie...-przerywając na chwilę zajęcie
-To lepiej nic nie planuj.
-Yyyy....no okej. Pomożesz mi?-zapytałam
-W czym?
-Wybrać zestaw. Lepiej. Ja ci nic nie powiem, idę się wykąpać a ty wybierz ubrania. -Okej.
-Tylko jakieś normalne.
-No dobrze.

*15 MINUT PÓŹNIEJ*
Wracam do sypialni....
-Co tu zaszło? Tornado?-zapytałam patrząc na ubrania leżące na podłodze.
-Wybrałem. Zobacz.

(BEZ OKULARÓW)


-No muszę ci powiedzieć, że jak na mężczyznę masz niezły gust.-uśmiechnęłam się do niego.
-Sugerujesz coś...?-zapytał chwytając mnie za biodra.
-Nie. Lecę się ubrać a ty idź sprawdzić co u małej, bo coś za cicho.-z uśmiechem na ustach poszłam się ubrać.

*JORGE*
Wszedłem do pokoju Emilki. Mała grzecznie bawiła się w ciszy maskotkami. Stałem przy jej łóżeczku jakieś 5 minut. Dopiero wtedy zobaczyła mnie, uśmiechnęła się i dalej bawiła się.
-A ty księżniczko nie jesteś głodna?-zapytałem
-Nie, nie jestem.-powiedziała Martina wchodząc do pokoiku malutkiej
-Ja wiem, ty jadłaś. Pytam się tej księżniczki.
-Mamusia cię ubierze, a tata pójdzie zrobić mamie kawę.-mówiąc to podeszła do szafy i zaczęła szukać ubranek.
-Spotkamy się na dole.

*MARTINA*
Jorge zszedł na dół. Mała zaczęła się niecierpliwić.
-No już. Proszę.-postawiłam małą na nogi.
Usiadła. Chwilę po tym zaczęłam raczkować.
-Gdzie idziesz?-zapytałam idąc za nią.
-Ta ta.-powiedziała
-Jorge!
-Tak?
-Mała idzie do cb!
-CO?-zapytał wchodzac po schodach.
-Ta ta-powtórzyła
-Moja córeczka.-wziął ją na ręce i zaniósł na dół.
Usiedliśmy na kanapie. Zadzwonił telefon. Chwiałam odebrać ale...
-O nie, nie , nie. Dzisiaj od NIKOGO nie odbieramy.-Zabrał mi telefon.
-A jeżeli, to coś poważnego?-zapytałam
-To by dzwonili kilka razy, a w najgorszym wypadku przyjechaliby.
-No okej, ale będzie wszystko na ciebie.-powiedziałam ze śmiechem.
-Dobrze.-przytulił mnie
Leżeliśmy i patrzeliśmy na naszą córeczkę około półtorej godziny.
-Tata.-powtarzała Emilka
-Tata zaraz przyjdzie.-powiedziałam głaszcząc ją po głowie.-O widzisz, już idzie.-powiedziałam, widząc jak schodzi ze schód.
-Tata, Emilka chce pić.
-Już idę.-poszedł do kuchni.
Emila wstała, oparła się o łóżko i wpatrywała się w Jorge. To był uroczy widok.
-Proszę.-Jorge podał jej butelkę. Ona usiadła na dywanie i wróciła do oglądania bajek.
-Skończy się ta bajka i koniec.-powiedziałam przytulając się do narzeczonego. Emilka tylko się na mnie spojrzała i wzrok przeniosła na telewizor.
Wtuliłam się w Jorge i zasnęłam...

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*
Obudziłam się. Zegarek wskazywał godzinę 17:35. Usiadłam na łóżku. Chwila! 17:35? Spojrzałam na telefon Racja. Jorge mi go wyłączył. Z niechęcią wstałam, wzięłam bluzę i zeszłam na dół.
-Ooo wyspana?-zapytał Jorge
Usiadłam obok.
-Tak sobie.-ziewnęłam.
-Głodna? Szukam właśnie czegoś na obiad.
-To wy jeszcze nie jedliście?-zapytałam zdziwiona-Jest 17, mała w ogóle coś jadła?-zmartwiona
-Jaka 17?-rozbawiło go to
-No tak.
-Kochanie jest dopiero 14, skąd ci się wzięła 17?
-W sypialni zegar się popsuł.-oznajmiłam
Uśmiechnął się i ponownie zadał pytanie
-Na co masz ochotę?
-Zjadłabym dużego, niezdrowego HAMBURGERA.
-Okej. A co dla małej?
-Mamy jeszcze te obiadki ze słoiczka?
-Jeszcze jeden został.
-No to akurat.
-Dobra, obiad zamówiony.
Uśmiechnęłam się. Wzrok przeniosłam na moją córeczkę, która bawiła się dużym misiem. Zobaczyła mnie. Wstała, podeszła do sofy i wyciągnęła rączki do mnie. Wzięłam ją  na ręce i posadziłam ją pomiędzy mną a Jorge. Położyła głowę na moich kolanach. Przez dłuższą chwilę leżała spokojnie. Myślałam, ze zasnęła, ale później zaczęła się wiercić. Posadziłam ją, jednak ona z powrotem położyła się na kolanach. Tym razem na Jorge. Leżała, leżała, leżała, i ktoś zapukał do drzwi.
-Poleżysz sobie chwilę sama.-powiedział i położył ją. Zerknął na nią i poszedł otworzyć.
I zaczęła się tragedia. Krzyk i płacz, bo nie wygodnie. Bez słowa wzięłam wielkiego misia, który po chwili znalazł się obok niej. Przytuliła się do niego i momentalnie zrobiło się cicho.
-Kto to był?-zapytałam spoglądając w jego stronę.
-Listonosz.-odpowiedział kładąc kopertę na komodzie.
-Zmęczona jestem....-ziewnęłam.
-Ojjj, kawy?
-Kusząca propozycja.-zaśmiałam się-Z chęcią bym się napiła.
-Zaraz wracam.-musnął mój polik i poszedł
-A panna co robi?-Emilcia spojrzała na mnie-Tak, o tobie mówię.- uśmiechnęłam się
-Myślałeś o tym pomyśle z remontem?
-Tak...
-I co?-byłam ciekawa jego zdania. Mała rośnie i pasowało by pozmieniać coś w domu. A przede wszystkim wyremontować jej pokój.
-No dobrze.-powiedział niosąc kawę.
-DZIĘKUJĘ!!!-moja kochana córka spojrzała na mnie jak na wariatkę.-Będziesz miała nowy pokoik.-chciałam sięgnąć po laptopa. Spotkało mnie rozczarowanie.
-Nie dziś. Zrobisz to jutro.-był szybszy i zabrał mi laptopa.
-No dobrze.
Tym razem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jorge poszedł otworzyć.
-OBIAD!-kładąc zamówione jedzenie na stole.
Małą najpierw dokarmiałam bułką a później dostała swój posiłek. O dziwo nie ubrudziła się przy jedzeniu.
-To teraz drzemka po obiedzie?-zapytał, widząc jak znów ziewnęłam.
-Mała na pewno, ale ja będę miała problem, żeby zasnąć w nocy.
-Nie będziesz miała.
-Jesteś pewien?
-Yhym.
-Jak nie będę mogła to obudzę cię i będziesz ze mną siedział.-Ze śmiechem
-Dobrze.

*15 MINUT PÓŹNIEJ*
-Śpi.-oznajmiłam wchodząc do sypialni.
-To dobrze.
Usiadłam na łóżku.
-Nie myśl sobie, ja idę spać.
-Przed chwilą mówiłaś coś innego.
-Życie.-z uśmiechem położyłam się
-Może jednak?
-Dobranoc.
Wszyscy spaliśmy. Do końca dnia nic ciekawego się nie działo.
♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥-♥
Hejka kochanie!
Jest post 68.
Muszę was przeprosić, ale wena się nam kończy....
I dodatkowo wyjeżdżamy na wakacje od 30.07 przez tydzień/dwa...
Jeszcze raz przepraszam.
5 KOMENTARZY= POSTARAMY SIĘ O NEXT :D
Buziaki ☻